Wpisy archiwalne w kategorii

woj. Dolnośląskie

Dystans całkowity:18165.54 km (w terenie 2351.78 km; 12.95%)
Czas w ruchu:856:14
Średnia prędkość:21.05 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:8631 m
Liczba aktywności:425
Średnio na aktywność:42.74 km i 2h 02m
Więcej statystyk

ZNOWU DESZCZ...

ZNOWU DESZCZ...


Coś ostatnio pogodę we Wrocławiu mamy w kratkę :)
Chłodne i mokre dni przeplatają się ze słonecznymi. Ale takie już są uroki wczesnej wiosny... którą mamy już od listopada zeszłego roku :D

Dziś miałem iść do szkoły na wykłady, ale jako że zaspałem na pierwszy, postanowiłem w ogóle zrezygnować z wypadu na Uniwerek – nie lubię spać na wykładach ;]

Jeszcze koło godziny 11 szybko skleciłem sobie plan na dzień – miałem pojechać rowerkiem do Lubiąża :D
Nawet zacząłem go realizować, jednak... moja super wycieczka skończyła się po przejechaniu 3 kilometrów, na krzyżówce Powstańców Śląskich z Hallera :D

Po prostu przenikliwy chłód, wiatr i ciągle padający deszcz dały mi dobitnie do zrozumienia, że tej wycieczki nie zrobię dziś, a już na pewno nie... w krótkich spodenkach :)
No to wróciłem do domu.

Dopiero po godzinie 16 przeprowadziłem kolejny atak na pogodę :D
I tym razem plan, już inny, zrealizowałem w całości. Przejechałem bardzo lubianą przeze mnie trasę, którą odkryłem na ostatnich wakacjach :)

Było jak zawsze miło. Wszyscy ludzie na ulicach opatuleni w jakichś ciepłych kurtkach i za parasolami, a ja sobie zasuwałem w spodenkach... :)
Tomek mnie jednak straszy reumatyzmem – zastanowię się nad tym :D


Droga z Zacharzyc do Iwin



TRASA:
Wrocław/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice
Trestno
Blizanowice
Siechnice
Święta Katarzyna
Zacharzyce
Wrocław/Brochów - Gaj

NA ZACHÓD...

NA ZACHÓD...

Tego pięknego dnia, a pięknego bo znów pogoda była iście wiosenna, postanowiłem pojeździć dopiero po południu, dlatego że chciałem nacieszyć oczy zachodzącym słońcem :)

No i nacieszyłem :D

Niestety nie podzielę się z Wami za bardzo pięknymi widokami, gdyż jak wiecie nie mam aparatu hehe, a jedyne z czego pstrykam fotki to telefon, z którego wychodzi dobra fotka jedna na sto :D

Poza tym nie posiadam odpowiedniej wiedzy i umiejętności, które pozwoliłyby mi wykonać zdjęcie w 100% oddające piękno zachodzącego słońca.

To, co w miarę mi wyszło zamieszczam poniżej :)

Jeździło się świetnie dzięki pogodzie, o której już wspomniałem, a także dlatego, że Wrocław jest piękny i jazda po jego terenach zawsze daje mi dużą frajdę.

Z Gaju pojechałem na Niskie Łąki, później Most Grunwaldzki i Ostrów Tumski, pokręciłem się troszkę więcej w tamtych okolicach i udałem się w stronę Zoo, by popedałować wałami wzdłuż Odry do Mostu Bartoszowickiego, który był punktem kulminacyjnym mojej krótkiej wycieczki. Powrót do domu przez Wyspę Cześka, Opatowice, Niskie Łąki i ulicę Krakowską.

Przyjemnie było, a będzie jeszcze fajniej! :)

Ostrów Tumski widziany z Mostu Pokoju


Most Grunwaldzki, a gdzieś w oddali karuzela


Ścieżka na Grobli Szczytnicko-Bartoszowickiej

Dzisiaj pogoda we Wrocławiu

Czwartek, 8 marca 2007 · Komentarze(6)
Dzisiaj pogoda we Wrocławiu była strasznie brzydka - aż ciężko uwierzyć, że wczoraj mieliśmy diametralnie inną...
Cały dzień deszcz i chłodnawo - trudno.

Wieczorkiem pojechałem na PKP spotkać się z Adriankiem, który jechał pociągiem z Zielonej Góry do Katowic i miał 30 minut przerwy przy przesiadce.

Poźniej jeszcze pojechałem do Rzymiana i muszę się pochwalić, że dzisiaj Piasta nie było :D

Tak więc silna wola jest :)

WIOSNAAAA!!! :D

Pogoda

Środa, 7 marca 2007 · Komentarze(17)
WIOSNAAAA!!! :D

Pogoda dziś we Wrocławiu była fenomenalna! Sucho, żadnych opadów, błękitne niebo ze wspaniałym słońcem i temperatura między 12 a 14 stopni na plusie! Takiej pogody nie mogłem już dziś zmarnować – wystarczy, że zmarnowałem niemal identyczną w ciągu dwóch poprzednich dni :)

Nie jeździłem dziś sam :) Moim świetnym towarzyszem był Tomek :D

Już wcześniej ustaliliśmy, że uderzymy na Wzgórza Strzelińskie i wjedziemy na Gromnik, na którym Tomek jeszcze nie był nigdy. Przed godziną czternastą wyjechaliśmy z Wrocławia w stronę Żórawiny i dalej jechaliśmy spokojnymi drogami przez Węgry i Prusy :D do Białego Kościoła. Całą drogę w tym kierunku jechaliśmy pod wiatr, który nie był strasznie mocny, jednak jazdy nie ułatwiał na pewno :)
Taki był nasz plan – pierwsza połowa trasy pod wiatr, by powrót był przyjemny :)

Chyba najpiękniejszym odcinkiem naszej wycieczki była malownicza droga z Prus do Białego Kościoła. Drugi raz nią jechałem i znów czerpałem ogromną przyjemność z jej pokonywania. Tomkowi też się spodobała. Co ciekawe w przydrożnych rowach na tamtym odcinku napotkaliśmy... śnieg! :)

W Białym Kościele zrobiliśmy sobie, krótką przerwę na zakupy w sklepie i podziwianie tamtejszego pięknego kościółka oraz uroczych widoków, które w tamtym momencie były ozdobione zachodzącym słońcem.

Po niedługiej przerwie ruszyliśmy na Gromnik, troszkę sił nas kosztował podjazd na szczyt, a nie były to już nasze pierwsze wspinaczki tego dnia :)
Oczywiście na szczycie zarządziliśmy generalny odpoczynek, na który sobie zasłużyliśmy :)

Przyjemnie piło się zimnego Piasta na Gromniku, troszkę się posililiśmy również jedzonkiem i... zastała nas noc na szczycie, gdzie ponoć pojawiają się duchy byłych mieszkańców tamtejszego zamku :D
Nas jednak to specjalnie nie martwiło, żadnych duchów nie spotkaliśmy, mało tego... zamiast wracać z Gromnika drogą, to wbiliśmy się żółty szlak i zaszyliśmy się w czeluść lasu :D
Troszkę było adrenalinki podczas dość długiego zjazdu w ciemnościach otoczonych drzewami.
Bardzo ciekawe doświadczenie, pierwszy raz w życiu pokonywałem taki dziki las w kompletnych ciemnościach :D

Fajnie było :)

Gdy już byliśmy ponownie w cywilizowanym świecie, skierowaliśmy się w stronę Strzelina, a stamtąd ruszyliśmy na Oławę i skręciliśmy na mało uczęszczane przez auta drogi. Niemal całą drogę powrotną mieliśmy z lekkim wiaterkiem w plecy, co stanowiło dla nas ogromny komfort jazdy. Jazda powrotna była jedną, wielką przyjemnością i to pomimo mroku, w jakim przyszło nam jechać.

Dojechaliśmy do Świętej Katarzyny i po kilku chwilach byliśmy na wrocławskim Brochowie, skąd do domku już tylko kilka minut :)

Wycieczka niezwykle udana, było strasznie ciepło i zarówno Tomek, jak i ja, po raz pierwszy w tym roku śmigaliśmy w krótkich gatkach – strasznie długo na tę chwilę czekaliśmy :D

Miałem jeszcze wielką ochotę na jazdę, więc do domku wpadłem na krótką chwilę, by zjeść szybką kolacyjkę i... znów zabrałem się z rowerem na dwór, by pokonywać wrocławskie ulice.

Byłem między innymi na moim kochanym Moście Milenijnym, Moście Grunwaldzkim, w C.H. Korona, Hali Ludowej, Marino i oczywiście na Ostrowie Tumskim.

Strasznie jestem zadowolony z faktu, iż dzisiejszy dzionek udało nam się świetnie wykorzystać :)


Tomek w akcji :)


Ja też walczę :D


Kochane słoneczko...


Kościół w... Białym Kościele


Ta budowla jest przeurocza


Bardzo przyjemnie się jeździ z Tomkiem :D



TRASA:

Na Gromnik


Wrocław/Gaj – Wojszyce...
Wysoka
Komorowice
Szukalice
Żórawina Osiedle
Żórawina
Żerniki Wielkie
Bogunów
Węgry
Brzoza
Brzezica
Borów
Piotrków Borowski
Mańczyce
Głownia
Podgaj
Karczyn
Kondratowice
Prusy
Gołostowice
Wąwolnica
Biały Kościół
Gębczyce
Romanów
Gromnik
Krzywina
Jegłowa
Strzelin
Chociwel
Ulica
Brożec
Wawrzęcice
Grodzieszowice
Kończyce
Domaniów
Piskorzówek
Piskorzów
Swojków
Gęsice
Rynakowice
Okrzeszyce
Sulimów
Święta Katarzyna
Zacharzyce
Wrocław/Brochów – Gaj

TRASA:

Wrocławskimi ulicami


Gaj/Armii Krajowej
Wiśniowa
Klecińska
Most Milenijny
Most Osobowicki
C.H. Marino
Most Osobowicki
Mosty Trzebnickie
Most Warszawski
C.H. Korona
Mosty Jagiellońskie
Kredka i Ołówek :)
Hala Ludowa
Most Zwierzyniecki
Plac Grunwaldzki
Most Grunwaldzki
Most Pokoju
Ostrów Tumski
MOSTY MŁYŃSKIE!!! :D
Plac Dominikański
Piłsudskiego
Ślężna
Armii Krajowej
Dom w Gaju :D

NA TROPACH CZEŚKA :D

Piątek, 2 marca 2007 · Komentarze(19)
NA TROPACH CZEŚKA :D

Dziś we Wrocławiu pogoda była wspaniała... do momentu gdy Młynarz wybrał się na rower hehe

Najpierw pojeździłem po Parku Wschodnim, który jest niedaleko mojego miejsca zamieszkania, a byłem tam po raz pierwszy (już wiem, że nie ostatni).
Bardzo mi się tam podobało, prawdę mówiąc nie mogę doczekać się wiosny, bo wtedy mam zamiar podziwiać piękno wrocławskich parków w całej okazałości :)

Dopóki nie wyjechałem z parku pogoda była fenomenalna, co prawda dawał się baaardzo we znaki silnie wiejący wiatr, ale mi to nie przeszkadzało, gdyż ciągle dawał mi po plecach :D

Z parku przez Las Rakowiecki udałem się do Opatowic i tam przez śluzę przebiłem się na Wyspę Opata Cześka hehe

Wtedy to poruszyło się niebo... chmury zakryły słońce, wiatr już miałem boczny i nie było tak pięknie jak na początku. Z każdą chwilą robiło się coraz gorzej.
Dalej pojechałem na Most Bartoszowicki, gdzie podobnie jak na wyspie nie było Cześka (było koło 16:30 :) )

Strasznie kląłem na pogodę, bo już ciągle miałem pod wiatr, niebo czarne, zachodu słońca nie widać, zaczęło kropić i zrobiło się chłodno... ale to był tylko początek :D
Gdy już jechałem wałem za Zoo zerwała się porządna wichura (oczywiście przyjąłem ją na klatę hehe) i rozpadało się na dobre.
Dojechałem do Kładki Zwierzynieckiej i przestało padać (opuszczałem tereny Cześka) :)
Powrót do domu przebiegł już bez żadnych zakłóceń.

Fajnie było :) jutro pojeżdżę u siebie.


Słońce zalało Oławę w Parku Wschodnim


Park Wschodni c.d.


Bardzo spodobał mi się klimat Parku Wschodniego


Most Bartoszowicki


Most Bartoszowicki parę minut później – Cześka wciąż nie ma :D


I na koniec... SPECJALNIE DLA MATYSKA! :D

Miałem na dziś ambitny

Środa, 28 lutego 2007 · Komentarze(4)
Miałem na dziś ambitny plan, ale pogoda rano mnie przeraziła :D
Później już nie miałem czasu i skończyło się na tym, że jedyne kilometry dziś zostały przejechane na ścieżce rowerowej prowadzącej do Rzymianka - mego super koleżki.

A po co?!

Wiadomo... PIAST :D

OSOBOWICE

Wtorek, 27 lutego 2007 · Komentarze(9)
OSOBOWICE

W południe odprowadziłem Matyska na Dworzec PKP, bo wracał do Żar.

Z PKP postanowiłem pojechać sobie na Osobowice – jak pomyślałem, tak zrobiłem :)
Najpierw na skrzyżowanie Powstańców Śląskich/Hallera i stamtąd przez Klecińską oraz Most Milenijny na Osobowice.

Nie jeździłem niestety po Lasku Osobowickim, gdyż było tam pełno błota, a nie miałem ochoty wracać do domu cały brudny :)
Swoje jeżdżenie w terenie ograniczyłem jedynie do wjazdu na Szwedzki Szaniec – nawet fajne widoki są z niego :)

Na Gaj wróciłem z Osobowic najkrótszą trasą, a więc przez Most Milenijny, Klecińską, Hallera i Wiśniową.

Bardzo ciężko się dziś jeździło ze względu na silny wiatr. Na szczęście nie padało kiedy jeździłem, jedynie lekko mżyło, za to kiedy wpadłem do domu ta za oknem zerwała się ulewa, strasznie dużo wody, nawet trochę śniegu :) miałem farta :D
Trwało to z 10 minut, ale ja nie chciałbym w takich warunkach na dworze spędzić nawet minuty :)

Słońce!


Estakada – zbierają się czarne chmury :D