Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław - miasto

Dystans całkowity:15720.46 km (w terenie 2025.78 km; 12.89%)
Czas w ruchu:734:44
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.34 km/h
Suma podjazdów:5575 m
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:40.10 km i 1h 54m
Więcej statystyk

NOCNA PRZEJAŻDŻKA ULICAMI

Czwartek, 15 listopada 2007 · Komentarze(11)
NOCNA PRZEJAŻDŻKA ULICAMI WROCŁAWIA


Dziś bardzo późno zabrałem się za kręcenie, bo dopiero po... dwudziestej pierwszej :/
Niestety musiałem odespać nockę, później w ciągu dnia trochę obowiązków i nadrabianie zaległości w pracy i na uczelni...
A doba niestety nie jest z gumy i nie da jej się rozciągnąć :D

Cieszę się, że mimo to pojeździłem sobie dziś.

Miałem sucho podczas jazdy, ale było mroźno, około minus dwóch stopni wskazywały termometry, no i do tego wiatr, który był odczuwalny i w mieście.

Jazda miała charakter czysto spacerowy :D
Lubię sobie czasem pojeździć ulicami naszego pięknego miasta po zapadnięciu zmroku.
Wtedy jest prześlicznie, a wszystko wygląda inaczej niż za dnia.

Zrobiłem kilka zdjęć, by podzielić się z Wami tym co dziś oglądałem. :)


- - - - - - - - - - - - - -
„Tocastrom” (mix)
- - - - - - - - - - - - - -

Odra widziana z Mostu Milenijnego



Most Trzebnicki



Widok z Mostów Jagiellońskich



Na Ostrowie Tumskim



Most Grunwaldzki



Urząd Wojewódzki



TRASA:
Wro/Gaj – Hallera – Most Milenijny – Most Osobowicki – Most Trzebnicki – C.H. Marino – Kasprowicza – C.H. Korona – Mosty Jagiellońskie – Plac Grunwaldzki – Reja – Ostrów Tumski – Most Pokoju – Na Grobli – Niskie Łąki - Gaj

KOLEJNA LISTOPADOWA STÓWKA :D

KOLEJNA LISTOPADOWA STÓWKA :D

Właściwie to nie miałem pomysłu na dzisiejszą jazdę.

Dopiero w południe postanowiłem, że pojadę na... Gromnik – najwyższy szczyt Wzgórz Strzelińskich.
Pomysł był oczywiście głupi :D
Bo temperatura na termometrze to zero stopni, do tego padał deszczyk ze śniegiem i było już późno. :)

Mimo wszystko ruszyłem w stronę Wzgórz Strzelińskich.
Dojechałem jednak tylko do Strzelina i zrezygnowałem z kontynuowania swojego wspaniałego planu. :D
W Strzelinie zrobiło mi się całkowicie ciemno i pomyślałem, że warto byłoby wracać do Wrocławia bocznymi drogami, tak by unikać jazdy głównymi trasami.
To była dobra decyzja.

Kto, jak kto, ale rowerzysta w nocy jest słabo widoczny na ruchliwej drodze dlatego, że kierowcy oślepiają się nawzajem swoimi reflektorami, a już najgorzej mają podczas opadów, które miały miejsce właśnie tego dnia.

Tak więc ze Strzelina pojechałem do Borka Strzelińskiego i później licznymi wioseczkami dotarłem do Świętej Katarzyny, a z której uderzyłem do Siechnic, by wjechać do Wrocławia od strony Opatowic, a zarazem mieć gwarancję przejechania setki :D

Muszę przyznać, że jazda w ciemnościach, drogami na których miejscami praktycznie ruch samochodowy nie istnieje (chodzi mi o odcinek z Borka Strzelińskiego do Świętej Katarzyny) jedzie się wspaniale. Ma to swój niepowtarzalny klimat.

Jedziesz w ciszy, otacza cię ciemność i jesteś sam na ogromnej przestrzeni pośród pól – dla mnie to rewelacja! Można poczuć się naprawdę wolnym! hehe

Wypad uważam za wyjątkowo udany!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
SAFRI DUO – „Rise” (instrumental)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Co za przebrzydła pogoda! :D




Kościółek w Zielenicach



Strzelec na ryneczku w Strzelinie



Elektrociepłownia w Siechnicach






TRASA:
Wro/Gaj – Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina Osiedle -> Żórawina -> Żerniki Wielkie -> Bogunów -> Węgry -> Brzoza -> Brzezica -> Borów -> Piotrków Borowski -> Mańczyce -> Uniszów -> Zielenice -> Bierzyn -> Szczawin Osiedle -> Strzelin -> Ludów Polski -> Świnobród -> Borek Strzeliński -> Kończyce -> Domaniów -> Piskorzówek -> Piskorzów -> Swojków -> Gęsice -> Rynakowice -> Okrzeszyce -> Sulimów -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Niske Łąki – Krakowska - Gaj

DO KOTOWIC

Dziś

Poniedziałek, 12 listopada 2007 · Komentarze(11)
DO KOTOWIC

Dziś bardzo szary dzień, pełno chmur na niebie, a na drogach mokro.

Miałem mało czasu, bo po południu trzeba było wsiadać w auto i jechać za chlebem. :D

Mimo to trochę km nakręciłem.

Pojechałem sobie ulubioną traską Cześka do Siechnic, a stamtąd główną drogą do Groblic, gdzie skręciłem na Kotowice.
W Kotowicach zawróciłem do Groblic, jednak postanowiłem pojechać sobie wałem przeciwpowodziowym zamiast główną drogą. Właściwie to nie był to dobry wybór, bo po rozmokłej nawierzchni wału ciężko się jechało. Ale dzięki temu zobaczyłem stadko saren na polu oraz most kolejowy w Siechnicach, który do tej pory jakoś omijałem. :]

Zaraz zaczęło się robić ciemno i ponuro, także najprostszą drogą przez Trestno pomknąłem do domu.

To był w sumie taki wyjazd poświęcony przemyśleniom wszelkiego rodzaju... :D


Droga do Trestna



Śnieg, widzę śnieg... :)





TRASA:
Wro/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> wałem do Siechnic -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Niskie Łąki – Krakowska - Gaj

ŚNIEŻNY ARMAGEDON

Niedziela, 11 listopada 2007 · Komentarze(54)
ŚNIEŻNY ARMAGEDON



Rano byłem umówiony na 9:00 z Cześkiem – legendą BIKEstats! :D
Oczywiście troszkę musiałem się spóźnić :/

Po serdecznym przywitaniu postanowiliśmy wspólnie, że ze względu na pogodę nie wypuszczamy się daleko od Wrocławia. Za nasz cel obraliśmy sobie Oławę, a następnie chcieliśmy zaliczyć kilka wioseczek z nią sąsiadujących, po czym wrócić do Wrocławia jadąc drugą stroną Odry przez Jelcz-Laskowice.
Plan został zrealizowany w 100%! :)

Dziś było we Wrocławiu zimno, bo temperatura ciągle była koło 0-1 stopni na plusie. Początkowo było sucho. Niestety pierwszą połowę trasy mieliśmy pod wiatr, który sprawiał, że zimno było dość mocno odczuwalne.
Dobrze, że się bardzo ciepło z Cześkiem ubraliśmy.

Jakieś 10 km przed Oławą zrobiliśmy sobie przerwę na browarka, wtedy też zaczął prószyć śnieg.

Dojechawszy do Oławy zajrzeliśmy na tamtejszy rynek, a wyjeżdżając z tego miasteczka skierowaliśmy się na wioskę Stary Górnik. :D
Kolejne kilometry jechaliśmy asfaltem biegnącym w lesie.
W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na przerwę w bardzo fajnym miejscu – położonym w lesie parkingu, gdzie można było sobie odpocząć sobie pod daszkiem.

W tamtym momencie mieliśmy na licznikach około 55 km.

Od tamtego czasu śnieg coraz śmielej sobie poczynał. Zacinał po naszych twarzach z większa siłą. Nawet się nie obejrzeliśmy, a wszystko dookoła zostało przykryte białym puchem.
Ulice zrobiły się niebezpiecznie śliskie, a topniejący śnieg sprawił, że cali byliśmy mokrzy.

Dla mnie osobiście jazda na ostatnich 25 kilometrach była niesamowicie ciężka. Praktycznie cała droga od Jelcza-Laskowic to była walka ze śliską nawierzchnią drogi. Moja slickowata opona co rusz wpadała w poślizgi, co powodowała jazdę bardzo nerwową, gdyż naszą drogą jechało dość dużo aut. Jazda wymagała pełnej koncentracji.
Najgorsze jest to, że moje rękawiczki i buty kompletnie przesiąkły wodą, a to spowodowało, że w tych warunkach pogodowych wręcz zamarzałem – miałem dość! Dawno nie przejechałem tak męczących kilometrów.

Dobrze, że byłem z Cześkiem, który dużo pomagał.
Nie wspomnę już nawet o tym, że dał mi swoją drugą parę rękawic, gdy widział co się stało z moimi.
Również zaraz po wjeździe do Wrocławia dopadło mnie straszne osłabienie organizmu i w tym momencie również Czesiek służył mi radą.
Powiem Wam, że jazda z tak doświadczoną osobą, jaką jest Czesiek, to naprawdę duży skarb!

Razem dojechaliśmy do Mostu Swojczyckiego i tam też się rozstaliśmy. Czesiek pojechał najkrótszą drogą do siebie, a ja postanowiłem jechać wałami, by unikać ruchu samochodowego i ryzyka upadku na jezdni.
Mimo zmęczenia i przemarznięcia bardzo fajnie jechało się mi wałami, a to dlatego, że jeździłem po dziewiczym śniegu.

W końcu dotarłem do ciepłego domu! :)

Wyjazd, mimo trudności pogodowych, był wspaniały i na pewno na długi czas pozostanie w pamięci! Było przyjemnie, śmiesznie i wesoło – tak jakbym życzył każdej i każdemu z Was!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
MILK Inc. – “Run”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Razem z Cześkiem



Jelcz-Laskowice... a pogoda marzenie! :/



Czesiek gardzi śniegiem :D



FOOTBALL!!! :D



Wrocławskie wały



Widok z Kładki Zwierzynieckiej





TRASA:
Wro/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -. Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Zakrzów -> Siedlce -> Oława -> Stary Górnik -> Janików -> Minkowice Oławskie -> Kopalina -> Piekary -> Jelcz-Laskowice -> Miłoszyce -> Nadolice Wielkie -> Nadolice Małe -> Dobrzykowice...
Wro/Wojnów – Swojczyce – Most Bartoszowicki – Kładka Zwierzyniecka – Niskie Łąki - Gaj

KLUCZBORK

Dziś pomknąłem

Sobota, 10 listopada 2007 · Komentarze(17)
KLUCZBORK

Dziś pomknąłem sobie do Kluczborka – miasta z którego pochodzi słynny Tomek. :D
Było to nieplanowane :)

Do czwartej rano siedziałem z Adriankiem przy browarkach, więc jazda na rowerze miała dziś być raczej krótka.
Jednakże tracąc czas przed kompem w południe, wymyśliłem sobie, że pojadę do Kluczborka i wrócę pociągiem :D

Muszę się przyznać, że trochę poszedłem na łatwiznę, bo wybrałem jazdę w kierunku, w którym wiał wiatr. Przez pierwsze 40 kilometrów wiaterek bardzo mi pomagał, później miałem boczny, a na koniec lekki w ogóle mało odczuwalny.

Pogoda na trasie zmieniała się dziś, jak w kalejdoskopie! Miałem momentami niebo pozbawione chmur, innym razem robiło się ciemno od chmurzysk, były też deszcz i śnieg! :)
Ostatnie kilometry do Kluczborka jechałem w ciemnościach.

Z Wrocławia wyjechałem o trzynastej, a o 18:30 miałem w Kluczborku pociąg powrotny – ostatni tego dnia, więc musiałem uważać, by na niego zdążyć :D

Niestety nie wziąłem aparatu, bo myślałem, że nie będę miał czasu na postoje ze względu na limit czasowy. To był błąd i później żałowałem, że nie miałem aparatu. Dobrze, że chociaż wziąłem komórkę z aparatem. :D

Tak jak już wspomniałem, wiatr dziś był mym sprzymierzeńcem, więc jechało mi się przyjemnie. Jedyny bardzo ciężki moment na trasie to były okolice wsi Przeczów, wtedy to zaczął sypać śnieg, a droga była cała w wodzie. Oczywiście byłem cały mokry, a zacinający po twarzy śnieg potęgował uczucie zimna. Jednak w życiu trzeba przyjmować takie rzeczy na klatę :D

Po drodze obserwowałem wiele ładnych wiodczków, liczne drzewa, lasy, pola, które w tej zmieniającej się pogodzie wyglądały dziś wyjątkowo ślicznie. Ponadto zobaczyłem kilka ładnych kościółków w wioseczkach, przez które przejeżdżałem po raz pierwszy w życiu.
Strasznie wpadł mi w oko drewniany kościółek w Smarchowicach Śląskich. Mi w ogóle podoba się bardzo architektura drewniana.

Podobno w powiecie namysłowskim jest aż sześć drewnianych kościółków – będę musiał kiedyś je wszystkie odszukać :)

Z miejscowości przez, które przejeżdżałem bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie Namysłów i Wołczyn – będę musiał tam wrócić dysponując większą ilością czasu. :)

Do Kluczborka dotarłem 45 minut przed odjazdem pociągu. Kupiłem sobie bilecik i coś do jedzonka w „bufecie” :D
Przeczekałem w ciepłej poczekalni, a później zapakowałem się w przedział dla rowerów.
Trzeba tu napisać, że dziś kolej spisała się na medal ^^
Pociąg wyjechał niemal punktualnie, a co najważniejsze miałem w przedziale bardzo ciepło, co mnie strasznie ucieszyło.

Pociągiem jednak nie dojechałem do Wrocławia, bo... postanowiłem wysiąść w Długołęce i wrócić rowerem hehe
Z jednej strony to dobrze, bo miałem wielką ochotę jeszcze się przejechać, ale z drugiej... straszny wiatr w pysk i zimno! :/
Do tego jazda nadzwyczaj ruchliwą ulicą, a później walka ze „ze ścieżkami rowerowymi” i krawężnikami. Trochę jest dla mnie dziwne to, że ludzie jeżdżący na rowerach, a mieszkający na Psim Polu, jeśli chcą się dostać do centrum muszą narażać swoje życie, czy zdrowie na ruchliwej drodze, albo katować się na chodnikach. Ale nie chce mi się o tym pisać, bo to i tak nie ma sensu :)

Po powrocie do domku mycie rowerka i gorąca kąpiel. :)
Było warto zrobić tę traskę!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ATB – „Renegade”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Chwile grozy – nadciągają chmury! :D



A po chwili mam takie widoki...



Prawie, że lato! ;)



Chatka



Wszystko co piękne, kiedyś się kończy :/



Pierwszy śnieg...



Ale jedzie się dalej!



Ogląda się różne cudeńka...



Bo jest pięknie!




TRASA:
Wro/Gaj – Brochów...
Zacharzyce -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Groblice -> Marcinkowice -> Stanowice -> Oława -> Stary Górnik –> Janików -> Biskupice Oławskie -> Brzozowiec -> Mikowice -> Przeczów -> Niwki -> Smarchowice Śląskie -> Namysłów -> Gręboszów -> Domaszowice -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Ligota Wołczyńska -> Wołczyn -> Markotów Mały -> Kluczbork (PKP)
...Długołęka (PKP) -> Mirków...
Wro/Psie Pole –Mosty Jagiellońskie – Plac Grunwaldzki – Niskie Łąki – Krakowska - Gaj

--------------------------
było:
Opis się robi :D

WROCLOVE

Piątek, 26 października 2007 · Komentarze(13)
WROCLOVE


Wspaniałe jest życie w tym mieście! Dziś miałem niezwykle lajtowy dzionek :)
Wstałem rano. Załatwiłem kilka spraw i później miałem wsiadać w pociąg, by pojechać na weekend do domku...
Jednak telefon od Cezarego zmienił moje plany – postanowiłem, że do domu pojadę w sobotę, a piątek spędzę jeszcze w tym ukochanym Wrocławiu, którego ostatnio miałem tak mało...

Razem z Czarkiem wyruszyliśmy na Niskie Łąki i stamtąd przez Opatowice i słynne Trestno oraz Blizanowice dotarliśmy do Siechnic, gdzie kupiliśmy po piwku. Jako, że pogoda w tym dniu była wręcz wspaniała, postanowiliśmy sobie je wypić na łączce nieopodal śluzy. Były przyjemnie... koło 15 stopni, mało chmurek na niebie... jak na koniec października to była rewelacja! Nawet wiejący wiatr nie popsuł wrażenia dobrej pogody :)

Z Siechnic wróciliśmy do Wrocławia. Pożegnałem się z Czarkiem przy Kładce Zwierzynieckiej. On pojechał na miasto męczyć kierowców, a ja przeprawiłem się na drugi brzeg Odry, by wałami dojechać do Wyspy Opatowickiej :D
Z wyspy śmignąłem do Trestna, gdzie podobnie jak wczoraj spotkaliśmy się z Cześkiem. :)
Również podobnie, jak wczoraj ruszyliśmy na Siechnice, udaliśmy się do tego samego sklepu... to samo nawet kupiliśmy! :P
No i szybko na śluzę, gdzie czas szybko płynął na przyjemnych rozmowach, którym towarzyszył pyszny browarek i śmiech :)

Do Wrocławia wracaliśmy już w ciemnościach, ale sprawnie nam to poszło :D
Dziś znów miałem tę olbrzymią przyjemność spędzić wieczór z moją Najlepszą wrocławską Rodzinką! :)

Dziękuję Wam bardzo! Nawet nie wiecie, jaka to przyjemność przebywać w Waszym towarzystwie!

TO WŁAŚNIE WAM DEDYKUJĘ SWOJĄ DZISIEJSZĄ SETKĘ! :)

A, jak to się stało że wykręciłem 100 km?! :)
Po prostu, gdy wróciłem już do domku jakoś koło dziewiątej, brakowało mi jedynie 23 kilometrów do stówki. Długo się nie zastanawiałem...
Raz, że wspaniała pogoda (o 23 było jeszcze 8 stopni na plusie i sucho), dwa że strasznie dawno nie jeździłem w nocy po Wrocławiu, a trzy to to, że w październiku jeszcze nie miałem stówki :D

Moja wieczorna traska wyglądała tak: z Gaju na Most Milenijny, później do Mostu Trzebnickiego, Most Pokoju i powrót do domu przez ulicę Na Grobli, Niskie Łąki i Armii Krajowej.

Cały dzień i wieczór były niezwykle udane!
Oby, jak najwięcej takich dni w życiu! :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
FRAGMA: „Toca me”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Pogoda, łączka, browar... żyć! Nie umierać! :D



Muzeum Narodowe we Wrocławiu



Ostrów Tumski nocą



Most Pokoju




TRASA:
Wro/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Niskie Łąki – wały – Wyspa Opatowicka...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Na Grobli – Grunwald – Niskie Łąki – Gaj – Klecińska – Most Milenijny – Mosty Trzebnickie – Nowowiejska – Most Pokoju – Niskie Łąki – Gaj...

CZASEM WARTO ODEBRAĆ E-MAIL :D

CZASEM WARTO ODEBRAĆ E-MAIL :D

15:10 - wracam z uczelni, otwieram skrzynkę, patrzę...
"O 15:30 w Trestnie" :D

No i tak to właśnie było hehe

Trochę się spóźniłem, bo trwało kilka minut moje ubieranie się, makijaż i cała reszta :D

Po spotkaniu, razem z Cześkiem ruszyliśmy do Siechnic w celu zakupienia złotego trunku. Później śluza i długie rozmowy o wszystkim i o niczym (nikim) hehe

Było wesoło, oj było, zwłaszcza po powrocie do Wrocławia :)

Życzę wszystkim, jak najwięcej takich wyjazdów!

TRASA:
Wro/Gaj - Niskie Łąki - Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice - Na Grobli - Most Pokoju - Niskie Łąki - Krakowska - Gaj...

JACEK KRZYNÓWEK JEST WIELKI!

JACEK KRZYNÓWEK JEST WIELKI!


Dzień po wielkim meczu, wybrałem się wieczorem na rower!

Pogoda smutna, ale w sercu ogromna radość!

Jacek Krzynówek jest wielki!

Portugalia – Polska 2:2!


- - - - - - - - - - - - - - - - -


Z meczu do domu wróciłem dopiero o... jedenastej rano :D
O 12:30 miałem egzamin poprawkowy z prawa pracy, a na rower wybrałem się już po wszystkim.
Pojechałem w ulubionym kierunku Cześka, a więc pod Blizanowice – nie dojechałem jednak do nich, gdyż zrobiło się ciemno, a nie zabrałem niestety lampek...
Także moja podróż zakończyła się pod Trestnem :)

WROCŁAW CITY NIGHT

Czyli

Czwartek, 9 sierpnia 2007 · Komentarze(25)
WROCŁAW CITY NIGHT

Czyli to czego mi brakowało!

Zgadnijcie, jaka trasa :D

Oczywiście z Gaju na Most Milenijny przez Hallera, Klecińską i Gądowiankę :D
Później Osobowicką wzdłuż Odry i z Mostu Osobowickiego na Uniwerek, by przez Kazimierza Wielkiego, Arkady i Ślężną wrócić do domku :)

Jechało się fajnie, choć olbrzymim dyskomfortem jest skaczący stary łańcuch na nowej korbie, postaram się jutro kupić nowy, choć nie wiem skąd pieniądze wezmę, bo dziś kolejny już raz na giełdzie polała się krew...
No, ale w życiu trzeba być twardym, a nie miękkim :)
I będzie dobrze!

Wróćmy jednak do jazdy...
Choć wyszedłem o 22 to było bardzo ciepło, bo ponad 22 stopnie! :D
Dzięki temu jechało się wspaniale.
No i w ogóle fantastycznie jeździ się nocą po wrocławskich ulicach...
Mija się setki ludzi, oświetlonych mostów i innych budowli, po prostu cudo :)
Jak tu nie kochać tego miasta?!

Szkoda, że czeka mnie ciężka kampania wrześniowa na uczelni, bo bym sobie teraz co wieczór na rynek biegał :D
No ale to nic, popracuję ciężko, naprawię we wrześniu swe błędy, a od października... kolejny rok akademicki!!! I to chyba nie mój ostatni, bo zdaje się, że moje studia troszkę się przedłużą... ;>


Dzisiaj też wreszcie dodałem zaległe wpisy, nie ma tego dużo, ale polecam szczególnie relacje ze zwiedzania byłej poniemieckiej fabryki amunicji w Brożku, niedaleko mojego Jasienia, gdzie byłem dwukrotnie w lipcu...
raz sam...
...i drugi raz, z Matyskiem :)


NOWOWYBUDOWANE CENTRUM „ARKADY WROCŁAWSKIE”