Wpisy archiwalne w kategorii

Aniołek

Dystans całkowity:9894.97 km (w terenie 1442.69 km; 14.58%)
Czas w ruchu:513:10
Średnia prędkość:19.23 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:4005 m
Liczba aktywności:152
Średnio na aktywność:65.10 km i 3h 25m
Więcej statystyk

Zmęczony

Środa, 4 marca 2009 · Komentarze(4)
Zmęczony - to wiem. Tylko czym?!

Rano o ósmej z Kozanowa na Księże Małe. Było sucho ale tylko jeden stopień na plusie, do tego mocny wiatr w blachę - masakra. Jakoś się dowlokłem jadąc przez Hallera i AK.

Po południu z Księża Małego na Kozanów. Tym razem przez centrum, a więc przebiłem się Krakowską i Traugutta na Kazimierza Wielkiego a potem Legnicką i już byłem u mojego Aniołka.
Tym razem wiatr sprzyjał.
Po drodze mogłem podziwiać bezmyślność niektórych ludzi stojących w korkach...
No ale nic się nie zmienia... Oni stoją - ja jadę. ;)

Następnie razem z Asiczulkiem wybraliśmy się na krótko do Lasku Osobowickiego, na więcej niestety czas nie pozwalał.
Te wspólne kilometry były najprzyjemniejszymi tego dnia. :)

Po powrocie z lasku musiałem wracać na Księże. Jakoś się przemęczyłem jadąc chodnikami na Legnickiej i potem przez Kazimierza Wielkiego i Krakowską.
Wiatr dziś mnie sponiewierał.

...
Sponiewierał strasznie ale też przyczynił się do ustanowienia nowego rekordu czasowego na trasie Księże Małe -> Kozanów. :D
Siedząc wieczorem na mieszkaniu nie mogłem wytrzymać z tęsknoty i wsiadłem na Diamonda, by pognać do mojego Aniołka. ;)
Tak jak wcześniej wiatr mnie hamował, tak teraz pchał do przodu.
A że ruch na mieście po 22 jest już dość mały mogłem gnać ile sił w nogach.
Chociaż, że sił dziś nie miałem zbyt wiele udało mi się wykręcić rewelacyjny czas 25 minut. A więc avs wyszła ponad 30 km/h.

Ja tam jestem z tego zadowolony. :)
Przynajmniej ten dzień nie będzie mi się kojarzył jedynie z porannym wleczeniem się pod mroźny wiatr.

Od Aniołka, do Aniołka, z Aniołkiem... :)

Wtorek, 3 marca 2009 · Komentarze(3)
Czyli Kozanów -> Księże Małe -> Kozanów.

Rano z Kozanowa miastem na Księże - sam.
Jedna sytuacja podnosząca adrenalinę na maxa...
Na Krakowskiej jadąc za autem wjechałem w taką dziurę, że do tej pory zastanawiam się jak to się stało, że nie leżałem.
Swoją drogą nie rozumiem skąd się wzięły dziury w asfalcie, który został położony... 2 miesiące temu. To niestety nie cieszy.

Wieczorem razem z Aniołkiem na Kozanów.
Jechało się bardzo przyjemnie. Ruch jeszcze spory, a było po dwudziestej.
Jazda między autami dostarczyła nam sporo emocji.
Chyba nawet Asiczulkowi zaczyna się podobać lawirowanie wśród samochodów. ;)
Pogoda coraz fajniejsza.

Coraz cieplej - wieczorne lodziki :)

Poniedziałek, 2 marca 2009 · Komentarze(5)
Po piętnastej wyszedłem trochę pokręcić. Dziś znów na Treku.
Najpierw przebiłem się kładką kolejową z Księża na Brochów i wydostałem z Wrocławia.
Tam pośmigałem po okolicznych wioseczkach, bocznymi drogami.
Powrót do Wrocławia przez Siechnice, Blizanowice i wertepami.

Pogoda dziś lepsza niż wczoraj.
Chociaż, że było pochmurno to temperatura powietrza wzrosła do 10 stopni.
Przeszkadzał wiatr ale cieszyły suche drogi.

Po wczorajszej setce nie miałem zbyt dużo siły na pedałowanie, a więc odpuściłem jakiekolwiek ciśnięcie.
Do tego dopadł mnie ogromny głód już po dziesięciu kilometrach.
Jechało się jednak jak najbardziej przyjemnie.

Późnym wieczorem wielką niespodziankę zrobił mi mój Aniołek przyjeżdżając po pracy do mnie na Księże. :)
Razem pojechaliśmy na miasto, zahaczając o Mcd na Krakowskiej, w którym zjedliśmy pyszne lodziki (genialny pomysł Aniołka :* ).
Potem tak się zapędziłem, że wylądowałem na Kozanowie. :D

Coraz cieplej - a będzie jeszcze lepiej.

TRASA:
Wro/Księże Małe -> Wro/Brochów...
Iwiny -> Zaharzyce -> Święta Katarzyna -> Łukaszowice -> Ozorzyce -> Bogusławice -> Sulimów -> Bratowice -> Sulęcin -> Grodziszów -> Zębice -> Groblice -> Siechnice – Blizanowice -> Mokry Dwór (terenem)...
Wro/Księże Małe

Na Treku - jadąc przed siebie © Mlynarz


Okolice Bratowic © Mlynarz


Staw gdzieś na trasie © Mlynarz


Widok z trasy podczas powrotu © Mlynarz


McDrive dla rowerów - Aniołek w oczekiwaniu na lodziki :D © Mlynarz

Setna setka

Niedziela, 1 marca 2009 · Komentarze(16)
Dziś padła łupem moja setna setka. :)
Od kiedy jeżdżę na rowerze udało mi się przejechać już sto razy dystans dzienny przekraczający 100 km.
Do mojego rowerowego celu zostało jeszcze... 900 takich dystansów.
Jak już dobiję do tysięcznej setki to mogę przestać jeździć na rowerze. :D

Trasa przejazdu wiodła po Wzgórzach Trzebnickich, a moją towarzyszką podróży i najlepszą przewodniczką była Asiczka. :)
W tym miejscu bardzo chciałem jej podziękować za tę dzisiejszą wspólną stówkę, za dedykację i przede wszystkim za to, że... mnie wyciągnęła na rower, bo ja dziś nie miałem zbytniej ochoty wychodzić spod ciepłej kołderki. :)

Do tej pory rzadko jeździłem po Wzgórzach Trzebnickich, a to dlatego że zawsze było mi bliżej do terenów leżących na południe od Wrocławia. Teraz jednak mam zamiar lepiej poznać trzebnickie wzgórki i pagórki, bo są to rewelacyjne tereny do jazdy.
Niech tylko zrobi się cieplej to postaramy się tam zjeździć wszystkie drogi i dróżki.

Dziś niestety pogoda nas nie rozpieszczała.
Jedyne co można poczytać za jej plus to brak opadów.
Poza tym było niestety bardzo chłodno, co mocno odczuwaliśmy właśnie na odkrytych terenach wzgórz.
Dość silnie wiejący wiatr też nie dodawał nam animuszu do jazdy.
Na szczęście udało nam się dojechać co celu, którym była Trzebnica, udało się przejechać wytyczoną po wioskach traskę.
Fajnie było też spotkać znajomych bikerów – taki miły akcent. :)

Ale najfajniej było jak na liczniku wybił setny kilometr i w tym momencie dojeżdżaliśmy do bloku Asiczulka. :D
Ciepła obiado-kolacja, prysznic, kąpiel, zimne piwko i błogi sen. :)


TRASA:
Wro/Kozanów -> Wro/Różanka -> Wro/Poświętne -> Wro/Polanowice...
Krzyżanowice -> Raków -> Cienin -> Pasikurowice -> Bukowina -> Bąków -> Łozina -> Skarszyn -> Boleścin -> Piersno -> Skotniki -> Tarnowiec -> Zawonia -> Pstrzejowice -> Sędzice -> Czachowo -> Trzebnica -> Głuchów Górny -> Skarszyn -> Godzieszowa -> Tokary -> Siedlec -> Pasikurowice -> Ramiszów...
Wro/Pawłowice -> Wro/Zakrzów -> Hala Stulecia -> Plac Dominikański -> Piłsudskiego -> Legnicka -> Wro/Kozanów

Mimo, że jest chłodno na trasie i tak chce się pić © Mlynarz


Podczas jazdy spotkaliśmy przyjaznego piecha :) © Mlynarz


Piecho chciał się z nami bawić :D © Mlynarz


Tak to jest, gdy się nie wyrabia na zakręcie - a mówiłem żeby zwolniła. ;) © Mlynarz


Wzgórza Trzebnickie podczas ostatnich podrygów zimy © Mlynarz


Późna zima na Wzgórzach Trzebnickich © Mlynarz


Pałac w Czachowie © Mlynarz


Aniołek przed wejście do Klasztoru w Trzebnicy © Mlynarz


Trzebnica - klasztorna ściana © Mlynarz


Papusiając czekoladę :) © Mlynarz


Pod rozpostartym drzewem © Mlynarz


I już we Wrocławiu... © Mlynarz

Na Cmentarz Osobowicki

Piątek, 27 lutego 2009 · Komentarze(2)
Razem z Aniołkiem pojechaliśmy po obiedzie na Cmentarz Osobowicki odwiedzić Jarka.
Mimo złej pogody (co chwilę padał zimny deszcz i wiało) czas minął bardzo fajnie na przyjemnych pogaduchach. :)

Wciąż czekamy na wiosnę. :D

Śnieżne wygłupy i takie tam inne - czyli lutowy "urlop" w Jasieniu

Wtorek, 17 lutego 2009 · Komentarze(7)
Tak się fajnie złożyło, że razem z moim Aniołkiem mogłem spędzić kilka dni w Jasieniu odrywając się od pracy i innych codziennych obowiązków.
Czas mijał bardzo szybko, za szybko.
Odpoczywaliśmy, leniuchowaliśmy... to była sielanka! :D

Na rowerach nie jeździliśmy zbyt wiele, bo akurat podczas naszego pobytu Jasień został zaatakowany przez zimową aurę jakiej dawno tam nie widziałem.
W lesie śniegu po pachy, drogi asfaltowe zasypane... po prostu nie było gdzie i jak za bardzo jeździć.
Ale mimo to w ogóle się nie nudziliśmy.

Podczas ośmiodniowego pobytu przejechaliśmy na rowerach niespełna... 4 kilometry – to było w dniu, w którym łudziliśmy się, że może chociaż po lesie uda się rowerować. ;]
Nie udało się jednak. W związku z tym wypady rowerowe zamieniliśmy na śnieżne spacery z Bafi i takie tam inne. ;)

Poniżej zamieszczam kilka fotek z naszego przyjemniastego „urlopu”. :)

Tyle śniegu - czas się z nim zmierzyć © Mlynarz


I ruszyła! Przed siebie! :D © Mlynarz


Pogoda tego dnia była dla nas łaskawa © Mlynarz


Dookoła śnieg ale rzeczki nie były skute lodem © Mlynarz


Flecik i Trek na wojennej ścieżce tzn. śnieżnej ścieżce :) © Mlynarz


O co tu chodzi?! :D © Mlynarz


Flecik i Trek - są już skazani na siebie ale raczej się lubią :) © Mlynarz


Po lesie jeździć się nie dało - za dużo śniegu :) © Mlynarz


W takich warunkach łatwo o wypadek ;) © Mlynarz


Można wpasć w śnieżną zaspę ;) © Mlynarz


Zachód słońca po naszej rowerowej eskapadzie © Mlynarz


Zbyt duża ilość śniegu uniemożliwiała jazdę na roerze ale i tak było fajnie :) © Mlynarz


Zamiast rowerowania spacerowaliśmy z Bafi :) © Mlynarz


Bafi się oblizuje na widok śniegu © Mlynarz


Podczas spaceru spotkaliśmy zapalonego bikera ;) © Mlynarz


Zbliżając się do skarpy... :) © Mlynarz


Na skarpie © Mlynarz


Zimowy widok ze skarpy © Mlynarz


Śniegożerca :D © Mlynarz


Oczekując na Młynarza ;P © Mlynarz


Na końcu każdego tunelu jest światło... :D © Mlynarz


Po powrocie ze spaceru trzeba się brać za porządki ;) © Mlynarz


Były też i wieczorne spacerki - Asiczulek z Baficzkiem © Mlynarz


Kościół w Jasieniu - podczas wieczornego spacerku © Mlynarz

Mglista odwilż

Środa, 21 stycznia 2009 · Komentarze(6)
Czyli masakra. ;)
We Wrocławiu niewiele ponad 5 stopni na plusie, zalegający śnieg na chodnikach wciąż się topi, a ulice zalewają potoki wody.
Gdzieniegdzie pod wodą tworzy się lód i łatwo o upadek.
Do tego gęsta mgła, ponuro – generalnie nieciekawa atmosfera.
Wiosno nadejdź jak najszybciej! :D

My z Asiczulkiem mieliśmy dziś jednak kilka spraw do załatwienia na mieście, a wiadomo że do tego najlepszy środkiem transportu jest rower.
Także długo się nie namyślając wyruszyliśmy na trasę w tych przebrzydłych warunkach pogodowych. :)

Najpierw z Kozanowa przez Most Milenijny na Cmentarz Osobowicki złożyć życzenia imieninowe Jarkowi.
Następnie na wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwerku, bo musiałem wypożyczyć dwie bardzo „interesujące” książki. :D
Stamtąd ekspresem na Grabiszyńską, bo mój Aniołek musiał przyjąć szczepionkę. :)

Niestety niewiele brakowało, by doszło do tragedii na w/w ulicy.
Jakiś buc z IQ na poziomie młodego goryla z porażeniem mózgowym niemal staranował Asiczulka. Jak to dobrze, że nic się nie stało.
Nawet nie widziałem tego zajścia, bo akurat byłem trochę z przodu.
Ale patrząc się na roztrzęsioną Asiczkę, która chwilę po tym do mnie dojechała, wiedziałem że musiało być naprawdę blisko.
Całe szczęście była cała i zdrowa.
Mam nadzieję, że ten debil szybko zawinie się na jakimś drzewie i będzie jednego kretyna mniej na świecie, bo szkoda normalnych istnień ludzkich.

Po szczepionce napisaliśmy życzenia na kartkach, które wysłaliśmy później swoim babciom – w końcu to był Dzień Babci. :)
Szkoda, że Asiczka musiała iść do pracy, bo trzeba było wracać na Kozanów.
Dojechaliśmy tam przez Grabiszyńską i Klecińską – jechało się przyjemnie. Troszkę pocisnęliśmy sobie na podjazdach pod estakady. :)

Po obiadku odprowadziłem Asiczulka do pracy, a następnie wróciłem na Księże Małe.
Cały powrót w padającym deszczu ale było gorąco. :D
O ile do Placu JPII jechałem ścieżkami rowerowymi to dalej już przez Kazimierza Wielkiego, Traugutta, Krakowską i Opolską było już bez litości między autami. :D
To jest coś!
Adrenalinka. Aż chce się cisnąć. :)

Dzień udany, bo przecież nie mogło być inaczej. :D

MGŁA, BRZYDKO, PONURO, ZIMNO – TO TYLKO POGODA ;)

Z Kozanowa na Księże Małe - w śnieżycy

Środa, 14 stycznia 2009 · Komentarze(14)
Ku mojemu zaskoczeniu spadł dziś we Wrocławiu śnieg - dość sporo śniegu. :)
Po południu odprowadziłem Asiczulka do pracy - oboje na rowerach, a co! :D

I potem zaliczyłem samotny powrót z Kozanowa na Księże Małe.
Trochę też pokręciłem się po Parku Zachodnim - fajnie jeździ się po świeżym śniegu.

Na ulicach niestety było bardZo ślisko, a chodniki całe zasypane śniegiem, który wciąż padał i padał podczas mojej jazdy.

Wybrałem jazdę chodnikami - bezpieczniej. :)

Cała Gądowianka, Hallera, Wiśniowa, Armii Krajowej i Opolska... stały. Po prostu sparaliżowało Wrocław, całe miasto to był jeden wielki korek. :D

Szczęśliwy ten kto jechał na rowerze w tym czasie. :)

WROCŁAW TONIE W ŚNIEGU :)



Śnieżnie z Asiczulkiem

Poniedziałek, 12 stycznia 2009 · Komentarze(13)
Koło południa razem z moim Aniołkiem z Kozanowa do Empiku w Magnolii po bilety na koncert KSU.
Później troszkę po zaśnieżonych ścieżkach w parku i nad Odrę.
Było fantastycznie - szkoda, że tak mało czasu na jazdę. :)

ASICZULEK W SŁOŃCU – PARK WSCHODNI


RAZEM NAD ODRĄ

Brak prądu

Niedziela, 21 grudnia 2008 · Komentarze(6)
Tak dziś się czułem.
Plany na ten dzień były dużo ambitniejsze.
Razem z Asiczką dojechaliśmy jedynie z Kozanowa na Księże Małe.
Tam nasza podróż osiągnęła punkt kulminacyjny - odwrót. :D
Trochę posiedzieliśmy na przystanku autobusowym, spotkaliśmy pędzącego do pracy Kristofera, który opowiedział nam ciekawą historyjkę. ;]

Po prostu nie miałem dziś sił na nic, muszę sobie troszkę odpocząć i wyspać się. :)
Jak to nastąpi to wszystko wróci do normy, póki co nie mam baterii. :)
Nogi miękkie jak z waty, ciężkie jak z gliny, a powinny być z dynamitem. :D
Innym razem. ;)

Dziś nie chciałem zamulać na całej trasie i męczyć tym Asiczki. :)
Może to nawet lepiej, że zawróciliśmy z planowanej traski...
Jej ręka, z którą już dużo lepiej sobie troszkę odpocznie.

Z ciekawszych rzeczy to straszny dziś huragan na dworze. :D

Dzień w pełni... trzeba z niego korzystać.
Odpoczywamy!
A co! W końcu mamy niedzielę! ;P