Wpisy archiwalne w kategorii

woj. Lubuskie

Dystans całkowity:11772.54 km (w terenie 2482.09 km; 21.08%)
Czas w ruchu:565:47
Średnia prędkość:20.78 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:2437 m
Maks. tętno maksymalne:186 (96 %)
Maks. tętno średnie:150 (78 %)
Suma kalorii:8350 kcal
Liczba aktywności:298
Średnio na aktywność:39.51 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Na Grabówku z Krzychem

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Wreszcie znów pojeździłem. Pogoda do tego zachęcała.
Do jazdy zachęcił mnie również odpoczywający w rodzinnym domu Krzychu.

Po zjedzeniu pysznych lodów zaserwowanych przez jego Mamę ruszyliśmy na jasieńskie glinianki. Tam spędziliśmy chwilę dyskutując i delektując się pysznym Carlsbergiem. :D

Po tym jak Krzychu przyjął z niedowierzaniem ode mnie wiadomość, że jednak nie jadę do Warszawy na mecz Rosją... pojechaliśmy dalej. :D

Dziś większość leśnymi duktami - zapomniałem już jakie, to przyjemne...
Przez Świbinki i Nową Rolę na Grabówek, gdzie wciąż tamtejsze kąpielisko jest w stanie agonalnym. Powrót przez Drzeniów, w którym posmakowaliśmy pysznej oranżady!
Rozstaliśmy się w Górnej Glince skąd obaj pognaliśmy do swych domów.

Było bardzo przyjemnie.

TRASA:
Lubsko -> Budziechów -> Jasień -> Świbinki -> Nowa Rola -> Grabówek -> Drzeniów -> Jurzyn -> Jasionna -> Górna Glinka -> Lubsko

Z Czarkiem - browar, zrywanie bzu i śmieszne historie...

Czwartek, 3 maja 2012 · Komentarze(2)
Ustawiliśmy się w Lipinkach Łużyckich.
Pogaduchy przy zimnym Lechu. Wizyta w swojskim sklepie. Jazda szutrami i bocznymi drogami.
Przyjemna rozmowa na temat megalomańskich zapędów, nieruchomości, pieniędzy i... wspominanie śmiesznych historii. :D
Krótko mówiąc: było fajnie i wesoło!

Na zakończenie tourne nazrywaliśmy duuuuuuuuuużo bzu dla mojej Żonki. :)

TRASA:
Lipinki Łużyckie -> Suchleb -> Boruszyn -> Cisowa -> Zajączek -> Dębinka -> Pietrzyków -> Sieciejów -> Brzostowa -> Lipinki Łużyckie

Dla Jasia!

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(8)
Setka z dedykacją!

Dla nowo narodzonego Człowieka: Jasia. :)

15. marca 2012 roku przyszedł na świat w żagańskim szpitalu Jan Mateusz!
Syn Patrycji i... Ojca Mateusza. ;)
Poczciwy Matysek został Tatusiem. :D
Jestem z jego dzielnej Żonki i z niego bardzo dumny!
Życzę Wam sto lat w szczęściu, zdrowiu i radości! Niech Wam młody Jaś dostarcza tysięcy wspaniałych doznań i rośnie na cudownego człowieka! :)
Gratuluję!

W tym miejscu chciałbym przytoczyć pewien wesoły cytat...
Nasz wierny towarzysz doli i niedoli Krzysiu, znany wszystkim jako Iskierka powiedział:
”Matys! Wreszcie zrobiłeś w życiu coś, co ma ręce i nogi!” :D
I choć Matys zrobił w życiu dużo fajnych rzeczy, to chyba każdy się ze mną zgodzi, że człowiek nie może w swoim życiu zrobić nic lepszego niż dać komuś życie.
Radość niesamowita!

Jasiu rośnij! Pojeździmy na rowerach! :)
Pati i Matysku!
Gratuluję Wam jeszcze raz.
Cieszę się z Wami.
I trzymam za Waszą Trójkę kciuki!

Pod powyższym podpisuje się oczywiście też moja kochana Asieńka. :)


Czas na opis setki...

Setka była bardzo przyjemna.
Połowę kilometrów zrobiłem z Jackiem, który spędzał z nami weekend. Dziś, korzystając z pięknej pogody, postanowiliśmy odwiedzić Brody i Suchodół. Wyruszyliśmy ubrani na krótko, pogoda do tego zachęcała – było ciepło!
Z przyjemnością przemierzaliśmy leśne dukty, minęliśmy Świbinki i Nową Rolę i dotarliśmy nad jezioro Głębokie. Nad jeziorkiem spędziliśmy dłuższą chwilę delektując się smakiem Złota Wielkopolski – chłodny Pils w taką pogodę smakuje wybornie!

Po degustacji nad jeziorem udaliśmy się już do Brodów, w międzyczasie odwiedziliśmy Sosnę Ośmiornicę i jezioro Proszowskie. W Proszowie było sporo wędkarzy i amatorów grilla – to cieszy, że inni ludzie też korzystają z wiosennej pogody spędzając czas na świeżym powietrzu.

W Brodach Jacek podziwiał majestatyczny Pałac Brüla oraz staromiejską zabudowę. Spodobało mu się. Szkoda tylko, że pałac wciąż niszczeje. Dobrze że chociaż zagospodarowano dwie przypałacowe oficyny.

Z Brodów udaliśmy się w urokliwe miejsce, Suchodół. Tam krótka wizyta nad jeziorem Suchodolskim i wracamy. Robimy jeszcze przerwę przy starym poewangelickim kościele w Jeziorach Dolnych.

Do domu dotarliśmy jadąc asfaltową drogą (na teren brakło mi już sił). Zahaczyliśmy jeszcze o zalew Karaś nad którym ostatnio biegam. Gdy wycieczka dobiegła końca mogliśmy nacieszyć nasze podniebienia opychając się pysznym obiadkiem przygotowanym przez kochaną Asię. :)

Niestety, wszystko co piękne kiedyś się kończy. Jacek musiał wracać wieczorem do domu. Dziękujemy Ci Jacku za wspólnie spędzony czas, wspólne kilometry, spacer, grilla i wyprawowe wspomnienia! Przyjeżdżaj znów do nas prędko! :)

To jeszcze nie koniec. :D
Po jakimś czasie wpadłem na pomysł: „przejechać setkę”!
Asia poparła tą ideę. Żal było mi ją zostawiać w domku na kolejne trzy godzinki...
Pojechałem.
W ciemnościach ruszyłem do Żar, jechało się świetnie. Lubię jeździć nocą.
W Żarach dotarłem do Rynku, a następnie odwiedziłem Matyska, by powspominać szaleństwa z piątkowej nocy – na pępkowym było wesoło. :)
Po tej sympatycznej wizycie trzeba było pędzić do domu, gdzie czekała Asia.
Pędzić może nie pędziłem, bo hamował mnie wzmagający się wiatr, ale do przodu pchały mnie dobre emocje. Emocje, które sprawiły, że cały weekend obfitował wieloma pięknymi chwilami!

Więc... było pięknie! :D

Dziękuję!

Gratuluję!

I szczęścia życzę! :)


TRASA:
Lubsko -> Budziechów -> Świbinki (lasem) -> Nowa Rola -> j.Głębokie -> Proszów -> Nabłoto -> Brody -> Jeziory Dolne -> Suchodół -> Jeziory Dolne -> Brody -> Chełm Żarski -> Lubsko...
...Lubsko -> Budziechów -> Jasień -> Świbna -> Drożków -> Grabik -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> Jasień -> Budziechów -> Lubsko

TROCHĘ FOTEK:

Na trasie... © JPbike


Jacek pokonujący lubuskie szutry © Mlynarz


Zadowolony i uśmiechnięty - o to chodzi! © Mlynarz


Przed siebie... © JPbike


Nad jeziorem Głębokie © JPbike


Jacek mówi, że woda jest OK! © Mlynarz


Złoty Pils nad jeziorkiem też jest OK! :) © Mlynarz


Wreszcie zaczynają się ciepłe miesiące! © JPbike


Wodna przeprawa w lesie - survival musi być! © JPbike


Lubuski bruk © JPbike


Jezioro Proszowskie © JPbike


Tu kiedyś były tory © JPbike


Aleja drzew © Mlynarz


Jacek - paparazzi © Mlynarz


Jacek i Brama Zasiecka w Brodach © Mlynarz


Herb i napis nad Bramą Zasiecką © Mlynarz


Pałac Brühla w Brodach © JPbike


Jacek podziwia pałac © Mlynarz


Pałac jest ogromny © JPbike


Jacek-zdobywca i jego wierny TREK ;) © Mlynarz


Atlanci podtrzymujący balkon brodzkiego pałacu © Mlynarz


Smutno patrzeć jak pałac niszczeje... © Mlynarz


Elementy zdobnicze nad oknami brodzkiego pałacu © Mlynarz


Przy tej fontannie ekipa wyprawy rowerowej "Dookoła Polski 2009" odpoczywała i zdawała relację dla TV - oj, to były czasy! :) © Mlynarz


Kościół w Brodach © Mlynarz


Kościół w Jeziorach Dolnych © Mlynarz


W drodze do Suchodołu © Mlynarz


Jezioro Suchodolskie © JPbike


W drodze powrotnej - do Tarnowa tylko 1 km... ;) © Mlynarz


W Lubsku - nad zalewem "Karaś" © JPbike


Żarski Ratusz nocą... :) © Mlynarz

Bez portfela

Wtorek, 13 marca 2012 · Komentarze(4)
Po chleb i jabłka do sklepu.
Najpierw do Netto i... wrotki – remont, zamknięte.
Dalej do Inter, wszystko fajnie, elegancko... Portfel został w domu. :)
Runda Inter-Dom-Inter i powrót.
Ależ emocjonujące zakupy! ;)

Stary kościół poewangelicki w Jeziorach Dolnych

Sobota, 3 marca 2012 · Komentarze(9)
Znów rower! :)
Miałem jechać przed siódmą rano, ale od tego pomysłu odwiodła mnie Asia. I dobrze.
Trochę się wyspałem, a przed południem wyszło słońce, gdybym pojechał wcześnie rano nie byłoby słońca ani snu. ;)

Za cel obrałem sobie, bardzo przeze mnie lubiane, jezioro Suchodolskie położone w gminie Brody. Nad jezioro jechało się rewelacyjnie, bo z wiatrem w plecy. Dojechałem tam w 45 minut, zrobiłem krótką przerwę, by poobserwować piękne otoczenie. Ale tam fajnie! Zawsze miło się tam wraca.

W drodze powrotnej zatrzymałem się też na chwilę przy bardzo ciekawym kościele poewangelickim w Jeziorach Dolnych. To niezwykle ciekawe i klimatyczne miejsce. Przykre, że kościół jest zrujnowany. Jeszcze smutniejszy jest widok przykościelnego cmentarza, który jest zdewastowany i pokryty dziko rosnącą roślinnością. Widok tym bardziej smutny, że kościół stoi w centralnym punkcie wioski. W sąsiedztwie kościoła na placu zabaw bawią się mamy z dziećmi, dookoła spacerują mieszkańcy... A przy zmurszałych murach starego kościoła sterczą wiekowe, pordzewiałe, żelazne krzyże, które tkwią tam od ponad 130 lat! To wszystko jest bardzo przykre. Wiele krzyży nie dotrwało do dzisiejszego dnia, gdzieniegdzie wystają z ziemi jedynie ich sterczące kikuty.
Spacerując między splądrowanymi grobami, żelaznymi krzyżami i drzewami oplecionymi bluszczem myślałem sobie o tym, jakie to wszystko jest nie w porządku...
Kościół to tylko budynek, ale ma swoją historię. Były w nim chrzczone niemowlęta, młodzi zawierali małżeństwa, a potem kończyli tam swoją drogę. To miejsce było świadkiem wielu pięknych i szczęśliwych chwil, w tym miejscu wylano również wiele łez. Ta ziemia skrywa ciała dawnych mieszkańców. Te drzewa to wszystko widziały i stoją do dziś. Pamięć po ludziach symbolizują żelazne krzyże. Spokój tym, którzy odeszli z tego świata jeszcze w XIX wieku miał zapewnić pochówek na cmentarzu...
Tak miało być.
Jednak to wszystko po II Wojnie Światowej zostało zniszczone, zdewastowane, splądrowane i zapomniane!
I tak straszy do dziś.

Uff...
Ruszyło mnie to, nie ukrywam.

Wróćmy do rowerowania.
Po wizycie na cmentarzu w Jeziorach Dolnych jechałem już prostu do domu. Jednak nie główną drogą, a przez Proszów i Gręzawę, obok jeziora Głębokiego. W drodze powrotnej opadałem już z sił, mimo wszystko nadal starałem się trzymać w miarę znośne tempo. Wjeżdżając do Dłużka musiałem zmierzyć się jeszcze z największym na całej trasie podjazdem. Jakoś na niego się wtoczyłem, ale przyznaję się... była to mordęga. Kiedyś pokonywałem go z blatu, dziś sapałem jak stara lokomotywa.
Dobre czasy jednak wrócą.
Trzeba tylko... czasu. :)

TRASA:
Lubsko -> Chełm Żarski -> Brody -> Jeziory Dolne -> Suchodół -> Jeziory Dolne -> Brody -> Nabłoto -> Proszów -> Gręzawa -> Nowa Rola -> Dłużek -> Lubsko

TROCHĘ FOTEK

Droga Jeziory Dolne - Suchodół © Mlynarz


Jezioro Suchodolskie © Mlynarz


Jak tam fajnie... © Mlynarz


Suchodolskie molo © Mlynarz


Cisza, spokój, piękna przyroda - Suchodół © Mlynarz


Jeziory Dolne - widok na kościół poewangelicki © Mlynarz


Zniszczony kościół poewangelicki w Jeziorach Dolnych © Mlynarz


Smutny widok - zdewastowany cmentarz ewangelicki w Jeziorach Dolnych © Mlynarz


Samotny krzyż © Mlynarz


Wieża kościelna - Jeziory Dolne © Mlynarz


Żelazny krzyż © Mlynarz


Samotny, zapomniany krzyż © Mlynarz

W siodle - po raz drugi

Niedziela, 26 lutego 2012 · Komentarze(11)
Czyli druga przejażdżka rowerowa w tym roku.
57 dni - tyle ma już 2012 rok.
A ja tylko dwa razy dosiadłem Diamonda.
Kiedyś to było nie do pomyślenia.
Ale mam silne postanowienie poprawy. :)

Dziś pogoda zachęcała do jazdy. Rankiem było szaro i padał deszcz ale w samo południe słońce zagościło na niebie. Jechało się przyjemnie mimo hulającego wiatru, który dość znacznie utrudniał jazdę i obniżał odczuwalną temperaturę.

Pokusiłem się o jazdę z pulsometrem.
Potwierdziło się, że jazda na rowerze jest wysiłkiem, który mój organizm znosi dużo lepiej niż bieganie. Cały czas jechałem w drugiej strefie, a maksymalny puls miałem niewiele wyższy niż średni puls podczas biegu dookoła jeziora Głębokiego...
Jednak jazda na rowerze to jest to! :)

Rundka wiodła przez wioski położone na północ od Lubska. Widoki ładne – będzie coraz piękniej, bo przecież wiosna się zbliża. Na trasie kilka wzniesień, więc była też okazja się zmęczyć. ;)

Co ciekawe, według wskazań pulsometru spaliłem w czasie jazdy 780 kalorii. Coś chyba za dużo. :)

TRASA:
Lubsko -> Mierków -> Osiek -> Grabków -> Górzyn -> Lutol -> Lubsko

Mierków - kościół pw błogosławionej Karoliny Kózki, Dziewicy i Męczennicy © Mlynarz


Jest ślicznie, a będzie coraz piękniej © Mlynarz

Bieganie!

Wtorek, 3 stycznia 2012 · Komentarze(3)
Wczesnym rankiem z Lubska do Jasienia powalczyć z drukarką...
Powrót z pit stopem w Inter Marche.

W południe jedziemy z Asieńką nad jezioro Głębokie. Pogoda do tego zachęca – słońce!
Lubimy tam jeździć. To pięknie miejsce. A jaki tam spokój!

Dziś po raz pierwszy od niepamiętnych czasów... biegałem! :D
Trudno to nazwać treningiem ale jednak kilkaset metrów przebiegłem.
Trasa dookoła jeziora ma 1111 metrów – tak przynajmniej wynika ze śrendniej wykonanej z trzech pomiarów GPS – na dokładniejsze pomiary jeszcze się wybiorę. :)
Biegło się bardzo przyjemnie mimo kompletnego braku sił i kondycji. Jednak piękne otoczenie jeziora sprawia, że czas na pokonywaniu pętli wydaje się biegnąć jakoś szybciej. Choć wcale szybko nie było. :D
Dzisiejszy czas z jednej przebiegniętej pętli to... 5:55 czyli słabizna.
Trasa jest dość pofałdowana i nastroszona korzeniami. Myślę, że osiągnięcie na niej wyniku 4:00 mogę sobie obrać za tegoroczny cel. Zobaczymy czy się uda.
O tegorocznych celach jeszcze napiszę.
Ale nie tym razem. ;)

Bardzo przyjemny dzień.

Z Asiczką nad jeziorem Głębokim © Mlynarz

Jezioro Wełmickie, Jezioro Jańsko – wyprawa pod kryptonimem... Niemoc ;)

Sobota, 22 października 2011 · Komentarze(13)
Tak. Niemoc. To dobre słowo.
Jak się jeździ mało, niewiele... Prawie wcale... To prędzej czy później nadchodzi taki moment, że jazda na rowerze staje się męcząca. ;)
I tak było właśnie dziś w moim przypadku.

Wczesnym rankiem wyruszyłem z ciepłego domku. Na dworze mróz.
Trochę było mi zimno w palce u stóp. Na szczęście słońce, które po paru kilometrach zawitało na niebie, nieco podgrzało atmosferę. ;)

Traska jaką obrałem nie była przypadkowa. Chciałem odwiedzić jezioro Jańsko w Strużce oraz Jezioro Wełmickie w okolicy Przychowa i Wełmic. Na tym drugim jeszcze nigdy wcześniej nie byłem.

Do Strużki dojechałem poruszając się niemal wyłącznie drogami leśnymi (przez Lutol i Chocicz) – piaszczysty miejscami szlak dość mocno mnie wymęczył. W Strużce niestety nie dane było mi spędzenie czasu nad jeziorem, bo ośrodek wypoczynkowy, z którego jest jedyny (nie wymagający użycia sprzętu pływającego) dostęp do lustra wody był zamknięty. Okrążyłem jezioro szukając innej miejscówki, jednak tak jak się spodziewałem. Dokoła były tylko mokradła i... mokradła. ;)
Dzięki tej wycieczce dookoła jeziora Jańsko mogłem się przekonać na własnej skórze, że na południe od niego są... wydmy. Trochę zarośnięte ale jednak. :)

W Wełmicach było podobnie, tam lustro wody jest całkowicie niedostępne dla piechura. Dowiedziałem się o tym dopiero na miejscu, po tym jak niemal przez godzinę forsowałem rowerem okolice tego akwenu tracąc resztki sił. :)
Pocieszałem się tym, że jest piękna, słoneczna pogoda. :D
Trzeba szukać pozytywów. ;)

Stamtąd do domu zostało 20 km. Jakoś się dotoczyłem... :D
Aczkolwiek muszę przyznać, że toczyłem się w bardzo przyjemnej scenerii, bo podobają mi się tamtejsze okolice. :)

Fajnie było się przewietrzyć.

TRASA:
Lubsko -> Lutol -> Chocicz (lasem) -> Strużka (lasem) -> Janiszowice -> Przychów -> Wełmice -> Kałek -> Tymienice -> Grabków -> Osiek -> Raszyn -> Lubsko

Słońce budzące się w mroźny poranek © Mlynarz


Roślinność spowita mrozem © Mlynarz


Grasujące stadko saren © Mlynarz


Leśna droga do Chocicza © Mlynarz


Konie na polanie © Mlynarz


Słoneczne promienie w lesie © Mlynarz


Las w okolicach Strużki © Mlynarz


Białe wrzosy © Mlynarz


Janiszowice - kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny © Mlynarz


Stepy... Wełmickie ;) © Mlynarz


Mokradła przy jeziorze Wełmickim © Mlynarz

RZUT KŁODĄ W DAL

Niedziela, 24 lipca 2011 · Komentarze(9)
Ekipa jak wczoraj...
Tylko trochę styrana po wieczorno/nocnych bojach, ekscesach, tańcach, swawolach, hulankach i alkotransach... ;)
Pyszne śniadanko w wykonaniu mojej kochanej Żonki.
Później jeszcze co niektórzy się przeciągali i wreszcie ruszyliśmy na rowery...
Została tylko Asieńka, która poświęciła się dla dobra wszystkich i postanowiła przygotować nam obiadek. :)

Ruszyliśmy. Leniwie.
Szybko musieliśmy zacząć myśleć i działać na podwyższonych obrotach, bo do pokonania była... wielka kałuża, która zalała dłuuuugi odcinek drogi gruntowej na naszym szlaku. Wszyscy zadowoleni, tylko Darek jakiś niemrawy... ;)
Całe szczęście, że dzielny Igorek pokazał swojemu Tatusiowi jak się pokonuje takie przeszkody.

Pokonaliśmy piękny las (niegdyś lubski park) wyskoczyliśmy na ulicę Warszawską, minęliśmy rogatki Lubska i skierowaliśmy się ku Lutolowi, w którym na krótką chwilę przystanęliśmy przy tamtejszym kościółku co by można było trochę oddechu złapać. ;)

Dalej jechaliśmy już w stronę wioseczki Mokra, polnymi drogami. Nieco zbłądziliśmy, bo wylądowaliśmy jedną osadę dalej – w Chocimku. To nic, wszakże nadzwyczaj przyjemnie pokonywało się odcinki polnych dróg podtopione przez wodę, która wystąpiła z okolicznych strumyczków. :)
Poza tym krajobraz na tym odcinku jest śliczny – z gryką w tle. :)
A pogoda... Pogoda sprzyjała dziś takiej jeździe połączonej z wodną zabawą.

Wróćmy do Chocimka...
Po wyjeździe na drogę wszyscy otrzepali się z... kleszczy. Tak profilaktycznie. ;)
Poziom mojego szczęścia przekroczył wszelkie bariery, gdyż przed wjazdem do wioseczki czekała na nas moja Asieńka, która zdążyła w domku uporać się kotletami i... wyprzedziła nasz peleton. Teraz już mogliśmy jechać wszyscy razem.

Zaliczyliśmy przyjemny postój przy uroczym kościółku w Chociczu.
Później spotkaliśmy na swej trasie chodzące luzem po drodze stadko koni.
Gdzieś w międzyczasie zaliczyliśmy morderczy sprint, aż pot oczy zalewał.
Trochę też kopaliśmy się na piaszczystych drogach leśnych (biedna Kosma na slickach). :D

I nadeszła ta chwila!
Tytułowa zabawa – rzut kłodą w dal!
Miejsce zawodów: skrzyżowanie PIĘĆ DRÓG gdzieś w lesie przy trasie Lubsko – Krosno Odrzańskie. ;)
Ileż tam śmiechu było... Zamiast opisu polecam zdjęcia. :)
Najlepiej kłodą miotali chyba Paweł i Jurek. Nie mniej jednak ciężko było wyłonić zwycięzcę i... go nie wyłoniliśmy. Można zapytać Wiktora kto najlepiej rzucał, bo on uważnie, z zażenowaniem i wielkim zdziwieniem, przyglądał się temu co robią dorośli ludzie w środku lasu. ;)
Było wesoło.

Po wyjeździe z lasu, w okolicy Tymienic. Kierowaliśmy się już w stronę Lubska. Po drodze odwiedziliśmy ruiny w Osieku. Próbowaliśmy też znaleźć krzyż pokutny w okolicy Raszyna – niestety bezskutecznie. Za to nie mieliśmy problemów ze znalezieniem czynnego sklepu spożywczego w Lubsku. :)
Po przejażdżce, jakże fajnej i wesołej, zimne piwo smakuje doskonale.
Jeśli połączyć to jeszcze z pysznym obiadkiem... Jest jak w raju.

Diametralnie inaczej smakuje... pożegnanie.
Tak, pożegnania są do bani.

Dziękujemy!
I do następnego! :)

...wtem GRZMOT! ;)


TRASA:
Lubsko -> Lutol -> Chocimek (terenem) -> Chocicz -> Tymienice (terenem) -> Grabków -> Osiek -> raszyn (terenem) -> Lubsko



FOTKI:
Kierownik wycieczki Igorek - a za nim wataha ;) © Mlynarz


Wszyscy prężni i gotowi © kosma100


Darek bierze kąpiel razem z rowerem - ZAWSZE! :) © Mlynarz


Na rogatkach Lubska © Mlynarz


Docieramy do Lutolu - prowadzi Wikuś :D © Mlynarz


Przez pola... © Mlynarz


Biała gryka (podobno) :D © Mlynarz


Naprzód przez kałuże! © Mlynarz


Nie są straszne nam żadne potoki! © Mlynarz


Jakie opony są na wodę? :D © kosma100


Czyja to łydka! Taka potężna! :D © Mlynarz


Spotkanie z Asieńką koło Chocimka © Mlynarz


Chocicz - kościółek © Mlynarz


Ekipa pod kościółkiem © kosma100


Niecodzienne spotkanie - konie na drodze © Mlynarz


Droga leśna w borze sosnowym © Mlynarz


Chwila przerwy na skrzyżowaniu "Pięć dróg" © Mlynarz


Hmmm... co Oni robią? © kosma100


Chyba będzie zabawa... © Mlynarz


O jaaaaaaaaaaaaa.... :D © Mlynarz


Rzut kłodą - to jest to! © Mlynarz


Kto raz spróbował - nigdy nie pożałuje :D © Mlynarz


Jak baletnica... © djk71


Da się na tym jeździć? © djk71


Mała kłoda dla Igorka © Mlynarz


Znamy wiele technik... © Mlynarz


Ale urrrrrrrrrrrrwał! © Mlynarz


Leeeeeciiiiiiiiiii!!! :D © Mlynarz


Dobry wynik wymaga poświęceń ;-) © kosma100


Starzy, a.... © djk71


Było ciężko :D © Mlynarz


Najważniejsza jest technika! © Mlynarz


Grunt to się nie zabić ;) © Mlynarz


Jurek błagał o litość! © Mlynarz


Litości jednak nie ma! © Mlynarz


No chyba, że się za nia odpowiednio zapłaci ;) © Mlynarz


Dzisiaj stawiał Darek... ;) © Mlynarz


Znów na szlaku... © Mlynarz


Zdobyć horyzont... © Mlynarz


Okolice Tymienic © Mlynarz


Zachwycony Darek :) © Mlynarz


Piękny krajobraz © Mlynarz


Ruiny dworu w Osieku © Mlynarz


Jeszcze kilka kilometrów - Igorek to dzielny chłopak! © Mlynarz


Wizyta w sklepie - dla każdego coś miłego :) © Mlynarz


I koniec wycieczki = koniec weekendu... :( C.D.N. :) © Mlynarz