Wpisy archiwalne w kategorii

woj. Opolskie

Dystans całkowity:3728.30 km (w terenie 234.40 km; 6.29%)
Czas w ruchu:176:45
Średnia prędkość:21.09 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:1821 m
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:103.56 km i 4h 54m
Więcej statystyk

Moje Głuchołazy

Wtorek, 8 kwietnia 2008 · Komentarze(8)
Kategoria woj. Opolskie
To był genialny pomysł! :D
Kiedy skończyłem w nocy pracę postanowiłem, że odwiedzę swoją babcię w Konradowie.
A co! Miałem cały wolny dzień, więc pojechałem zaznać trochę spokoju.

Zajeżdżając rano do malowniczej wioseczki leżącej u podnóża Gór Opawskich przywitało mnie wschodzące słońce. Ja jednak z nim się pożegnałem i... poszedłem odsypiać nockę. :D
Ale gdy wstałem... musiałem to zrobić! Musiałem odwiedzić swoje ukochane Głuchołazy! :)
No i odwiedziłem.
Przy okazji pozałatwiałem babci parę drobnych spraw.

Ale najfajniejsza była jazda!
Przemierzanie głuchołaskich uliczek, po których w każde wakacje spacerowałem, bądź śmigałem na rowerze to była wielka przyjemność!

Odwiedziłem swoje ulubione miejsca.
Zaliczyłem też podjazd na Kolonię Jagiellońską i zjeżdżając prawie otarłem się o 70 km/h.

Dzień był po prostu cudowny!
Pogoda dopisała i znalazłem się w tym dniu w miejscu, które wywołuje u mnie zawsze pozytywne emocje.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
POUL OAKENFOLD – „Southern Sun”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wieża Bramy Górnej w Głuchołazach


Rynek głuchołaski


Kościół św. Warzyńca, w którym to mnie ochrzczono :D


Amorek – fajna knajpka, kiedyś pojechałem tam rowerem... ;)


Biała Głuchołaska


I trasa spacerowa wzdłuż niej...


A na tej trasie takie oto atrakcje :D


Jeszcze raz Biała Głuchołaska :D


Generalnie to lubię tą rzekę! :D


A jeszcze bardziej lubię się nad nią relaksować! :)


Widok na Kopę Biskupią i Górę Chrobrego


Domki na Koloni Jagiellońskiej


Głuchołazy – ulica Bohaterów Warszawy

Kopa Biskupia zdobyta!

Sobota, 8 marca 2008 · Komentarze(10)
Kategoria woj. Opolskie
Dziś odwiedziłem swą drugą babcię, która mieszka w Konradowie koło moich Głuchołaz.

Czasu na jazdę zbyt dużo nie miałem, bo raz że późno wstałem, dwa że śpieszyłem się do Wrocławia, a trzy to wiadoma rzecz... chciałem się z babcią nagadać. :D

W końcu w samo południe wsiadłem na rower i wjechałem na pola, po których sobie troszkę pospacerowałem rowerkiem wspominając niejedne wakacje tam spędzone. :D

Chociaż, że dzień był ciepłu i pogodny, to niestety na niebie było troszkę chmur, przez co nie najlepsza była widoczność. Ja jednak dostrzegłem zarys Kopy Biskupiej i... postanowiłem, że na nią dziś wjadę rowerem! :)

Kopa Biskupia (889 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem Gór Opawskich, a zarazem najwyższym miejscem w województwie Opolskim. Byłem tam już kiedyś, ale tylko piechotą.

Zgodnie z postanowieniem zacząłem kierować się w stronę Kopy. Najpierw zjechałem do Jarnołtówka i stamtąd, żółtym szlakiem, zacząłem zdobywać Kopę Biskupią swoim rowerem.
Momentami było bardzo ciężko, były również miejsca, przez które nie można było przejechać, więc trzeba było prowadzić rower.

Ostatecznie jednak udało mi się zdobyć szczyt z wielką satysfakcją. :)
Szkoda tylko, że nie było dobrej widoczności, ale to nic, następnym razem, jak tam będę to mam nadzieję, na lepsze widoki. :D

Z Kopy szybko zjechałem do Jarnołtówka czerwonym szlakiem, bo spieszyłem się na obiad. Zjazd był bardzo trudny i niebezpieczny, gdyż strome zbocze Kopy obfituje w wystające korzenie oraz masę kamieni. Nie wszędzie zjeżdżałem, czasem wolałem poprowadzić rower, bo nie jestem zbyt wytrawnym terenowcem. :D

Dzień udany w 100%

Zapamiętam go na wieki. :D
Bo oprócz zdobycia Kopy spotkały mnie dziś inne niecodzienne rzeczy, ale to nie historyjki rowerowe. ;P

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ATB – „Believe in me”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Konradów – polna droga, przy której kiedyś stała kapliczka


Pola konradowskie :D


Konradów – kościół i część zabudowań


Wjazd na Kopę Biskupią


Nie wszędzie dało się jechać


”Piekiełko”


Emma nie odpuściła nawet Kopie Biskupiej :D


Takie drogi to ja uwielbiam!


Promienie słońca przebijają się między drzewami Gór Opawskich


Ostatnie metry i zaraz zdobędziemy szczyt!


Wieża widokowa na Kopie Biskupiej


Zjazd z Kopy po korzeniach – bardzo niebezpieczny...


Jarnołtówek

Okolice Kazimierza

Piątek, 7 marca 2008 · Komentarze(6)
Kategoria woj. Opolskie
Wracając do Wrocławia ze swej śląskiej eskapady postanowiłem odwiedzić swoją babcię. :)

Po przespanej nocy przyszedł słoneczny dzień...
Pogoda cudowna.
Chociaż nie miałem jakoś strasznie dużo wolnego czasu, to i tak pojeździłem chwilkę na rowerze.
Najpierw odwiedziłem swojego dziadka...
A później ruszyłem z Kazimierza w stronę Szonowa pokonując całkiem fajny podjazd.
Zaraz za podjazdem odbiłem w prawo na Góreczno, w którym w pogoń za mną rzuciło się stado psów. :D
Szybko dojechałem do Tomic, a z nich już w stronę Szonowa.

Po powrocie do Kazimierza pojeździłem sobie jeszcze po pobliskich polach, gdzie kiedyś, jako mały brzdąc jeździłem razem z dziadkiem traktorem.

Niby tylko piętnaście kilometrów, ale za to... tysiąc pięknych wspomnień.


TRASA:
Kazimierz -> Góreczno -> Tomice -> Szonów -> Kazimierz


Kazimierz



Droga Góreczno – Tomice



Szonów – kościół



Kazimierz – ruina starego wiatraka



Polna droga, na której kiedyś nieźle się poturbowałem lecąc z babcinego Rometa na pysk :D

POWRÓT Z MECZU

Niedziela, 18 listopada 2007 · Komentarze(45)
POWRÓT Z MECZU

Po wczorajszym, wielkim dniu, nadszedł czas na powrót do Wrocławia. :D

Pobudka rano, ciągle w głowie szumi od wczorajszego dnia, tych wszystkich emocji, śpiewów i okrzyków! Ciągle żyję wczorajszym wieczorem...

Katowice. Za oknem na termometrze minus 6 stopni! Brrrrrrr :/
Małe zawahanie... jest decyzja. Jedziemyyyyyyyy! :D

Po pysznym śniadanku i rozmowach z kuzynkiem oraz wujkiem, trzeba zacząć się zabierać do drogi powrotnej. I tak po godzinie 12:00 wsiadam na rower...
Najpierw męczę się na oblodzonych ścieżkach rowerowych. Po jakimś czasie daję sobie spokój i wskakuję na drogę... trzypasmową :D

Mijam kolejne miejscowości Katowickiego Okręgu, odbieram kilka telefonów. I nawet się nie spostrzegłem, jak znalazłem się już 40 km od Katowic.

Dookoła wszędzie leży śnieg, jest silny mróz, ale jedzie mi się świetnie. Bardzo pomocny był wiatr. Bo mimo wielkiego zmęczenia ostatnimi dniami, ciągle poruszam się w stronę Wrocławia.

W okolicach Strzelec Opolskich robię postój na małe jedzonko. Chciałbym się czegoś napić, ale... wszystko co miałem w bidonie zamieniło się w kostkę lodu... :/
Nic to! Jedzie się dalej.

Wreszcie dojechałem do Opola, w którym postanowiłem zabawiać nieco dłużej, by móc nacieszyć oczy nocnymi widokami tego miasta. I bez wahania mogę napisać, że jest tam przecudnie! Zrobiłem troszkę fotek, a później udałem się już na przedmieścia, gdzie na stacji benzynowej zakupiłem sobie herbatkę i ciepłe jedzenie.
Zrobiłem dość długą, aczkolwiek przyjemną i niezwykle pożyteczną przerwę.

Jest już całkowicie ciemno. Opuszczam Opole. Do Wrocławia jeszcze jakieś 90 kilometrów.

Zrobiło się cieplej! :D Już tylko minus 3 stopnie hahaha
Ale tak prawdę mówiąc, dziś tego zimna prawie w ogóle nie odczuwałem.
Za Opolem jechało mi się jeszcze lepiej niż pierwszą połową trasy.
Mam sprzyjający wiatr. Może nie jest silny, ale lepsze 10 km/h w plecy niż w pysk! :P

Ciągle jadę drogą 94, ten numer będzie śnić mi się po nocach :D

Mijam Brzeg, do którego postanawiam wjechać, by również zobaczyć sobie to miasteczko nocą. To samo robię w Oławie. :)

Z Oławy szybko jadę w stronę Wrocławia. Siechnice... Radwanice... i wreszcie Wrocław!!!

Udało mi się! Nie myślałem, że będę mieć siły na powrót z meczu rowerem, a jednak plan powiódł się! :)

Na liczniku mam 190 km, więc postanawiam dokręcić do 200 jeżdżąc już tylko ścieżkami.

Szczęśliwy i usatysfakcjonowany wpadam na mieszkanie.
Kolacyjka, gorąca kąpiel i wreszcie... sen!!!

Jeżeli zazwyczaj piszę na koniec każdej wycieczki, że... BYŁO PIĘKNIE!, to dziś muszę napisać, iż słowo „pięknie”, na określenie tego całego weekendu jest niewystarczające!
Właściwie nie znam słowa, które w pełni oddałoby obraz tego co w te dwa dni przeżyłem. Takie słowo chyba nie istnieje! :D

Jedno wiem... te dwa dni będę wspominał z radością i uśmiechem na ustach do swych ostatnich chwil!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
E-TYPE – „Campione”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Ścieżki rowerowe w Katowicach



Bytom – Miechowice. Kościół św. Krzyża



Dookoła śnieg



Droga 94 będzie śnić mi się po nocach! Polubiłem ją :)



Takim poboczem jedzie się rewelacyjnie



Wszędzie śnieg, śnieg i śnieg! :D



Opole – Wieża Piastowska



Opolski ryneczek



W Opolu prawie, jak w... Krakowie :D



Ratusz opolski



Kanał... Młynówka! :D
Dlaczego nikt z Opola nie wrzuca takich zdjęć?! Macie tam pięknie!




A z tego zdjęcia ucieszy się chyba pewna pani z DG. Również Opole!



Brzeski deptak



Ratusz w Brzegu



Ratusz w Oławie (Cześka kumpel już nastawił zegar :P)






TRASA:
Katowice/Chorzowska -> Chorzów -> Bytom -> Piekary Śląskie -> Bytom -> Zabrze -> Wieszowa -> Boniowice -> Karchowice -> Zawada -> Pyskowice -> Paczynka -> Paczyna -> Pisarzowice -> Toszek -> Płużnica Wielka -> Błotnica Strzelecka -> Warmątowice -> Strzelce Opolskie -> Sucha -> Izbicko -> Nakło -> Walidrogi -> Opole -> Wrzoski -> Karczów -> Skarbiszów -> Borkowice -> Skorogoszcz -> Buszyce -> Leśniczówka -> Łosiów -> Strzelniki -> Pawłów -> Brzeg -> Gać -> Godzikowice -> Oława -> Stanowice -> Marcinkowice -> Jankowice -> Groblice -> Siechnice -> Radwanice -> Wrocław
... Wro/Księże Małe – Gaj - Powstańców Śląskich - Gaj

EBI, EBI, EBI!!!

Sobota, 17 listopada 2007 · Komentarze(19)
EBI, EBI, EBI!!! :D


Dziś wielki dzień triumfu!
Nasza wspaniała Reprezentacja!
Nasza biało-czerwona husaria wywalczyła awans do Euro 2008!
I znów miejscem, stadionem na którym to się rozstrzygnęło, był monstrualny „Kocioł Czarownic”! Stadion Śląski w Chorzowie!

JESTEM PRZESZCZĘŚLIWY!!!

Jeszcze dziś huczą mi w głowie:

EBI, EBI, EBI!!!
LEO, LEO, LEO!!!
POLSKA BIAŁO-CZERWONI
HEJ POLSKA GOL
SIALALA, SIALALA PODZIELIMY RÓWNO... (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) :D

I co najważniejsze: Mazurek Dąbrowskiego!
Również gromkie: DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY...

I na koniec, dziękujący sobie nawzajem piłkarze i kibice, na niebie eksplodujące fajerwerki, a w uszach „We are the Champions!”

Dookoła 50’000 rozkrzyczanych ludzi w biało-czerwonych barwach, wśród nich moi przyjaciele i ja!
Wielka euforia! Wybuch szczęścia! Spełnienie marzeń!
Czy można chcieć czegoś więcej?!

BYŁO FANTASTYCZNIE!


Po raz pierwszy w życiu postanowiłem połączyć wyjazd na mecz Reprezentacji z... jazdą na rowerze! :)
Do tej pory, gdy jechałem na Kadrę zawsze chowałem rower do szafy na dwa dni hehe

Dziś jednak, wstałem wcześnie rano i postanowiłem dojechać z Wrocławia do Katowic. :)
Wszystko wcześniej zaplanowałem i przygotowałem.

Punktualnie o 5:00 wyjechałem ze swego osiedla, a przede mną było do pokonania prawie 200 kilometrów. Musiałem dojechać do Katowic na 14:40, bo wtedy przyjeżdżali pociągiem pierwsi koledzy, a oni akurat wieźli torbę z młynarzowymi ubraniami! :D

Jechało mi się bardzo ciężko, co było efektem braku snu w ostatnim czasie, a przede wszystkim złej pogody, a konkretnie wiatru wiejącego w twarz.
Każdy kilometr sprawiał mi wiele trudności.
Mimo to ciągle kontynuowałem jazdę do Katowic, drogą 94. Dopiero, gdy dojechałem do Opola, postanowiłem, że dalej pojadę pociągiem, ponieważ istniało wielkie prawdopodobieństwo, że jazda może potrwać nawet do godziny 17-tej. A co jak co... dziś była dla mnie najważniejsza Reprezentacja, wielki mecz i zabawa!

Jak pomyślałem, tak i zrobiłem.
Dzięki temu byłem w Katowicach około 13:30.

Wykorzystując wolny czas podjechałem sobie rowerem do Parku Chorzowskiego, by pooglądać sobie otoczenie Stadionu Śląskiego na kilka godzin przed meczem.
Trzeba tu napisać, że wszystkie ścieżki i chodniki były zasypane śniegiem, bądź oblodzone, co sprawiało mi spore problemy w przemieszczaniu się na moim rowerku. :D

Ten czas minął mi szybko i przyjemnie.
Wróciłem na PKP po kolegów.
Później udałem się do kuzynka, by wziąć prysznic i przebrać się.
Wspólny obiad.

A o godzinie siedemnastej już była cała nasza ekipa w Katowicach! Wśród chłopaków był słynny Matysek! :D

W około trzydzieści osób wybraliśmy się na stadion.
Piwo lało się strumieniami, a śpiewom nie było końca.
Tysiące ludzi pozdrawiających się, wesołych i szczęśliwych.
Wielkie święto!
Wszyscy przyjechali tu z całej Polski!
By dopingować swą ukochaną, jedyną drużynę!

Godzinę przed meczem wejście na trybuny i tam...
Nie będę Wam pisał. :D
Musicie przeżyć to sami!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
E-TYPE – „Campione”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -



Takie były początki tego niesamowitego dnia... :D



Wysiadka w Katowicach



Ścieżka w Parku Chorzowskim



Park Chorzowski – widok na Stadion Śląski



Dla mnie tylko jedno się liczy! Barwy biało-czerwone!!!



Z kuzynkiem



Zaraz będzie Hymn



”Kocioł Czarownic”



Niemal 50’000 ludzi...



Wspaniała atmosfera na Śląskim...



Morze biało-czerwonych szali



Idzieeeeee falaaaa!!! I było gorąco! :)



Mamy Euro!!!!!!!



DZIĘKUJEMY!!! DZIĘKUJEMY!!! DZIĘKUJEMY!!!






TRASA:
Wrocław/Gaj – Księże Małe...
Radwanice -> Siechnice -> Groblice -> Jankowice -> Marcinkowice -> Stanowice -> Oława -> Godzikowice -> Gać -> Zielęcice -> Skarbimierz -> Brzeg -> Strzelniki -> Łosiów -> Leśniczówka -> Buszyce -> Skorogoszcz -> Borkowice -> Skarbiszów -> Karczów -> Wrzoski -> Opole
...dalej pociągiem do Katowic...
I w Katowicach:
Katowice -> Chorzów (Park Chorzowski, Stadion Śląski) -> powrót do: PKP Katowice

KLUCZBORK

Dziś pomknąłem

Sobota, 10 listopada 2007 · Komentarze(17)
KLUCZBORK

Dziś pomknąłem sobie do Kluczborka – miasta z którego pochodzi słynny Tomek. :D
Było to nieplanowane :)

Do czwartej rano siedziałem z Adriankiem przy browarkach, więc jazda na rowerze miała dziś być raczej krótka.
Jednakże tracąc czas przed kompem w południe, wymyśliłem sobie, że pojadę do Kluczborka i wrócę pociągiem :D

Muszę się przyznać, że trochę poszedłem na łatwiznę, bo wybrałem jazdę w kierunku, w którym wiał wiatr. Przez pierwsze 40 kilometrów wiaterek bardzo mi pomagał, później miałem boczny, a na koniec lekki w ogóle mało odczuwalny.

Pogoda na trasie zmieniała się dziś, jak w kalejdoskopie! Miałem momentami niebo pozbawione chmur, innym razem robiło się ciemno od chmurzysk, były też deszcz i śnieg! :)
Ostatnie kilometry do Kluczborka jechałem w ciemnościach.

Z Wrocławia wyjechałem o trzynastej, a o 18:30 miałem w Kluczborku pociąg powrotny – ostatni tego dnia, więc musiałem uważać, by na niego zdążyć :D

Niestety nie wziąłem aparatu, bo myślałem, że nie będę miał czasu na postoje ze względu na limit czasowy. To był błąd i później żałowałem, że nie miałem aparatu. Dobrze, że chociaż wziąłem komórkę z aparatem. :D

Tak jak już wspomniałem, wiatr dziś był mym sprzymierzeńcem, więc jechało mi się przyjemnie. Jedyny bardzo ciężki moment na trasie to były okolice wsi Przeczów, wtedy to zaczął sypać śnieg, a droga była cała w wodzie. Oczywiście byłem cały mokry, a zacinający po twarzy śnieg potęgował uczucie zimna. Jednak w życiu trzeba przyjmować takie rzeczy na klatę :D

Po drodze obserwowałem wiele ładnych wiodczków, liczne drzewa, lasy, pola, które w tej zmieniającej się pogodzie wyglądały dziś wyjątkowo ślicznie. Ponadto zobaczyłem kilka ładnych kościółków w wioseczkach, przez które przejeżdżałem po raz pierwszy w życiu.
Strasznie wpadł mi w oko drewniany kościółek w Smarchowicach Śląskich. Mi w ogóle podoba się bardzo architektura drewniana.

Podobno w powiecie namysłowskim jest aż sześć drewnianych kościółków – będę musiał kiedyś je wszystkie odszukać :)

Z miejscowości przez, które przejeżdżałem bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie Namysłów i Wołczyn – będę musiał tam wrócić dysponując większą ilością czasu. :)

Do Kluczborka dotarłem 45 minut przed odjazdem pociągu. Kupiłem sobie bilecik i coś do jedzonka w „bufecie” :D
Przeczekałem w ciepłej poczekalni, a później zapakowałem się w przedział dla rowerów.
Trzeba tu napisać, że dziś kolej spisała się na medal ^^
Pociąg wyjechał niemal punktualnie, a co najważniejsze miałem w przedziale bardzo ciepło, co mnie strasznie ucieszyło.

Pociągiem jednak nie dojechałem do Wrocławia, bo... postanowiłem wysiąść w Długołęce i wrócić rowerem hehe
Z jednej strony to dobrze, bo miałem wielką ochotę jeszcze się przejechać, ale z drugiej... straszny wiatr w pysk i zimno! :/
Do tego jazda nadzwyczaj ruchliwą ulicą, a później walka ze „ze ścieżkami rowerowymi” i krawężnikami. Trochę jest dla mnie dziwne to, że ludzie jeżdżący na rowerach, a mieszkający na Psim Polu, jeśli chcą się dostać do centrum muszą narażać swoje życie, czy zdrowie na ruchliwej drodze, albo katować się na chodnikach. Ale nie chce mi się o tym pisać, bo to i tak nie ma sensu :)

Po powrocie do domku mycie rowerka i gorąca kąpiel. :)
Było warto zrobić tę traskę!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ATB – „Renegade”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Chwile grozy – nadciągają chmury! :D



A po chwili mam takie widoki...



Prawie, że lato! ;)



Chatka



Wszystko co piękne, kiedyś się kończy :/



Pierwszy śnieg...



Ale jedzie się dalej!



Ogląda się różne cudeńka...



Bo jest pięknie!




TRASA:
Wro/Gaj – Brochów...
Zacharzyce -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Groblice -> Marcinkowice -> Stanowice -> Oława -> Stary Górnik –> Janików -> Biskupice Oławskie -> Brzozowiec -> Mikowice -> Przeczów -> Niwki -> Smarchowice Śląskie -> Namysłów -> Gręboszów -> Domaszowice -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Ligota Wołczyńska -> Wołczyn -> Markotów Mały -> Kluczbork (PKP)
...Długołęka (PKP) -> Mirków...
Wro/Psie Pole –Mosty Jagiellońskie – Plac Grunwaldzki – Niskie Łąki – Krakowska - Gaj

--------------------------
było:
Opis się robi :D

CZAS WRACAĆ

Piątek, 2 listopada 2007 · Komentarze(18)
CZAS WRACAĆ


Szkoda, że musiałem dziś wracać do Wrocławia. Chętnie zostałbym w Konradowie i pośmigał po Górach Opawskich. Niestety... obowiązki wzywają :/

Wstałem rano, wyspany tak, jak już dawno nie byłem! Nie ma jak pierzyna u babci hehe
No i ta wszędobylska cisza, której próżno szukać na moim wrocławskim Gaju :D

Pogoda, jaką ujrzałem za oknem mnie nie zachwyciła, ale byłem na nią gotów.
Szare niebo, ciemno i mżawka... :/

Żal było opuszczać ciepłą kuchnię po śniadaniu, ale nie miałem wyjścia, bo czeka mnie tydzień ciężkiej pracy, a startuję już dziś wieczór :D
Więc niestety musiałem pożegnać się z babcią i ruszyć na Wrocław!

A nie było to dziś takie proste.
Wystarczy powiedzieć, że... około 80 kilometrów jechałem w mżawce, również przez taką długość miałem wiatr w pysk...

Było ciężko, momentami żałowałem, że nie wróciłem wczoraj autem, ale to były tylko przelotne myśli, które szybko mnie opuszczały.
Trzeba było zacisnąć zęby i jechać.

W końcu jakoś dojechałem do Wrocławia.
Niewątpliwie najprzyjemniejszy był moment wejścia do mieszkania, ciepłe jedzonko i kąpiel :D

Jazda nie dostarczyła mi zbyt wiele radości, bo oprócz złej pogody towarzyszyły mi ponure widoki dookoła. I pomyśleć, że dzień wcześniej było tak pięknie... :D
Ale mimo to jest satysfakcja :)

Dobre też jest to, że odkryłem dziś nowy odcinek na trasie do mojej babci.
Zamiast pojechać tak jak zawsze z Kamiennika do Strzelina przez Ziębice, postanowiłem nie zajeżdżać do tej ostatniej miejscowości, a zamiast tego w Kamienniku skierowałem się na Sarby i Przeworno.
W odniesieniu do wczorajszego dnia jechałem po drugiej stronie Wzgórz Strzelińskich.
Jest tam mniejszy ruch samochodowy i pewnie piękniejsze widoki (dziś tego nie mogłem stwierdzić na 100% przez ograniczoną widoczność :D).


”Optymistyczny” widok :D



Biała Głuchołaska – okolice Markowic



Pogoda pokazała dziś pazury... czy tam kolce :P



I tyle mi zostało po wczorajszych widokach na Jeziorze Nyskim :/



Dzika róża...



Jegłowa – kościółek



A to taki wesoły akcencik na mojej trasie :D






TRASA:
Konradów -> Głuchołazy -> Bodzanów -> Nowy Świętów -> Polski Świętów -> Markowice -> Przełęk -> Biała Nyska -> Nysa -> Jędrzychów -> Goświnowice -> Grądy -> Rysiowice -> Karłowice Wielkie -> Karłowice Małe -> Zurzyce -> Kamiennik -> Szklary -> Sarby Górne -> Sarby -> Cierpice -> Przeworno -> Krzywina -> Jegłowa -> Strzelin -> Szczawin-osiedle -> Bierzyn -> Zielenice -> Uniszów -> Mańczyce -> Piotrków Borowski -> Borów -> Brzezica -> Brzoza -> Węgry -> Bogunów -> Żerniki Wielkie -> Żórawina -> Suchy Dwór -> Biestrzyków...
WRO/Wojszyce - Gaj

ŚWIĘTO ZMARŁYCH


ŚWIĘTO ZMARŁYCH


To był wielki dzień, a wielki dlatego, że poświęcony tym, których kochamy, a których już z nami tu na ziemi nie ma.
Żyją w naszych wspomnieniach i są gdzieś w miejscu, w którym wszyscy kiedyś się spotkamy.

Ja w tym dniu postanowiłem pojechać, jak co roku z resztą, do swojej babci. Różnica polegała na tym, że teraz wyruszyłem na dwóch kółkach, a nie jak zazwyczaj na czterech. :)

Muszę przyznać, że pogodę miałem fantastyczną! Niebo błękitne, a gdzieniegdzie piękne, białe chmurki. Do tego wiatr był słaby, a z resztą i tak wiał mi z boku :)
No i sucho! Ciepło! Nie pamiętam, bym w moim życiu miał tak pogodny 1. listopad!

Pojechałem z Wrocławia do Głuchołaz, a konkretnie do Konradowa, gdzie mieszka moja babcia. Tam też odwiedziłem grób dziadka.
Niestety nie byłem u drugiego dziadka, ale na pewno zawitam do niego również we wtorek. Tym razem nie mogłem sobie na to pozwolić ze względu na środek lokomocji, jakim dysponowałem :D

Wyjechałem rano o godzinie dziewiątej i przez cały czas jechało się fantastycznie.
Najpierw wioseczkami do Strzelina. Na tym odcinku praktycznie w ogóle nie istniał ruch samochodów. Co innego było już za Strzelinem, jak jechałem przez Henryków do Ziębic. W ogóle w Ziębicach, przejeżdżając koło cmentarza zastałem takie oblężenie, że ledwo się przecisnąłem rowerem :) To samo z resztą było później w Nysie. Hehe

Z Ziębic do Nysy pojechałem przez Kamiennik. To był świetny odcinek, który bardzo lubię, bo można już na nim podziwiać zarys Gór Opawskich, które majaczą gdzieś w oddali...
Poza tym na nim zaczynają się góreczki :D A jedna z nich jest bardzo sympatyczna – za Kamiennikiem. :)

W Nysie postanowiłem nie przejeżdżać przez całe miasto. Zamiast tego skręciłem ul. Saperską i po chwili jechałem wzdłuż Jeziora Nyskiego, gdzie dziś było wyjątkowo pięknie!
Szybko opuściłem Nysę wyjeżdżając na Białą Nyską. Dalej jechałem malowniczymi wioseczkami do Głuchołaz. Odcinek ten mnie dosyć wymęczył, bo jest nieźle pofałdowany. A najlepsza jest jego końcówka... a więc podjazd w Gierałcicach. :D
Tam to trzeba się nagimnastykować hehe

Przez Głuchołazy przejechałem bardzo szybko i wpadłem do Konradowa, gdzie czekała na mnie babcia, rodzice i tradycyjnie ciepła herbatka, obiadek i smakołyki! :D
Wieczorem skoczyłem na cmentarz – uwielbiam ten klimat.
Może płonących zniczy...

Po powrocie pożegnałem się z rodzicami, którzy musieli wracać do domu.
A ja z babcią zasiadłem przy stole racząc się pysznym spirytusikiem babcinej roboty. :D

Dzień był wspianiały!


Ktoś nas pozdrawia :D



Biały Kościół



Droga za Ziębicami



Gdzieś koło Kamiennika



Kamiennik



Jezioro Nyskie i widok na Góry Rychlebskie



Ach... :D



Ostatni odcinek: Nysa – Głuchołazy



Okolice Gierałcic



Cmentarz w Konradowie



To piękna tradycja



Pamiętamy...





TRASA:
WRO/Gaj – Wojszyce...
Biestrzyków -> Suchy Dwór -> Żórawina -> Żerniki Wielkie -> Bogunów -> Węgry -> Brzoza -> Brzezica -> Borów -> Piotrków Borowski -> Mańczyce -> Uniszów -> Zielenice -> Bierzyn -> Szczawin-osiedle -> Strzelin -> Strzegów -> Kazanów -> Wadochowice -> Brukalice -> Henryków -> Nowy Dwór -> Ziębice -> Dębowiec -> Wilemowice -> Kamiennik -> Zurzyce -> Karłowice Małe -> Karłowice Wielkie -> Rysiowice -> Grądy -> Goświnowice -> Jędrzychów -> Nysa -> Biała Nyska -> Morów -> Iława -> Biskupów -> Gierałcice -> Głuchołazy -> Konradów

POWRÓT DO WROCŁAWIA

Ten

Wtorek, 26 czerwca 2007 · Komentarze(15)
POWRÓT DO WROCŁAWIA

Ten powrót to była jedna wielka, wietrzna mordęga :D
Jeszcze nigdy w jednym dniu nie przejechałem tylu kilometrów pod silny wiatr...
Na dzisiejsze 172 kilometry, ponad 110 było pod wiatr, który wiał z prędkością 20 do 30 km/h

Szczerze mówiąc to miałem ochotę wsiąść w pociąg i się nie męczyć, ale jakoś dojechałem hehe

Pogoda mnie nie rozpieszczała podczas tego wyjazdu.

Ale nie będę tu o wietrze pisał, bo to nudne... hehe
Chociaż jedna rzecz jest godna uwagi... :)
Dojeżdżając do miejscowości Sowin, wjechałem pod taką burzową chmurę... Zaczęło tak wiać, że zjechałem do rowu, to była rzeź! Z nieba woda lała się wiadrami, a na ulicę spadały połamane konary i wszystko dookoła fruwało w powietrzu – dobrze, że udało mi się po dwóch minutach schować na przystanku autobusowym...
Wszystko to trwało niecałe 10 minut, ale przyznam się, że jak widziałem spadające gałęzie z drzew to tochę obleciał mnie strach (w końcu miałem do Wrocławia jeszcze 100 kilometrów hehe)

Później już było lepiej :), jechałem niemal cały czas pod wiatr, ale omijały mnie burze, jedynie dwa ryzy złapał mnie większy deszcz, ale co to jest w porównaniu do tego, co miałem w pierwszym dniu jazdy :D

Nie zaglądałem dzisiaj w żadne fajne miejsca, po prostu chciałem dojechać już do Wrocławia i wskoczyć do wanny :D
Nie robiłem też zdjęć (a było dużo pięknych widoków), bo bateria w telefonie umarła. :)

Przed wyjazdem do Wrocławia zrobiłem 30 kilometrów, bo byłem jeszcze odwiedzić swoją ciocię w Grudyni. No i podczas tego przedpołudniowego wyjazdu zrobiłem troszkę zdjęć, które zamieszczam poniżej. Wszystkie przedstawiają okolcie Kazimierza – pola, gdzie kiedyś, gdy byłem bardzo małym chłopcem, spędzałem wakacyjny czas, patrząc jak ciężko pracują moi rodzice z dziadkiem i resztą familii... Dobrze, że teraz już nie ma tak ciężko, jak kiedyś :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Z całego mojego wyjazdu jestem bardzo zadowolony. I nie zmieni tego faktu nawet to, że pogodę miałem do bani. Tylko w jednym dniu jeździłem w krótkim rękawku, i tylko w jednym dniu przejechałem trochę kilometrów z wiatrem w plecy...

Ale było pięknie!
I warto było wyrwać się z Wrocławia na te kilka dni, by odpocząć.


Takich widoków we Wrocławiu nie będę miał :D


Zielono...


Teszniów – krzyż przydrożny


Takimi drogami się fajnie jeździ


Lisięcice


Falująca zieleń


Trzeba jechać już...


Słońce zachodzi...


Lecz jedzie się dalej :)


TRASA:

-przed wyjazdem:
Kazimierz -> Teszniów -> Lisięcice -> Milice -> Jakubowice -> Grudynia Wielka -> Grudynia Mała -> Milice -> Lisięcice -> Teszniów -> Kazimierz

-powrót do Wrocławia:
Kazimierz -> Głogówek -> Mochów -> Błażejowice Dolne -> Mionów -> Wilków -> Rostowice -> Gostomia -> Nowa Wieś Prudnicka -> Żabnik -> Krobusz -> Dębina -> Łącznik -> Pogórze -> Rzymkowice -> Kuźnia Ligocka -> Borek -> Przechód -> Sowin -> Tułowice -> Lipno -> Jaczkowice -> Krasna Góra -> Kopice -> Leśnica -> Orlików -> Grodków -> Lubcz -> Jutrzyna -> Kowalów -> Stary Wiązów -> Wiązów -> Gułów -> Wawrzeńczyce -> Grodzieszowice -> Kończyce -> Domaniów -> Piskorzówek -> Piskorzów -> Swojków -> Gęsice -> Rynakowice -> Okrzeszyce -> Sulimów -> Święta Katarzyna -> Zacharzyce...
WRO/Brochów – WRO/Gaj
!