Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław - miasto

Dystans całkowity:15720.46 km (w terenie 2025.78 km; 12.89%)
Czas w ruchu:734:44
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.34 km/h
Suma podjazdów:5575 m
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:40.10 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Ślęża po raz trzeci!

Poniedziałek, 10 marca 2008 · Komentarze(14)
Razem z Kristoferem postanowiliśmy wykorzystać ten piękny, słoneczny poniedziałek. I wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy z Wrocławia na Ślężę.

Plan bardzo ambitny, ale w końcu jesteśmy zawodowcami! ;P
Mieliśmy cały wolny dzień więc czegóż chcieć więcej?! Nic tylko jechać!
No i pojechaliśmy. :)

Z Wrocławia na Żórawinę i potem różnymi wioseczkami dotarliśmy do Rogowa Sobóckiego.
W Rogowie odwiedziliśmy oczywiście tamtejszą słynną piekarnię.
Kupiliśmy sobie po dwa pyszne pączki i z wielkim apetytem je spałaszowaliśmy. :)

Ciągle jechaliśmy pod wiatr i co zrozumiałe, więcej pod górę niż z górki. :D
No ale przecież powrót miał być lajtowy! :)

Z Rogowa do Sobótki i tam zaczęło się już wjeżdżanie na Przełęcz Tąpadła. Łatwo nie było, bo na podjazdach zawsze trzeba coś tam z siebie więcej wykrzesać niż zwykle. Hehe
Zanim wjechaliśmy na przełęcz to zaopatrzyliśmy się w Piaściki, które docelowo miały być skonsumowany na szczycie Ślęży. Szkoda tylko, że pani w sklepie miała popsutą lodówkę... :/

Przełęcz zdobyta. Chwila odpoczynku i ruszamy kamienistym, stromym podjazdem, by zdobyć Ślężę i na jej polance wypić sobie orzeźwiający browarek. :)

Trochę się pomordowaliśmy i znaleźliśmy się na szczycie, gdzie spędziliśmy dobre pół godzinki. Było miło, ale niestety słońce zaczęło powoli się chować, a wiatr dość mocno nam tam dawał się we znaki, więc zrobiło się zimno. Trzeba było wracać.

Cieszyliśmy się, że będziemy mieli super powrót do Wrocławia, bo najpierw kilka kilometrów z górki, a później niemal cały czas z wiatrem w plecy.
Stało się jednak inaczej...

Po 500 metrach zjazdu Krzychu złapał kapcia. Powietrze zeszło mu w kilka sekund z dętki. Także byłem pewien, że złapał popularnego snake’a :)
Nie zmartwiłem się niczym, bo wiedziałem, że szybko załatamy dziurki i będziemy jechać dalej. Niestety tak różowo nie było. :/
Moja pompka odmówiła posłuszeństwa. :(
Nie wiem co się z nią stało, tyle kółek nią napompowałem, a teraz nagle zawiodła!
Na koniec urwałem Krzychowi w dętce wentyl i sprawa była jasna...
Rowerami nie wrócimy. :/

Telefon do Roostera i przyjechał po nas autem, a szkoda. Tyle się mordowaliśmy pod wiatr i podjazdy, a zamiast przyjemnego powrotu... wróciliśmy autem. Że już nie wspomnę o tym, że ze Ślęży sprowadzaliśmy rowery. hehe

Krzychu powiedział jasno: „Młynarz! Musimy znowu pojechać na Ślężę! A wiesz dlaczego?! Bo ja chcę z niej zjechać!” – ok. Trzymam za słowo! :D

TRASA:
WRO/Gaj – WRO/Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żurawina -> Galowice -> Wilczków -> Pełczyce -> Kuklice -> Szczepankowice -> Budziszów -> Rolantowice -> Dobkowice -> Damianowice -> Ręków -> Stary Zamek -> Kwieciszów -> Michałowice -> Rogów Sobócki -> Sobótka -> Strzegomiany -> Będkowice -> Sulistrowiczki -> ...Przełęcz Tąpadła... -> ...Ślęża...

Nowy asfalt pomiędzy Kuklicami a Szczepankowicami


Kościółek w Starym Zamku


Dajesz, dajesz! :D


Przyjemnie pokonuje się podjazdy mając takie widoki


Podjazd na Przełęcz Tąpadła


Kamienista droga na Ślężę – żółty szlak


Antena na Ślęży


Ślęża – krzyż milenijny


Widok ze Ślęży :D


Kościół na szczycie Ślęży


Ślęża zdobyta po raz trzeci!


From hero...


...to zero! ;P

Relaks

Niedziela, 9 marca 2008 · Komentarze(10)
Piękny niedzielny dzień, w pięknym Wrocławiu…

Wstałem późnym rankiem. Wstałem jak nowonarodzony po wczorajszej szalonej nocy. :D

Jakoś po południu zadzwonił Kristofers i zapytał czy dziś jeździmy. Oczywiście! :)

Pojechaliśmy do Lasku Rakowieckiego, a później do Parku Wschodniego, gdzie troszkę się pobyczyliśmy na ławce przy Oławce... :D:D:D

Masa ludzi w parku była tego dnia.

Przejażdżka arcyprzyjemna! :)
Gdybym nie miał wieczorem zajęć na uczelni, to pojeździłbym dużo więcej, ale co tam... co się odwlecze... :]


Łabądki w Parku Wschodnim


Pijemy łapczywie, jakby to był Piast... :D


Ładnie się kłaniam! ;P

Orkan Emma

Sobota, 1 marca 2008 · Komentarze(18)
Ale dziś wiatry nad Wrocławiem!
Przejechałem 90 metrów spod klatki do auta, które miałem zaparkowane na parkingu. :D
Rower na pakę, bo wieczorem jadę do Opola, a jutro kierunek Śląsk i Wielkie Derby!
Biorę rower, bo jestem optymistą i wierzę, że przy okazji pracy i wizyty na Śląsku uda mi się coś niecoś porowerować. :D

W każdym razie byłem dziś twardy i pociskałem podczas huraganu! yeeee
Oczywiście cała trasa... huragan w pysk! ;P

Hałda z Kristoferem

Piątek, 29 lutego 2008 · Komentarze(28)
Dziś wreszcie zawitałem do Wrocławia. Do południa udało mi się pozałatwiać wszystkie sprawy, więc później bez zawahania zadzwoniłem do Kristofera, by umówić się na wspólną jazdę. Ten nawet przez chwilę nie oponował... :)
Minęła godzina i już jechaliśmy!!! :D

Kristofer kupił sobie ostatnio wreszcie rower z prawdziwego zdarzenia, także śmigał że aż miło!
Chłopak jest wręcz zakochany w swym Kellys’ie i wcale się mu nie dziwię, bo fajna to furka. :)

Najpierw z Księża Małego pojechaliśmy do Parku Wschodniego, potem przez Lasek Rakowiecki na Opatowice i dalej to standard, czyli Trestno, Blizanowice i Siechnice. :)

W Siechnicach wizyta w sklepie z dobrami doczesnymi. :D

Chociaż że wiało i było pochmurno to postanowiliśmy odwiedzić siechnicką hałdę, na którą wjechaliśmy. Na jej szczycie wypiliśmy sobie po złotym Piaściku, pogadaliśmy, powygłupialiśmy się, a więc generalnie robiliśmy to w czym jesteśmy najlepsi. ;)

Zrobiło się jednak chłodno i powolutku zaczęło zmierzchać. Z tego powodu też, nie zwlekając, szybko ruszyliśmy w drogę powrotną. Trasa powrotna z Siechnic do Wrocławia wiodła również przez Blizanowice i Trestno.

Tak swoją drogą to dziś w Trestnie sporo się działo. :D
Najpierw na drogę wypadło stado fajowych owieczek, później zaczepił nas sympatyczny chłopaczek, który chciał się z nami ścigać swoją „wyścigówą” w postaci wózka dwukołowego z kumplami na pace, a na koniec prawie nas rozjechała pędząca na sygnale straż pożarna... :D
Krótko mówiąc... moc wrażeń! hehe

Wracając do domu byłem już strasznie padnięty. Trzeba sporo trenować, żeby dojść do dobrej dyspozycji.

Ale jedno musze przyznać... dziś było fajnie! :D


TEKST DNIA: „Na początku był chaos i Piast.” :D


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Paul van Dyk - "Let go"
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

TRASA:
WRO/Gaj – Księże Małe – Park Wschodni – Lasek Rakowiecki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
WRO/Opatowice – Lasek Rakowiecki – Gaj


ROSNĄ U WAS TAKIE DRZEWA?! :D



TRESTNO – OWIECZKI



PARK WSCHODNI – KACZKI



KRISTOFER – ZDOBYWCA HAŁDY :D



TAK SIĘ KOŃCZY JAZDA, GDY WYPIJESZ PIASTA... ;)

Czesławieeeeeeeeeeeeeee, czy Ci nie żal?! :D

Sobota, 12 stycznia 2008 · Komentarze(19)
No! To właśnie była wycieczka z legendarnym Cześkiem! :D

Co prawda byłem styrany po całym tygodniu nocnej pracy i wojażach po Śląsku…
Nie mam również chwilowo we Wrocławiu swego rowerka oraz ciuchów do jazdy, bo jak w poniedziałek opuszczałem swe jasielskie strony to… zapomniałem zapakować to wszystko do auta. :D (tak to jest dzień po weselu i poprawinach, że człowiek inaczej myśli :D)

No dobra, ale to nie ważne. Czesiek na wszystko znajdzie lekarstwo i pożyczył mi rower ze swej kolekcji! Znalazłem jakieś wiejskie ciuszki i… można było jechać! A pogoda dziś była świetna we Wrocławiu! 6 stopni na plusiku, bezwietrznie i świecące słońceeeee!

Troszkę jeździliśmy po mieście (najpierw Dubois, potem Dworcowa), ale cel wypadu był inny. :)
Pojechaliśmy sobie na Wyspę Opatowicką, gdzie wypiliśmy pysznego Piaścika! Mówię Wam… BRAKOWAŁO MI TEGO SMAKU! :D

Plany mieliśmy większe, bo mieliśmy śmignąć do Siechnic, ale że strasznie ciężko mi się jechało to zrezygnowaliśmy z pierwotnego pomysłu.
Długa przerwa w jeździe robi swoje, do tego zmęczenie po całotygodniowej tyrce i… to jednak nie mój bike. :D

Jedno jest pewne! Wypad choć krótki to świetny! Wreszcie się poruszałem… do tego ta świetna pogoda! No i oczywiście… towarzystwo Cześka! :)

Legenda BIKEstats żyje i ma się dobrze! Pozdrawiamy! :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - -
ATB – „Ecstasy”
- - - - - - - - - - - - - - - - - -


Fotka z cyklu… „Wrocławskie lachony” – tym razem „Powodzianka” :D



Potem wyjazd na Opatowie, by zalać robaka… :)



Na jednym z końców Wyspy Opatowickiej



Uniwersytet Wrocławski - Wydział Matematyki i Informatyki. Specjalnie dla Jahooooooo! :P

MRÓZ, MGŁA... A I TAK

Sobota, 22 grudnia 2007 · Komentarze(9)
MRÓZ, MGŁA... A I TAK BYŁO PIĘKNIE!

A wszystko dlatego, że był to kolejny wspólny wypad z Cześkiem! I z tego powodu nie mogło być inaczej, jak tylko świetnie. :)

Dzień faktycznie był mroźny, aż do tego stopnia, że przez pierwsze kilometry mróz dość mocno szczypał mnie po policzkach. Do tego niebo było gęsto zasnute chmurami, które wisiały bardzo nisko, miejscami tworząc mgłę.
Te okoliczności jednak nie pozbawiały Cześka i mnie dobrego humoru. :)
Uśmiechnięci, razem pokręciliśmy w stronę Siechnic. W tamtejszym sklepie kupiliśmy co trzeba i skierowaliśmy się w stronę gigantycznej hałdy pohutniczej. Co tu dużo pisać... zdobyliśmy ją z Cześkiem w wielkim stylu! :D Wspinaliśmy się niczym Marco Pantani!

Będąc na szczycie chwilkę poświęciliśmy na relaksik przy pysznej herbatce, którą przygotowała Wiola. (ale ze mnie pasożyt... Wiola zrobiła herbatę, Czesiek targał termos przez 20 km, a ja... jedynie ją wypiłem hehe). W każdym razie to nie nie był koniec atrakcji...
Kilka minutek porozmawialiśmy z dwoma gośćmi, którzy z hałdy pozyskują „na dziko” chrom, wolfram i żelazo – ci biedni ludzie z tego żyją...

No cóż, po tym jak dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy na temat pracy tych panów, nie pozostało nam nic innego, jak zjechać z hałdy i pomyśleć nad dalszym planem podróży. :)
Zjazd nie był taki do końca prosty, bo ziemia zamarzła, a więc strasznie rzucało na koleinach w drodze.

Po krótkiej wymianie zdań, doszliśmy z Cześkiem do wniosku, że warto byłoby dziś jeszcze gdzieś pojechać. I tak padło na jeziorko, do którego dotarliśmy kierując się drogą leśną w stronę Kotowic. Nad jeziorkiem tym wypiliśmy po Piaście i pogadaliśmy o głupotach, jak to mamy w zwyczaju :D
Tak w ogóle to sprawdziłem w domu, jaką nazwę nosi ten akwen... Jest to... Jezioro Dziewicze! Hehe

Zwał je jak chciał, my i tak objechaliśmy je dookoła. :D Udało nam się pooglądać zajaz/kawiarnię nad tym jeziorem. Trochę poujadał tam na nas pies, straszyły nas również jakieś tabliczki o treści... „uwaga niebezpieczny dzik” :D
Generalnie objazd jeziorka był strzałem w dziesiątkę! Moc wrażeń! :D

Później już wracaliśmy najprostszą drogą do Wrocławia. Ale jako że zaczęło się przejaśniać i nawet wyjrzało słońce, to Czesiek zaproponował odwiedzenie Wyspy Opatowickiej. Musiałbym być szaleńcem żeby się nie zgodzić. :)

Dzięki Cześkowi poznałem dziś jeden z końców wyspy, na którym do tej pory nie byłem. Muszę powiedzieć, że jest to bajeczna miejscówka, na to by sobie posiedzieć, pogadać i wypić piwko.

I tak zakończył się nasz kolejny i zapewne nieostatni wspólny wypad.
Było przefajnie! Dzięki Cześku! :)


Trochę więcej fotek niż zazwyczaj, ale co tam... Kto chce ten obejrzy! :)


Ulica Międzyrzecka rankiem



Czesiek na swojej śluzie



Takie mieliśmy widoki dojeżdżając do Siechnic – to były czasy! ;)



Widok z hałdy w Siechnicach. Nienajlepszy, bo pogoda niezbyt fajna. :)



Mróz, szron... ogólnie: BRRRRRRRRR :D



Fura pościgowa Cześka na szczycie siechnickiej hałdy :P



NEGOCJACJE: ”(...)no słuchaj Czesiek... odpal mi kanapkę, no nie bądź taki! Dam Ci puszkę Piasta. To jak?! Dasz tą kanapkę?!” ;)



Jezioro Dziewicze skute lodem



Dziki dzik! :D



Czesiek: ”Nara leszcze!”



CHWILĘ PÓŹNIEJ: „... o kur...! Choduuuuuuuu!!!!!!!” hehe



Jedzie pociąg z daleka... gdzieś tam Czesiek ucieka. :P



”Ufff! Niewiele brakowało.” ;)



Powoli zaczyna wychylać się słoneczko...



Robi się sympatycznie...



Czesiek zdecydował, że dalej pójdzie z buta... :D



Siechnicka autostrada. W roku 2007 Czesiek przemierzał ją niemal każdego dnia!



Może i życie nie jest lekkie, ale czasem są takie chwile!!!
>>>..’’- LUZ -’’..<<<




POZDRAWIAMY!!!!!!!!



Widok z Wyspy Opatowickiej na... Kanał Opatowicki :)



Koń w słońcu
Zdjęcie dedykowane mojej kochanej siostrze Paulinie! :)




”Czasem Lepiej się ugiąć niż dać się złamać” :)



TRASA:
WRO/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> ...las... -> Jezioro Dziewicze -> ...las... -> Blizanowice -> Trestno...
WRO/Opatowice – Wyspa Opatowicka – Traugutta – Dworcowa – Plac Grunwaldzki – Gaj...

RAZEM Z CZEŚKIEM W RATOWICACH

RAZEM Z CZEŚKIEM W RATOWICACH

To był bardzo udany dzień! Dobrze się zaczął i tak było już do końca. :)

Z Cześkiem, z którym jeździłem, spotkałem się o 11:00 niedaleko Panny z Wielkimi Kolanami :D przy Instytucie Niskich Temperatur. Znowu się trochę spóźniłem, muszę się poprawić, bo Czesiek nie będzie chciał ze mną jeździć. ;)

Obraliśmy kierunek na Siechnice, gdzie troszkę zamarudziliśmy przy elektrociepłowni „Czechnica” oglądając sąsiadującą z nią starą zabudowę. Jeszcze w Siechnicach Czesiek pokazał mi ciekawą drogę prowadzącą do hałdy. Spodobało mi się :)

Do tego momentu bardzo przeszkadzał nam dość silnie wiejący wiatr, ale nie zważając na jego złośliwość, postanowiliśmy dalej jechać walcząc z nim. I tak dojechaliśmy do Groblic, z których skierowaliśmy się na Kotowice. Jechało się już dużo lepiej.
W Kotowicach spędziliśmy miłą chwilkę na krzesełkach przy sklepiku, mogąc przy okazji zapoznać się z tutejszymi obyczajami. :D

Następnie postanowiliśmy, że pojedziemy na jaz w Ratowicach. Miałem obawy, że Czesiek nie będzie chciał jeździć po błocie w lesie, obawy te jednak były płonne. :D
O ile początkowo Czesiek starał się ubrudzić rower w jak najmniejszym stopniu... to później zamienił się w rasowego błotniaka! :D Żebyście go widzieli, z jaką gracją pokonywał kolejne kałuże! Rewelacja! Takie widoki są bezcenne! :)

Zanim dojechaliśmy do jazu, odebrałem telefon i dowiedzieliśmy się z Cześkiem na kogo nasza Reprezentacja trafi w meczach grupowych podczas EURO 2008. Informację tą przyjęliśmy z dużą radością, bo mamy Austrię, która jest co prawda gospodarzem, ale rozjedziemy ich! :D Chorwacja jest mocna, ale każda inna drużyna z jej koszyka była jeszcze silniejsza, więc trzeba się cieszyć z jej wylosowania. No i na deser... Niemcy, z którymi zagramy swój pierwszy mecz na ME. Pojedziemy z nimi, jak z... furą gnoju! :D
Odgryziemy się za porażkę na ostatnim Mundialu, bo Polska Reprezentacja jest najlepsza!
Ale to taka mała dygresja... :D

Dojechaliśmy do jazu i spędziliśmy na nim dłuższą chwilkę, konsumując śniadanko i robiąc zdjęcia. Bardzo przyjemnie się tam siedziało, do tego mieliśmy piękną pogodę, bo tak naprawdę poza wiejącym wiatrem, na nic już nie mogliśmy narzekać. :)

Postanowiliśmy, że wrócimy do Siechnic jadąc tylko leśnymi drogami, a stamtąd to już standardowo przez Trestno do Wrocławia.

I znów dzięki Cześkowi poznawałem nowe drogi, które bardzo mi się spodobały. Momentami czułem się tak, jakbym jeździł po swoich lasach, których mam koło Jasienia tysiące hektarów...

Powrót był bardzo przyjemny. Już we Wrocławiu zajechaliśmy jeszcze na Dworcową, odwiedziliśmy też Ostrów Tumski i pokręciliśmy się w okolicach Placu Grunwaldzkiego.
Muszę przyznać, że dzisiejsza jazda mnie wymęczyła. Cześka chyba też, bo dobił do 99 km i dalej już licznik nie drgnął! :D

Później też było bardzo miło. Smakowite gołąbeczki Wioli, która jest kulinarnym arcymistrzem! :)

Na koniec powrót do domu na Gaj i potem jeszcze na nockę do pracy... :/
Ale co tam! Bez pracy nie ma kołaczy! hehe

Jest czas na przyjemności i na pracę – tego dnia nie zabrakło niczego! :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - -
IRA – „Nadzieja”
- - - - - - - - - - - - - - - - - -



W Siechnicach



Hałda w Siechnicach



Czesiek napiera w kierunku do Kotowic :)



W lesie za Kotowicami



Czesiek na horyzoncie – jaz Ratowice tuż, tuż.



I znowu Czesiek... :P



Diamondback na Odrze w Ratowicach


Czesiek zapragnął kąpieli w lodowatej Odrze... :D



Jaz w Ratowicach :D



Odra – nasza rzeka



Jechać, czy nie jechać?! Oto jest pytanie! :D



Odra w Ratowicach



Unikatowa fotka! Czesiek rozjeżdża z impetem kałuże! :D





TRASA:
WRO/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Ratowice (jaz) -> Kotowice -> Siechnice (lasem) -> Blizanowice -> Trestno...
WRO/Opatowice – Niskie Łąki – Komuny Paryskiej – Dworcowa – Piotra Skargi – Wzgórze Partyzantów – Wzgórze Polskie – Plac Grunwaldzki – Niskie Łąki - Gaj

<b>WROCŁAWSKI DZIEŃ I... POTEM NOC

Piątek, 23 listopada 2007 · Komentarze(38)
WROCŁAWSKI DZIEŃ I... POTEM NOC :)


Dziś we Wrocławiu była wspaniała pogoda! Prawie 10 stopni na plusie w ciągu dnia, słońce, sucho i brak wiatru!

Miałem pomysł, by pojechać na Gromnik, jednak przypomniało mi się, że parę dni wcześniej Krzysztofer wspominał o tym, że ma wolny piątek... :D
Także zadzwoniłem do niego i postanowiliśmy razem pojeździć dziś na rowerkach.

W planie był wyjazd do Jelcza-Laskowic, a po drodze odwiedzenie Dobrzykowic Wrocławskich i Nadolic Wielkich. Powrót miał być przez jaz w Ratowicach.

Początkowo nic nie zapowiadało, że może coś nam przeszkodzić. Co prawda pogoniła nas dziś ochrona z terenów wodonośnych MPWiK :D
Ale to przecież nie mogło nas zniechęcić!

Stało się jednak coś innego... Krzysztof powiedział podczas jazdy, że coś mu się dzieje z pedałem... Pokonaliśmy jeszcze kilka kilometrów i w końcu, na wale/ulicy Folwarcznej... mój kumpel zgubił pedał! :D Po prostu połamał mu się w miejscu, gdzie jest gwint i odpadł! :)
To już był koniec... hehe

Wracaliśmy polami przez Mokry Dwór. Krzychu dzielnie dawał radę i kręcił mając do dyspozycji jeden pedał!
Tak, oto został Cudownym dzieckiem jednego pedała... :D
Żeby wycieczka nie poszła na zmarnowanie... podskoczyłem szybko do Trestna, gdzie w budce z piwem zakupiłem wspaniałego Piasta!
Wypiliśmy sobie piwko, gdzieś w środku pola.
Można było dziś poczuć się, jak podczas wakacji!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wieczorem pojeździłem już z Tomkiem
Dobrze, że mnie dziś wyciągnął na nocną eskapadę po ulicach Wrocławia! Jak zawsze było przyjemnie. :)
Mieliśmy jeszcze 4 stopnie na plusie.

Z naszego Gaju wyruszyliśmy na Most Milenijny, gdzie pobawiliśmy się w małą sesję fotograficzną.
Później znaleźliśmy się w C.H. Korona i tam pośmigaliśmy rowerami po... parkingu nadziemnym :D
Dalej przez Mosty Jagiellońskie zajechaliśmy pod Halę Stulecia.
Nie mogło też zabraknąć urokliwego Ostrowa Tumskiego.
Powrót miastem. Strasznie zgłodniałem podczas drugiego wypadu! :D

Dzień bardzo udany i wesoły! :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dj Sakin – „Dragonfly”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Barka płynie! Po raz pierwszy ją widziałem na Śluzie Opatowickiej :)



Jaz Opatowicki



Ktoś dziś zgubił pedał... :D



Ochrona jeżdżąca po terenach wodonośnych MPWiK. Dziś w końcu mnie zawrócili... :D



Tomek się bawi na parkingu C.H. Korona



Hala Stulecia nocą



Wieże katedry na Ostrowie Tumskim



I jeszcze pod katedrą

POWRÓT Z MECZU

Niedziela, 18 listopada 2007 · Komentarze(45)
POWRÓT Z MECZU

Po wczorajszym, wielkim dniu, nadszedł czas na powrót do Wrocławia. :D

Pobudka rano, ciągle w głowie szumi od wczorajszego dnia, tych wszystkich emocji, śpiewów i okrzyków! Ciągle żyję wczorajszym wieczorem...

Katowice. Za oknem na termometrze minus 6 stopni! Brrrrrrr :/
Małe zawahanie... jest decyzja. Jedziemyyyyyyyy! :D

Po pysznym śniadanku i rozmowach z kuzynkiem oraz wujkiem, trzeba zacząć się zabierać do drogi powrotnej. I tak po godzinie 12:00 wsiadam na rower...
Najpierw męczę się na oblodzonych ścieżkach rowerowych. Po jakimś czasie daję sobie spokój i wskakuję na drogę... trzypasmową :D

Mijam kolejne miejscowości Katowickiego Okręgu, odbieram kilka telefonów. I nawet się nie spostrzegłem, jak znalazłem się już 40 km od Katowic.

Dookoła wszędzie leży śnieg, jest silny mróz, ale jedzie mi się świetnie. Bardzo pomocny był wiatr. Bo mimo wielkiego zmęczenia ostatnimi dniami, ciągle poruszam się w stronę Wrocławia.

W okolicach Strzelec Opolskich robię postój na małe jedzonko. Chciałbym się czegoś napić, ale... wszystko co miałem w bidonie zamieniło się w kostkę lodu... :/
Nic to! Jedzie się dalej.

Wreszcie dojechałem do Opola, w którym postanowiłem zabawiać nieco dłużej, by móc nacieszyć oczy nocnymi widokami tego miasta. I bez wahania mogę napisać, że jest tam przecudnie! Zrobiłem troszkę fotek, a później udałem się już na przedmieścia, gdzie na stacji benzynowej zakupiłem sobie herbatkę i ciepłe jedzenie.
Zrobiłem dość długą, aczkolwiek przyjemną i niezwykle pożyteczną przerwę.

Jest już całkowicie ciemno. Opuszczam Opole. Do Wrocławia jeszcze jakieś 90 kilometrów.

Zrobiło się cieplej! :D Już tylko minus 3 stopnie hahaha
Ale tak prawdę mówiąc, dziś tego zimna prawie w ogóle nie odczuwałem.
Za Opolem jechało mi się jeszcze lepiej niż pierwszą połową trasy.
Mam sprzyjający wiatr. Może nie jest silny, ale lepsze 10 km/h w plecy niż w pysk! :P

Ciągle jadę drogą 94, ten numer będzie śnić mi się po nocach :D

Mijam Brzeg, do którego postanawiam wjechać, by również zobaczyć sobie to miasteczko nocą. To samo robię w Oławie. :)

Z Oławy szybko jadę w stronę Wrocławia. Siechnice... Radwanice... i wreszcie Wrocław!!!

Udało mi się! Nie myślałem, że będę mieć siły na powrót z meczu rowerem, a jednak plan powiódł się! :)

Na liczniku mam 190 km, więc postanawiam dokręcić do 200 jeżdżąc już tylko ścieżkami.

Szczęśliwy i usatysfakcjonowany wpadam na mieszkanie.
Kolacyjka, gorąca kąpiel i wreszcie... sen!!!

Jeżeli zazwyczaj piszę na koniec każdej wycieczki, że... BYŁO PIĘKNIE!, to dziś muszę napisać, iż słowo „pięknie”, na określenie tego całego weekendu jest niewystarczające!
Właściwie nie znam słowa, które w pełni oddałoby obraz tego co w te dwa dni przeżyłem. Takie słowo chyba nie istnieje! :D

Jedno wiem... te dwa dni będę wspominał z radością i uśmiechem na ustach do swych ostatnich chwil!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
E-TYPE – „Campione”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Ścieżki rowerowe w Katowicach



Bytom – Miechowice. Kościół św. Krzyża



Dookoła śnieg



Droga 94 będzie śnić mi się po nocach! Polubiłem ją :)



Takim poboczem jedzie się rewelacyjnie



Wszędzie śnieg, śnieg i śnieg! :D



Opole – Wieża Piastowska



Opolski ryneczek



W Opolu prawie, jak w... Krakowie :D



Ratusz opolski



Kanał... Młynówka! :D
Dlaczego nikt z Opola nie wrzuca takich zdjęć?! Macie tam pięknie!




A z tego zdjęcia ucieszy się chyba pewna pani z DG. Również Opole!



Brzeski deptak



Ratusz w Brzegu



Ratusz w Oławie (Cześka kumpel już nastawił zegar :P)






TRASA:
Katowice/Chorzowska -> Chorzów -> Bytom -> Piekary Śląskie -> Bytom -> Zabrze -> Wieszowa -> Boniowice -> Karchowice -> Zawada -> Pyskowice -> Paczynka -> Paczyna -> Pisarzowice -> Toszek -> Płużnica Wielka -> Błotnica Strzelecka -> Warmątowice -> Strzelce Opolskie -> Sucha -> Izbicko -> Nakło -> Walidrogi -> Opole -> Wrzoski -> Karczów -> Skarbiszów -> Borkowice -> Skorogoszcz -> Buszyce -> Leśniczówka -> Łosiów -> Strzelniki -> Pawłów -> Brzeg -> Gać -> Godzikowice -> Oława -> Stanowice -> Marcinkowice -> Jankowice -> Groblice -> Siechnice -> Radwanice -> Wrocław
... Wro/Księże Małe – Gaj - Powstańców Śląskich - Gaj

EBI, EBI, EBI!!!

Sobota, 17 listopada 2007 · Komentarze(19)
EBI, EBI, EBI!!! :D


Dziś wielki dzień triumfu!
Nasza wspaniała Reprezentacja!
Nasza biało-czerwona husaria wywalczyła awans do Euro 2008!
I znów miejscem, stadionem na którym to się rozstrzygnęło, był monstrualny „Kocioł Czarownic”! Stadion Śląski w Chorzowie!

JESTEM PRZESZCZĘŚLIWY!!!

Jeszcze dziś huczą mi w głowie:

EBI, EBI, EBI!!!
LEO, LEO, LEO!!!
POLSKA BIAŁO-CZERWONI
HEJ POLSKA GOL
SIALALA, SIALALA PODZIELIMY RÓWNO... (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) :D

I co najważniejsze: Mazurek Dąbrowskiego!
Również gromkie: DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY...

I na koniec, dziękujący sobie nawzajem piłkarze i kibice, na niebie eksplodujące fajerwerki, a w uszach „We are the Champions!”

Dookoła 50’000 rozkrzyczanych ludzi w biało-czerwonych barwach, wśród nich moi przyjaciele i ja!
Wielka euforia! Wybuch szczęścia! Spełnienie marzeń!
Czy można chcieć czegoś więcej?!

BYŁO FANTASTYCZNIE!


Po raz pierwszy w życiu postanowiłem połączyć wyjazd na mecz Reprezentacji z... jazdą na rowerze! :)
Do tej pory, gdy jechałem na Kadrę zawsze chowałem rower do szafy na dwa dni hehe

Dziś jednak, wstałem wcześnie rano i postanowiłem dojechać z Wrocławia do Katowic. :)
Wszystko wcześniej zaplanowałem i przygotowałem.

Punktualnie o 5:00 wyjechałem ze swego osiedla, a przede mną było do pokonania prawie 200 kilometrów. Musiałem dojechać do Katowic na 14:40, bo wtedy przyjeżdżali pociągiem pierwsi koledzy, a oni akurat wieźli torbę z młynarzowymi ubraniami! :D

Jechało mi się bardzo ciężko, co było efektem braku snu w ostatnim czasie, a przede wszystkim złej pogody, a konkretnie wiatru wiejącego w twarz.
Każdy kilometr sprawiał mi wiele trudności.
Mimo to ciągle kontynuowałem jazdę do Katowic, drogą 94. Dopiero, gdy dojechałem do Opola, postanowiłem, że dalej pojadę pociągiem, ponieważ istniało wielkie prawdopodobieństwo, że jazda może potrwać nawet do godziny 17-tej. A co jak co... dziś była dla mnie najważniejsza Reprezentacja, wielki mecz i zabawa!

Jak pomyślałem, tak i zrobiłem.
Dzięki temu byłem w Katowicach około 13:30.

Wykorzystując wolny czas podjechałem sobie rowerem do Parku Chorzowskiego, by pooglądać sobie otoczenie Stadionu Śląskiego na kilka godzin przed meczem.
Trzeba tu napisać, że wszystkie ścieżki i chodniki były zasypane śniegiem, bądź oblodzone, co sprawiało mi spore problemy w przemieszczaniu się na moim rowerku. :D

Ten czas minął mi szybko i przyjemnie.
Wróciłem na PKP po kolegów.
Później udałem się do kuzynka, by wziąć prysznic i przebrać się.
Wspólny obiad.

A o godzinie siedemnastej już była cała nasza ekipa w Katowicach! Wśród chłopaków był słynny Matysek! :D

W około trzydzieści osób wybraliśmy się na stadion.
Piwo lało się strumieniami, a śpiewom nie było końca.
Tysiące ludzi pozdrawiających się, wesołych i szczęśliwych.
Wielkie święto!
Wszyscy przyjechali tu z całej Polski!
By dopingować swą ukochaną, jedyną drużynę!

Godzinę przed meczem wejście na trybuny i tam...
Nie będę Wam pisał. :D
Musicie przeżyć to sami!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
E-TYPE – „Campione”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -



Takie były początki tego niesamowitego dnia... :D



Wysiadka w Katowicach



Ścieżka w Parku Chorzowskim



Park Chorzowski – widok na Stadion Śląski



Dla mnie tylko jedno się liczy! Barwy biało-czerwone!!!



Z kuzynkiem



Zaraz będzie Hymn



”Kocioł Czarownic”



Niemal 50’000 ludzi...



Wspaniała atmosfera na Śląskim...



Morze biało-czerwonych szali



Idzieeeeee falaaaa!!! I było gorąco! :)



Mamy Euro!!!!!!!



DZIĘKUJEMY!!! DZIĘKUJEMY!!! DZIĘKUJEMY!!!






TRASA:
Wrocław/Gaj – Księże Małe...
Radwanice -> Siechnice -> Groblice -> Jankowice -> Marcinkowice -> Stanowice -> Oława -> Godzikowice -> Gać -> Zielęcice -> Skarbimierz -> Brzeg -> Strzelniki -> Łosiów -> Leśniczówka -> Buszyce -> Skorogoszcz -> Borkowice -> Skarbiszów -> Karczów -> Wrzoski -> Opole
...dalej pociągiem do Katowic...
I w Katowicach:
Katowice -> Chorzów (Park Chorzowski, Stadion Śląski) -> powrót do: PKP Katowice