Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław - miasto

Dystans całkowity:15720.46 km (w terenie 2025.78 km; 12.89%)
Czas w ruchu:734:44
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.34 km/h
Suma podjazdów:5575 m
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:40.10 km i 1h 54m
Więcej statystyk

WIELKI LAJCIK

Straszne

Wtorek, 12 czerwca 2007 · Komentarze(68)
WIELKI LAJCIK

Straszne upały dziś we Wrocławiu.
Na rower wyszedłem dopiero wczesnym wieczorem, bo w sumie cały dzień dziś spędziłem w czterech ścianach usiłując czegoś się nauczyć...

O dziewiętnastej ustawiłem się z Kristoferem na Księżu Małym. Gdy już się spotkaliśmy to udaliśmy się w kierunku... sklepu.
Po niedługim czasie znaleźliśmy się na terenach MPWiK koło Mokrego Dworu, gdzie znaleźliśmy sobie wspaniała miejscówkę do wypicia zimnych Piastów :D
Przy wodzie, pod rozłożystym drzewkiem, które dawało ten upragniony w tym dniu cień... było wręcz błogo :)

Później zastanawialiśmy się, gdzie by tu pojeździć, bo za dużo czasu nie mieliśmy niestety.
Pospacerowaliśmy po okolicznych terenach i jakichś dzikich ścieżkach na Księżu. Troszkę też koło tamtejszych działek.
Wpadłem jednak na pomysł, by pojechać na Wyspę Opatowicką :)

Tak więc przez Niskie Łąki i Kładkę Zwierzyniecką, później groblą za zoo, dojechaliśmy do Mostu Bartoszowickiego. Zaraz potem przejechaliśmy na Wyspę Opatowicką i przez śluzę na Opatowice, a stamtąd już na Księże Małe, z którego ja pojechałem na Gaj, a na którym to Kristofer został, gdyż tam mieści się jego hacjenda hehe

Przez całą drogę Krzychu marudził o jedzeniu (m.in. pizza z Bravo, skrzydełka pani Władzi i cała masa innych hehe) przez co bardzo zgłodniałem, a głód mój został spotęgowany, gdy przejechaliśmy koło grupki studentów robiących grilla :D

Mój dzisiejszy towarzysz stwierdził, że dopiero teraz poznaje Wrocław :)
Skąd ja to znam. To jest prawda, że Wrocław poznaje się dopiero wtedy, gdy zaczyna się po nim jeździć na rowerze.

Było dziś super!!!

DIALOG DNIA:
Młynarz: ... przecież żeby zostać policjantem nie trzeba umieć pływać
Krzysztof: No, nie. Trzeba przejść tylko test sprawnościowy, ale nie ma w nim pływania
M – No i coś tam jeszcze jest w tej rekrutacji
K – No nie pamiętam
M – Jakiś test psychiczny trzeba zdać
K - ?!?!?!?!?!
M – No wiesz, taki psycho-test :D hehe

TEKST DNIA:
Krzychu do Młynarza na Kładce Zwierzynieckiej, gdy robiłem zdjęcie...
„Ty jesteś k..., jak jakiś Azjata. Jakieś fotki robisz”
hahaha


Nie ma to jak Piast na łonie natury :D


Czerwiec – jest pięknie...


Widok z Kładki Zwierzynieckiej

heh :D
Powrót do Wrocławia

Poniedziałek, 11 czerwca 2007 · Komentarze(10)
heh :D
Powrót do Wrocławia :D

Browarek z Rzymianem niedaleko Wzgórza Gajowego.

Cóż to był za śmieszny dzień hahaha

Kilometry przejechane przy okazji zimnego Piasta i odprowadzania Rzymiana do chatki.

Od jutro biorę się twardo do roboty. Na uczelni jest GORĄCO!

ARMENIA - POLSKA

Środa, 6 czerwca 2007 · Komentarze(8)
ARMENIA - POLSKA

STAWIAM: 1:0 dla Biało-Czerwonych
Bo będzię ciężko zapewne na tym kartoflisku :D


--------------------------------

No i niestety przegraliśmy z Ormianami 0:1 :(
Boli mnie to strasznie, bo szkoda trzech punktów.
Dobrze, że dzisiaj w nocy pracuję, bo i tak bym nie mógł spać po tym meczu...
Brak skuteczności i szczęścia, no i niestety formy także, choć to o tej porze sezony mnie nie dziwi. Nasi przeciwnicy w całym meczu oddali jeden celny strzał na bramkę i niestety to wystarczyło, by zdobyć gola. :(
Ja wiem i wierzę, że i tak awansujemy! Będzie ciężej, ale co tam – przecież jesteśmy najlepsi!


Po meczu pojechałem z Krzychem na Księże Małe, pokazałem mu „drogę nad ziemią” i później uderzyliśmy na Mokry Dwór. Pojeździliśmy sobie troszkę po mokrodworskich betonach, niestety nie miałem zbyt dużo czasu, bo jadę dziś na nockę.

Jak zawróciliśmy zaczęło błyskać w oddali, bo nadciągała burza.
Fajnie się wracało w rześkim, burzowym powietrzu, gdy owiewały mnie podmuchy chłodnego wiaterku – to ma swój klimacik :)


Mokrodworskie tereny – kwiaty i niebo


Krzychu – „to gdzie jedziemy?!”


Kościółek przy ulicy Kamienieckiej


Piorun hehe (zdjęcie brzydko wyszło, ale jestem dumny, że go ustrzeliłem :D )

Po wioskach...

Wtorek, 5 czerwca 2007 · Komentarze(3)
Po wioskach...

Tym razem wyjechałem przed godziną dwudziestą.
Było cieplutko, wiaterek praktycznie nieodczuwalny, po prostu piękny wieczór...

Pojeździłem sobie dziś po wioseczkach położonych na południe od Wrocławia.

Kiedy już uporałem się z dziurawą ulicą Grota Roweckiego skierowałem się do Żurawiny, do której dotarłem przez Szukalice i Komorowice. Z Żurawiny do Wilczkowa i przez Pasterzyce, gdzie byłem po raz pierwszy do Bogunowa i powrót do Żurawiny, z której wróciłem do Wrocławia również przez Szukalice i Komorowice.

Bardzo przypadł mi do gustu odcinek z Wilczkowa do Bogunowa, który pokonywałem po raz pierwszy. Jedzie się niemal cały czas bardzo wąską drogą asfaltową, do tego obfitującą w ostre zakręty :) całkiem sympatycznie.

W okolicach Bogunowa miałem duże szczęście, bo wzdłuż drogi biegła sobie sarna :)
Nie zdążyłem jednak zrobić jej fotki, bo szybko uciekła.

Dziś znów niestety złapałem gumę, przez co spory kawałek musiałem wracać do domu z buta :(

Dobrze, że będę w piątek w Jasieniu, to zabiorę sobie pompkę, którą ostatnio tam zostawiłem, a dziś była bardzo mi potrzebna.

Narzekać nie będę za bardzo, bo spacerek jeszcze nikomu nie zaszkodził, poza tym umiliłem do sobie rozmową telefoniczną z Asią =)


Gdzieś między Komorowicami, a Szukalicami się słońce chowa...


MUZYKA DNIA: Reo Speedwagon – „Keep on loving You”
(coś mi się dziś romantycznie zrobiło hehe)

TRASA:
Wro/Gaj – Wro/Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Galowice -> Wilczków -> Pasterzyce -> Bogunów -> Żerniki Wielkie -> Żórawina -> Żórawina Osiedle -> Szukalice -> Komorowice -> Wysoka...
Wro/Wojszyce – Wro/Gaj

ODNALAZŁEM DROGĘ NAD ZIEMIĄ

ODNALAZŁEM DROGĘ NAD ZIEMIĄ

Po godzinie osiemnastej dosiadłem swą maszynę i ruszyłem przed siebie.
Pojechałem na Niskie Łąki, a stamtąd przez tereny MPWiK na Księże Małe, by poszukać „drogi nad ziemią”, którą mi Czesiek ostatnio polecił :)
Wcześniej przyglądnąłem się dokładnie planowi miasta i doszedłem do wniosku, że ta droga musi być koło ulicy Księskiej – trafiłem! :)
Znalazłem ten niby most, który łączy Mokry Dwór z Wrocławiem.
Jest to taka droga, która przez kilometr ciągnie się nad ziemią, zawieszona na filarach – świetna sprawa.
Zmierzyłem dokładnie jej długość i wyszło mi 1010 metrów :)
Dzięki Cześkowi poznałem kolejne, ciekawe miejsce we Wrocławiu. :D

Przejechałem przez Mokry Dwór i wylądowałem w jakimś polu :), po paru chwilach znalazłem się w Trestnie, skąd popedałowałem do Siechnic i Świętej Katarzyny.
Będąc w Św. Katarzynie pomyślałem żeby przejechać małą pętelkę po okolicznych wioseczkach. Jak już zrobiłem tą pętelkę, to wróciłem do Wrocławia przejeżdżając przez Smardzów i Żerniki.

Wypad, jak zwykle bardzo przyjemniutki! :)
Temperatura koło 20 stopni i lekki wiaterek.

”DROGA NAD ZIEMIĄ” łącząca Mokry Dwór z Wrocławiem


Gdzieś między Mokrym Dworem a Trestnem


Samolot :D


TRASA:
Wro/Gaj – Wro/Niskie Łąki – Wro/Księże Małe...
Mokry Dwór -> Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Święta Katarzyna - > Łukaszowice -> Ozorzyce -> Turów -> Ozorzyce -> Bogusławice -> Silimów -> Święta Katarzyna -> Smardzów -> Żerniki Wrocławskie -> Radomierzyce...
Wro/Wojszyce – Wro/Gaj

Z KRISTOFEREM

Niedziela, 3 czerwca 2007 · Komentarze(12)
Z KRISTOFEREM

Kiedy już opadły emocje i ochłonąłem po wczorajszym szalonym wieczorze, kiedy to świętowaliśmy po zwycięstwie Jedynej Reprezentacji nad Azerbejdżanem, postanowiłem pojeździć na rowerku :)

Ale nie stało się to od razu, bo gościli dziś u mnie we Wrocławiu moi rodzice.
Dopiero wieczorkiem pojechałem do Krzycha na Księże Małe, bo razem mieliśmy jeździć.
Znalazł jakiś rower w komórce, który pozostawił jego były współlokator. :D
Jak już się zobaczyliśmy to Krzysztofer nie czekając długo pochwalił mi się swoim nowym wynalazkiem marki Romet :D
Jeszcze musieliśmy tylko pożyczyć od sąsiadów pompkę, by wbić trochę ciśnienia w sflaczałe opony Rometa :)

Ruszyliśmy! Po 50 metrach Krzychu wyrzucił plastikowe błotniki, bo strasznie go zdenerwowały hehe

Pojechaliśmy na Niskie Łąki, a później Mokry Dwór i Świątniki. Następnie do Radwanic i przez Zacharzyce oraz Brochów do mnie na Gaj.
Kupiliśmy po zimnym Piaście i skierowaliśmy się w stronę twierdzy Rzymiana, z którym skonsumowaliśmy, w bardzo miłej atmosferze, złoty napój :D

Później jeszcze odprowadziłem Krzyśka na Księże i sam wróciłem na swoje osiedle.

Było pięknie! :D

AZERBEJDŻAN - POLSKA

Sobota, 2 czerwca 2007 · Komentarze(4)
AZERBEJDŻAN - POLSKA

Stawiam na wynik: 0:3! :D
Bramki strzelą:
Żurawski, Smolarek, Lewandowski! (mój czarny koń)
Lecę zaraz do "Trzynastki", a później zobaczę, czy moje proroctwo się spełniło :D


--------------------------------------------

Wyszło, że wygraliśmy 3:1.
Szło nam bardzo źle, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale klasowe drużyny poznaje się po tym, że potrafią wydrzeć zwycięstwo przeciwnikowi nawet wtedy, gdy gra się nie klei!
Mecz był bardzo dramatyczny i dostarczył wielkie emocje.
Wieczór po meczu był wspaniały! :D

Szkoda, że Zielak miał dużo spraw na uczelni, bo mieliśmy dziś się spotkać, pojeździć i w ogóle miło spędzić czas :D
Szkoła jednak jest najważniejsza :)

A swoje 1300 metrów przejechałem na Gaju i nie ukrywam, że tylko po to, by wpis miał jakieś pokrycie hehe :D

JASIEŃ -> BOLESŁAWIEC

Przyszedł

Piątek, 1 czerwca 2007 · Komentarze(6)
JASIEŃ -> BOLESŁAWIEC

Przyszedł czas, że trzeba było zwijać się z domu i wracać do Wrocławia.
Przy okazji tego wyjazdu chciałem zrobić jakąś miłą traskę na rowerze.
Wymyśliłem sobie, że pojadę z Jasienia do Bolesławca na rowerze, a stamtąd już pociągiem do Wrocławia.
Plan udało się zrealizować w pełni, bo mnie bardzo ucieszyło.

Ostatnie dni były takie jakieś lipne, więc tym bardziej nie mogłem doczekać się dzisiejszej jazdy. Najpierw pojechałem do Żar i później wioskami do Iłowej, skąd kierowałem się na Lubań, ale po drodze, w miejscowości Ruszów, odbiłem w lewo na Bolesławiec.

Trasa była bardzo przyjemna i to mimo przeszkadzającego wiatru. Niemal cały dystans wiódł asfaltem przez tereny leśne. Było troszkę podjazdów niezbyt stromych, ale dłuższych.

Przejeżdżałem też przez wioskę Parowa, w której mieszka mój znajomy z dawnej pracy. Szkoda, że musiałem się spieszyć na pociąg :)
A pociąg był o 18:20 w Bolesławcu, więc całą drogę jechałem nie zatrzymując się, by zdążyć na czas. Do samego Bolesławca wyszło mi jakieś 85 kilometry.

Ostatnie 10 km jechałem z pewnym panem, którego spotkałem na trasie. Jak mi powiedział, ma 50 lat i w ciągu ostatnich trzech tygodni przejechał 2500 kilometrów :D
Rzeczywiście radził sobie świetnie, bo cały czas jechaliśmy 27 km/h, a zaznaczam, że jechał na strasznym złomie :)
Oprócz tego, że miałem towarzystwo przez jakiś czas, to innym plusem było to, że ów pan pochodzi z Bolesławca, dzięki czemu nie musiałem szukać tam dworca PKP.

Okazało się, że wylądowałem w Bolesławcu godzinę przed pociągiem. W tym czasie sobie zjadłem coś ciepłego i kupiłem picie na drogę. Troszkę się pokręciłem bo bolesławieckich uliczkach. Bardzo ładne miasteczko!
Nie zrobiłem żadnych zdjęć na trasie, bo padła mi bateria w telefonie.
Myślę jednak, że tą traskę powtórzę jeszcze, bo przypadła mi do gustu i wtedy fotki już będą. Dziś za to wrzuciłem zaległe zdjęcia z zeszłego tygodnia :)

Z PKP we Wrocławiu musiałem iść na Gaj z buta, bo okazało się, że przed wejściem do pociągu złapałem gumę.
Jak tylko zreperowałem usterkę w domku, to wybrałem się na krótką trasę po Wrocławiu. Dawno nie jeździłem wrocławskimi ulicami nocą, więc dziś przyszedł na to czas. Z Gaju pojechałem na Most Milenijny, a wróciłem miastem jadąc przez Most Uniwersytecki, Plac Dominikański i ulicą Hubską do domku.

Było świetnie.

MUZYKA DNIA: Madonna – „Rain”

Na Ostatnim Groszu


Wrocław Główny nocą :D



TRASA:
Jasień -> Świbna -> Drożków -> Grabik -> Żary -> Kunice -> Mirostowice Dolne -> Jankowa Żagańska -> Konin Żagański -> Iłowa -> Klików -> Kościelna Wieś -> Ruszów -> Parowa -> Długokąty -> Osiecznica -> Kliczków -> Bolesławice -> Bolesławiec

WROCŁAW --> JASIEŃ

WROCŁAW --> JASIEŃ
CZYLI Z WROCŁAWIA DO DOMKU NA WEEKEND :D


Ogromna satysfakcja! :)

W ten weekend miałem zaplanowany wyjazd do Jasienia, gdzie jest mój dom i rodzinka :)
Wiadomo, że 26. maja to Dzień Matki, więc grzechem byłoby się nie pokazać :D
Poza tym były też i Młynarzowe sprawy do zrobienia w sobotę i niedzielę...

Można jechać autobusem, można jechać i pociągiem, że o samochodzie nie wspominam...
Ale skoro chciałem ostatnio zrobić trasę 200 km to wyszło, że wyjazd do domu stwarza dogodną okazję do spełnienia mej zachcianki.

Kiedy już wybrałem rower na środek lokomocji (hehe) przyszła pora na wyznaczenie trasy.
Najkrótsza droga do domu, którą można jechać, wynosi 185 km, ale 150 km tego dystansu to autostrada A-4, a więc opcja, w której rower nie wchodzi w rachubę.

Wymyśliłem sobie jednak inny przebieg jazdy po drogach asfaltowych, gdzie dystans powinien oscylować w okolicach 200 km.

Ogólnie można tak przedstawić jej plan:
WROCŁAW – Kąty Wrocławskie – Legnica – Chojnów – Chocianów – Przemków – Szprotawa – Żagań – Żary – JASIEŃ

Ostatecznie wyszło, że długość tej trasy wynosi 202 kilometry i jest to najkrótsza „asfaltowa” trasa do Jasienia z Wrocławia, którą można pokonać rowerem.

- - - - - - - - - -

Z Wrocławia wyruszyłem tuż przed 7 rano. Nie popełniłem tego samego błędu, co niedawno i noc poprzedzającą dzień wyjazdu poświęciłem na sen :)
Jak się okazało, było to słuszne posunięcie.

Początkowo jechało mi się wręcz wyśmienicie. Do Legnicy (prawie 80 km) dojechałem sobie bezproblemowo. Nie potrzebowałem żadnych postojów, nie chciało mi się pić, ani jeść. Byłem z tego zadowolony.
Pogodę na tym odcinku można nazwać wręcz wymarzoną, bo temperatura powietrza miała troszkę ponad 20 stopni, podczas jazdy troszkę kropił deszczyk, wiatr w ogóle nie przeszkadzał, a słońce schowane było za chmurami.

W ogóle w tym dniu miałem szczęście do pogody.
WIATR
Przez całą drogę wiatr nie był moim wrogiem, nie był też przyjacielem – taki tam neutralny :)
Wiało bardzo mało i niezbyt mocno, w większości z boku, a jakieś tam większe porywy były sporadyczne.
SŁOŃCE I TEMPERATURA
Tak jak już wspomniałem, do 80. kilometra słońce ciągle było za chmurami, a temperatura wynosiła troszkę ponad 20 stopni. Później zrobiło się cieplej, ale dopiero między 120 a 170 kilometrem jechałem w piekle. Słońce na bezchmurnym niebie i bardzo wysoka temperatura troszkę mnie katowały, ale trzeba być twardym ;)
W końcówce trasy to się troszkę uspokoiło, bo pojawiły się chmury na niebie.
BURZE I OPADY
Do Legnicy jechałem w lekkiej mżawce, jednak to akurat uważam za plus – taki chłodzenie wodą :D
Burze i gradobicia mnie ominęły hehe
Miałem wielkiego farta w tym temacie, bo jak pojawiłem się już w domu, zaraz po godzinie 17, to po 20 minutach nad Jasieniem przeszła burza :)

- - - - - - - - - - -

Nie miałem dziś za bardzo czasu na zwiedzanie miejscowości, które mijałem, gdyż zależało mi na tym, aby w domu być stosunkowo wcześnie :)
Ale poświęciłem chwilkę na podziwianie legnickiego rynku, który uznałem za niezwykle piękny, również zobaczyłem na trasie dąb „Chrobry” w okolicy wsi Piotrowice, nieopodal Szprotawy.

Bardzo żałuję, że odpuściłem sobie pokręcenie się koło wsi Wilkocin, bo można koło niej znaleźć ruchome wydmy oraz wielki bunkier z czasów II Wojny Światowej.
Kiedyś to nadrobię :D


Najdłuższy postój zrobiłem sobie właśnie pod „Chrobrym”, bo wyniósł on przeszło pół godziny :D
Bardzo przyjemnie leżało się na ławeczce pod koroną 750-letniego dębu, słuchając dźwięków dochodzących z lasu...

Poza tą przerwą zatrzymywałem się jeszcze w sklepach, by uzupełniać wodę w bidonie, która tego dnia okazała się skarbem na wagę złota :D
Piłem ją łapczywie niczym SMOK Wawelski :D
A tak poważnie to chyba wody powinienem więcej przyjąć na tej trasie, bo jak sobie policzyłem, wypiłem tylko cztery litry.
Poza wodą pomagały niezawodne batony Lion oraz pomidory :)

Jedyny poważny kryzys na trasie dopadł mnie na drodze z Żagania do Żar.
Nigdy nie przepadałem za tym odcinkiem :)
Poza tym problemem były bolące mnie dłonie od trzymania kierownicy. Muszę sobie sprawić chyba nowe rękawiczki, bo w tych po 150 kilometrach bardzo mi doskwierał ból.
Pod każdym innym względem traskę zniosłem bardzo fajnie :)

Najpiękniejszym momentem było to jak wpadłem do domu, gdzie czekał na mnie pyszny, cieplutki obiadek :D
Jego spożywanie w altance na dworze podczas burzy... to jedna z tych wspaniałych chwil w życiu, o których się nie zapomina :D

Gdyby nie to, że w niedzielę miałem mecz... pojeździłbym więcej jeszcze hehe

A dystans dedykowany jest... mojej Mamie!
Bo w końcu to 26. maja był :)



MUZYKA DNIA: ATB – Let You Go :)

Legnica – na zamku


Legnica – dalsze podziwianie zamku :)


Kamieniczki na rynku w Legnicy


Na odcinku Chojnów – Chocianów


Brukowana droga do Przemkowa


Dąb „Chrobry”


”Wszystko można”


Pomnik – samolot w Szprotawie


Jasień wita :D



TRASA:
WRO/Gaj – Hallera – Grabiszyńska...
Mokronos Dolny -> Cesarzowice -> Jaszkotle -> Pietrzykowice -> Sadków -> Sadkówek -> Sośnica -> Kąty Wrocławski -> Pełcznica -> Piotrowice -> Kostomłoty -> Samborz -> Jarosław -> Ujazd Górny -> Karnice -> Budziszów Mały -> Postolice -> Kępy -> Biernatki -> Taczalin -> Koskowice -> Legnica -> Lipce -> Studnica -> Michów -> Chojnów -> Czernikowice -> Rokitki -> Brzozy -> Chocianów -> Jakubowa Lubińskie -> Wysoka -> Wilkocin -> Przemków -> Szklarki -> Piotrowice -> Szprotawka -> Szprotawa -> Bobrzany -> Bukowina Bobrzańska -> Chrobrów -> Bożnów -> Żagań -> Marszów -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> JASIEŃ

Wieczorem do Krzycha na Księże

Piątek, 25 maja 2007 · Komentarze(6)
Wieczorem do Krzycha na Księże Małe w celu:
1. Zgrania kawałeczków z muzyką jaką lubię
2. Wypicia zimnego piwka w ten gorący wieczór
3. :D złojenia mu tyłka w EURO 2004

Powrót już w lekkim, ale jakże przyjemnym chłodzie :)

MUZYKA DNIA: ATB - "Don't Stop" :)