Wpisy archiwalne w kategorii

100 km i więcej

Dystans całkowity:21153.29 km (w terenie 1801.00 km; 8.51%)
Czas w ruchu:1045:37
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:7184 m
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:133.88 km i 6h 37m
Więcej statystyk

POWRÓT Z MECZU

Niedziela, 18 listopada 2007 · Komentarze(45)
POWRÓT Z MECZU

Po wczorajszym, wielkim dniu, nadszedł czas na powrót do Wrocławia. :D

Pobudka rano, ciągle w głowie szumi od wczorajszego dnia, tych wszystkich emocji, śpiewów i okrzyków! Ciągle żyję wczorajszym wieczorem...

Katowice. Za oknem na termometrze minus 6 stopni! Brrrrrrr :/
Małe zawahanie... jest decyzja. Jedziemyyyyyyyy! :D

Po pysznym śniadanku i rozmowach z kuzynkiem oraz wujkiem, trzeba zacząć się zabierać do drogi powrotnej. I tak po godzinie 12:00 wsiadam na rower...
Najpierw męczę się na oblodzonych ścieżkach rowerowych. Po jakimś czasie daję sobie spokój i wskakuję na drogę... trzypasmową :D

Mijam kolejne miejscowości Katowickiego Okręgu, odbieram kilka telefonów. I nawet się nie spostrzegłem, jak znalazłem się już 40 km od Katowic.

Dookoła wszędzie leży śnieg, jest silny mróz, ale jedzie mi się świetnie. Bardzo pomocny był wiatr. Bo mimo wielkiego zmęczenia ostatnimi dniami, ciągle poruszam się w stronę Wrocławia.

W okolicach Strzelec Opolskich robię postój na małe jedzonko. Chciałbym się czegoś napić, ale... wszystko co miałem w bidonie zamieniło się w kostkę lodu... :/
Nic to! Jedzie się dalej.

Wreszcie dojechałem do Opola, w którym postanowiłem zabawiać nieco dłużej, by móc nacieszyć oczy nocnymi widokami tego miasta. I bez wahania mogę napisać, że jest tam przecudnie! Zrobiłem troszkę fotek, a później udałem się już na przedmieścia, gdzie na stacji benzynowej zakupiłem sobie herbatkę i ciepłe jedzenie.
Zrobiłem dość długą, aczkolwiek przyjemną i niezwykle pożyteczną przerwę.

Jest już całkowicie ciemno. Opuszczam Opole. Do Wrocławia jeszcze jakieś 90 kilometrów.

Zrobiło się cieplej! :D Już tylko minus 3 stopnie hahaha
Ale tak prawdę mówiąc, dziś tego zimna prawie w ogóle nie odczuwałem.
Za Opolem jechało mi się jeszcze lepiej niż pierwszą połową trasy.
Mam sprzyjający wiatr. Może nie jest silny, ale lepsze 10 km/h w plecy niż w pysk! :P

Ciągle jadę drogą 94, ten numer będzie śnić mi się po nocach :D

Mijam Brzeg, do którego postanawiam wjechać, by również zobaczyć sobie to miasteczko nocą. To samo robię w Oławie. :)

Z Oławy szybko jadę w stronę Wrocławia. Siechnice... Radwanice... i wreszcie Wrocław!!!

Udało mi się! Nie myślałem, że będę mieć siły na powrót z meczu rowerem, a jednak plan powiódł się! :)

Na liczniku mam 190 km, więc postanawiam dokręcić do 200 jeżdżąc już tylko ścieżkami.

Szczęśliwy i usatysfakcjonowany wpadam na mieszkanie.
Kolacyjka, gorąca kąpiel i wreszcie... sen!!!

Jeżeli zazwyczaj piszę na koniec każdej wycieczki, że... BYŁO PIĘKNIE!, to dziś muszę napisać, iż słowo „pięknie”, na określenie tego całego weekendu jest niewystarczające!
Właściwie nie znam słowa, które w pełni oddałoby obraz tego co w te dwa dni przeżyłem. Takie słowo chyba nie istnieje! :D

Jedno wiem... te dwa dni będę wspominał z radością i uśmiechem na ustach do swych ostatnich chwil!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
E-TYPE – „Campione”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Ścieżki rowerowe w Katowicach



Bytom – Miechowice. Kościół św. Krzyża



Dookoła śnieg



Droga 94 będzie śnić mi się po nocach! Polubiłem ją :)



Takim poboczem jedzie się rewelacyjnie



Wszędzie śnieg, śnieg i śnieg! :D



Opole – Wieża Piastowska



Opolski ryneczek



W Opolu prawie, jak w... Krakowie :D



Ratusz opolski



Kanał... Młynówka! :D
Dlaczego nikt z Opola nie wrzuca takich zdjęć?! Macie tam pięknie!




A z tego zdjęcia ucieszy się chyba pewna pani z DG. Również Opole!



Brzeski deptak



Ratusz w Brzegu



Ratusz w Oławie (Cześka kumpel już nastawił zegar :P)






TRASA:
Katowice/Chorzowska -> Chorzów -> Bytom -> Piekary Śląskie -> Bytom -> Zabrze -> Wieszowa -> Boniowice -> Karchowice -> Zawada -> Pyskowice -> Paczynka -> Paczyna -> Pisarzowice -> Toszek -> Płużnica Wielka -> Błotnica Strzelecka -> Warmątowice -> Strzelce Opolskie -> Sucha -> Izbicko -> Nakło -> Walidrogi -> Opole -> Wrzoski -> Karczów -> Skarbiszów -> Borkowice -> Skorogoszcz -> Buszyce -> Leśniczówka -> Łosiów -> Strzelniki -> Pawłów -> Brzeg -> Gać -> Godzikowice -> Oława -> Stanowice -> Marcinkowice -> Jankowice -> Groblice -> Siechnice -> Radwanice -> Wrocław
... Wro/Księże Małe – Gaj - Powstańców Śląskich - Gaj

EBI, EBI, EBI!!!

Sobota, 17 listopada 2007 · Komentarze(19)
EBI, EBI, EBI!!! :D


Dziś wielki dzień triumfu!
Nasza wspaniała Reprezentacja!
Nasza biało-czerwona husaria wywalczyła awans do Euro 2008!
I znów miejscem, stadionem na którym to się rozstrzygnęło, był monstrualny „Kocioł Czarownic”! Stadion Śląski w Chorzowie!

JESTEM PRZESZCZĘŚLIWY!!!

Jeszcze dziś huczą mi w głowie:

EBI, EBI, EBI!!!
LEO, LEO, LEO!!!
POLSKA BIAŁO-CZERWONI
HEJ POLSKA GOL
SIALALA, SIALALA PODZIELIMY RÓWNO... (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) :D

I co najważniejsze: Mazurek Dąbrowskiego!
Również gromkie: DZIĘKUJEMY! DZIĘKUJEMY...

I na koniec, dziękujący sobie nawzajem piłkarze i kibice, na niebie eksplodujące fajerwerki, a w uszach „We are the Champions!”

Dookoła 50’000 rozkrzyczanych ludzi w biało-czerwonych barwach, wśród nich moi przyjaciele i ja!
Wielka euforia! Wybuch szczęścia! Spełnienie marzeń!
Czy można chcieć czegoś więcej?!

BYŁO FANTASTYCZNIE!


Po raz pierwszy w życiu postanowiłem połączyć wyjazd na mecz Reprezentacji z... jazdą na rowerze! :)
Do tej pory, gdy jechałem na Kadrę zawsze chowałem rower do szafy na dwa dni hehe

Dziś jednak, wstałem wcześnie rano i postanowiłem dojechać z Wrocławia do Katowic. :)
Wszystko wcześniej zaplanowałem i przygotowałem.

Punktualnie o 5:00 wyjechałem ze swego osiedla, a przede mną było do pokonania prawie 200 kilometrów. Musiałem dojechać do Katowic na 14:40, bo wtedy przyjeżdżali pociągiem pierwsi koledzy, a oni akurat wieźli torbę z młynarzowymi ubraniami! :D

Jechało mi się bardzo ciężko, co było efektem braku snu w ostatnim czasie, a przede wszystkim złej pogody, a konkretnie wiatru wiejącego w twarz.
Każdy kilometr sprawiał mi wiele trudności.
Mimo to ciągle kontynuowałem jazdę do Katowic, drogą 94. Dopiero, gdy dojechałem do Opola, postanowiłem, że dalej pojadę pociągiem, ponieważ istniało wielkie prawdopodobieństwo, że jazda może potrwać nawet do godziny 17-tej. A co jak co... dziś była dla mnie najważniejsza Reprezentacja, wielki mecz i zabawa!

Jak pomyślałem, tak i zrobiłem.
Dzięki temu byłem w Katowicach około 13:30.

Wykorzystując wolny czas podjechałem sobie rowerem do Parku Chorzowskiego, by pooglądać sobie otoczenie Stadionu Śląskiego na kilka godzin przed meczem.
Trzeba tu napisać, że wszystkie ścieżki i chodniki były zasypane śniegiem, bądź oblodzone, co sprawiało mi spore problemy w przemieszczaniu się na moim rowerku. :D

Ten czas minął mi szybko i przyjemnie.
Wróciłem na PKP po kolegów.
Później udałem się do kuzynka, by wziąć prysznic i przebrać się.
Wspólny obiad.

A o godzinie siedemnastej już była cała nasza ekipa w Katowicach! Wśród chłopaków był słynny Matysek! :D

W około trzydzieści osób wybraliśmy się na stadion.
Piwo lało się strumieniami, a śpiewom nie było końca.
Tysiące ludzi pozdrawiających się, wesołych i szczęśliwych.
Wielkie święto!
Wszyscy przyjechali tu z całej Polski!
By dopingować swą ukochaną, jedyną drużynę!

Godzinę przed meczem wejście na trybuny i tam...
Nie będę Wam pisał. :D
Musicie przeżyć to sami!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
E-TYPE – „Campione”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -



Takie były początki tego niesamowitego dnia... :D



Wysiadka w Katowicach



Ścieżka w Parku Chorzowskim



Park Chorzowski – widok na Stadion Śląski



Dla mnie tylko jedno się liczy! Barwy biało-czerwone!!!



Z kuzynkiem



Zaraz będzie Hymn



”Kocioł Czarownic”



Niemal 50’000 ludzi...



Wspaniała atmosfera na Śląskim...



Morze biało-czerwonych szali



Idzieeeeee falaaaa!!! I było gorąco! :)



Mamy Euro!!!!!!!



DZIĘKUJEMY!!! DZIĘKUJEMY!!! DZIĘKUJEMY!!!






TRASA:
Wrocław/Gaj – Księże Małe...
Radwanice -> Siechnice -> Groblice -> Jankowice -> Marcinkowice -> Stanowice -> Oława -> Godzikowice -> Gać -> Zielęcice -> Skarbimierz -> Brzeg -> Strzelniki -> Łosiów -> Leśniczówka -> Buszyce -> Skorogoszcz -> Borkowice -> Skarbiszów -> Karczów -> Wrzoski -> Opole
...dalej pociągiem do Katowic...
I w Katowicach:
Katowice -> Chorzów (Park Chorzowski, Stadion Śląski) -> powrót do: PKP Katowice

KOLEJNA LISTOPADOWA STÓWKA :D

KOLEJNA LISTOPADOWA STÓWKA :D

Właściwie to nie miałem pomysłu na dzisiejszą jazdę.

Dopiero w południe postanowiłem, że pojadę na... Gromnik – najwyższy szczyt Wzgórz Strzelińskich.
Pomysł był oczywiście głupi :D
Bo temperatura na termometrze to zero stopni, do tego padał deszczyk ze śniegiem i było już późno. :)

Mimo wszystko ruszyłem w stronę Wzgórz Strzelińskich.
Dojechałem jednak tylko do Strzelina i zrezygnowałem z kontynuowania swojego wspaniałego planu. :D
W Strzelinie zrobiło mi się całkowicie ciemno i pomyślałem, że warto byłoby wracać do Wrocławia bocznymi drogami, tak by unikać jazdy głównymi trasami.
To była dobra decyzja.

Kto, jak kto, ale rowerzysta w nocy jest słabo widoczny na ruchliwej drodze dlatego, że kierowcy oślepiają się nawzajem swoimi reflektorami, a już najgorzej mają podczas opadów, które miały miejsce właśnie tego dnia.

Tak więc ze Strzelina pojechałem do Borka Strzelińskiego i później licznymi wioseczkami dotarłem do Świętej Katarzyny, a z której uderzyłem do Siechnic, by wjechać do Wrocławia od strony Opatowic, a zarazem mieć gwarancję przejechania setki :D

Muszę przyznać, że jazda w ciemnościach, drogami na których miejscami praktycznie ruch samochodowy nie istnieje (chodzi mi o odcinek z Borka Strzelińskiego do Świętej Katarzyny) jedzie się wspaniale. Ma to swój niepowtarzalny klimat.

Jedziesz w ciszy, otacza cię ciemność i jesteś sam na ogromnej przestrzeni pośród pól – dla mnie to rewelacja! Można poczuć się naprawdę wolnym! hehe

Wypad uważam za wyjątkowo udany!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
SAFRI DUO – „Rise” (instrumental)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Co za przebrzydła pogoda! :D




Kościółek w Zielenicach



Strzelec na ryneczku w Strzelinie



Elektrociepłownia w Siechnicach






TRASA:
Wro/Gaj – Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina Osiedle -> Żórawina -> Żerniki Wielkie -> Bogunów -> Węgry -> Brzoza -> Brzezica -> Borów -> Piotrków Borowski -> Mańczyce -> Uniszów -> Zielenice -> Bierzyn -> Szczawin Osiedle -> Strzelin -> Ludów Polski -> Świnobród -> Borek Strzeliński -> Kończyce -> Domaniów -> Piskorzówek -> Piskorzów -> Swojków -> Gęsice -> Rynakowice -> Okrzeszyce -> Sulimów -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Niske Łąki – Krakowska - Gaj

ŚNIEŻNY ARMAGEDON

Niedziela, 11 listopada 2007 · Komentarze(54)
ŚNIEŻNY ARMAGEDON



Rano byłem umówiony na 9:00 z Cześkiem – legendą BIKEstats! :D
Oczywiście troszkę musiałem się spóźnić :/

Po serdecznym przywitaniu postanowiliśmy wspólnie, że ze względu na pogodę nie wypuszczamy się daleko od Wrocławia. Za nasz cel obraliśmy sobie Oławę, a następnie chcieliśmy zaliczyć kilka wioseczek z nią sąsiadujących, po czym wrócić do Wrocławia jadąc drugą stroną Odry przez Jelcz-Laskowice.
Plan został zrealizowany w 100%! :)

Dziś było we Wrocławiu zimno, bo temperatura ciągle była koło 0-1 stopni na plusie. Początkowo było sucho. Niestety pierwszą połowę trasy mieliśmy pod wiatr, który sprawiał, że zimno było dość mocno odczuwalne.
Dobrze, że się bardzo ciepło z Cześkiem ubraliśmy.

Jakieś 10 km przed Oławą zrobiliśmy sobie przerwę na browarka, wtedy też zaczął prószyć śnieg.

Dojechawszy do Oławy zajrzeliśmy na tamtejszy rynek, a wyjeżdżając z tego miasteczka skierowaliśmy się na wioskę Stary Górnik. :D
Kolejne kilometry jechaliśmy asfaltem biegnącym w lesie.
W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na przerwę w bardzo fajnym miejscu – położonym w lesie parkingu, gdzie można było sobie odpocząć sobie pod daszkiem.

W tamtym momencie mieliśmy na licznikach około 55 km.

Od tamtego czasu śnieg coraz śmielej sobie poczynał. Zacinał po naszych twarzach z większa siłą. Nawet się nie obejrzeliśmy, a wszystko dookoła zostało przykryte białym puchem.
Ulice zrobiły się niebezpiecznie śliskie, a topniejący śnieg sprawił, że cali byliśmy mokrzy.

Dla mnie osobiście jazda na ostatnich 25 kilometrach była niesamowicie ciężka. Praktycznie cała droga od Jelcza-Laskowic to była walka ze śliską nawierzchnią drogi. Moja slickowata opona co rusz wpadała w poślizgi, co powodowała jazdę bardzo nerwową, gdyż naszą drogą jechało dość dużo aut. Jazda wymagała pełnej koncentracji.
Najgorsze jest to, że moje rękawiczki i buty kompletnie przesiąkły wodą, a to spowodowało, że w tych warunkach pogodowych wręcz zamarzałem – miałem dość! Dawno nie przejechałem tak męczących kilometrów.

Dobrze, że byłem z Cześkiem, który dużo pomagał.
Nie wspomnę już nawet o tym, że dał mi swoją drugą parę rękawic, gdy widział co się stało z moimi.
Również zaraz po wjeździe do Wrocławia dopadło mnie straszne osłabienie organizmu i w tym momencie również Czesiek służył mi radą.
Powiem Wam, że jazda z tak doświadczoną osobą, jaką jest Czesiek, to naprawdę duży skarb!

Razem dojechaliśmy do Mostu Swojczyckiego i tam też się rozstaliśmy. Czesiek pojechał najkrótszą drogą do siebie, a ja postanowiłem jechać wałami, by unikać ruchu samochodowego i ryzyka upadku na jezdni.
Mimo zmęczenia i przemarznięcia bardzo fajnie jechało się mi wałami, a to dlatego, że jeździłem po dziewiczym śniegu.

W końcu dotarłem do ciepłego domu! :)

Wyjazd, mimo trudności pogodowych, był wspaniały i na pewno na długi czas pozostanie w pamięci! Było przyjemnie, śmiesznie i wesoło – tak jakbym życzył każdej i każdemu z Was!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
MILK Inc. – “Run”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Razem z Cześkiem



Jelcz-Laskowice... a pogoda marzenie! :/



Czesiek gardzi śniegiem :D



FOOTBALL!!! :D



Wrocławskie wały



Widok z Kładki Zwierzynieckiej





TRASA:
Wro/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -. Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Zakrzów -> Siedlce -> Oława -> Stary Górnik -> Janików -> Minkowice Oławskie -> Kopalina -> Piekary -> Jelcz-Laskowice -> Miłoszyce -> Nadolice Wielkie -> Nadolice Małe -> Dobrzykowice...
Wro/Wojnów – Swojczyce – Most Bartoszowicki – Kładka Zwierzyniecka – Niskie Łąki - Gaj

KLUCZBORK

Dziś pomknąłem

Sobota, 10 listopada 2007 · Komentarze(17)
KLUCZBORK

Dziś pomknąłem sobie do Kluczborka – miasta z którego pochodzi słynny Tomek. :D
Było to nieplanowane :)

Do czwartej rano siedziałem z Adriankiem przy browarkach, więc jazda na rowerze miała dziś być raczej krótka.
Jednakże tracąc czas przed kompem w południe, wymyśliłem sobie, że pojadę do Kluczborka i wrócę pociągiem :D

Muszę się przyznać, że trochę poszedłem na łatwiznę, bo wybrałem jazdę w kierunku, w którym wiał wiatr. Przez pierwsze 40 kilometrów wiaterek bardzo mi pomagał, później miałem boczny, a na koniec lekki w ogóle mało odczuwalny.

Pogoda na trasie zmieniała się dziś, jak w kalejdoskopie! Miałem momentami niebo pozbawione chmur, innym razem robiło się ciemno od chmurzysk, były też deszcz i śnieg! :)
Ostatnie kilometry do Kluczborka jechałem w ciemnościach.

Z Wrocławia wyjechałem o trzynastej, a o 18:30 miałem w Kluczborku pociąg powrotny – ostatni tego dnia, więc musiałem uważać, by na niego zdążyć :D

Niestety nie wziąłem aparatu, bo myślałem, że nie będę miał czasu na postoje ze względu na limit czasowy. To był błąd i później żałowałem, że nie miałem aparatu. Dobrze, że chociaż wziąłem komórkę z aparatem. :D

Tak jak już wspomniałem, wiatr dziś był mym sprzymierzeńcem, więc jechało mi się przyjemnie. Jedyny bardzo ciężki moment na trasie to były okolice wsi Przeczów, wtedy to zaczął sypać śnieg, a droga była cała w wodzie. Oczywiście byłem cały mokry, a zacinający po twarzy śnieg potęgował uczucie zimna. Jednak w życiu trzeba przyjmować takie rzeczy na klatę :D

Po drodze obserwowałem wiele ładnych wiodczków, liczne drzewa, lasy, pola, które w tej zmieniającej się pogodzie wyglądały dziś wyjątkowo ślicznie. Ponadto zobaczyłem kilka ładnych kościółków w wioseczkach, przez które przejeżdżałem po raz pierwszy w życiu.
Strasznie wpadł mi w oko drewniany kościółek w Smarchowicach Śląskich. Mi w ogóle podoba się bardzo architektura drewniana.

Podobno w powiecie namysłowskim jest aż sześć drewnianych kościółków – będę musiał kiedyś je wszystkie odszukać :)

Z miejscowości przez, które przejeżdżałem bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie Namysłów i Wołczyn – będę musiał tam wrócić dysponując większą ilością czasu. :)

Do Kluczborka dotarłem 45 minut przed odjazdem pociągu. Kupiłem sobie bilecik i coś do jedzonka w „bufecie” :D
Przeczekałem w ciepłej poczekalni, a później zapakowałem się w przedział dla rowerów.
Trzeba tu napisać, że dziś kolej spisała się na medal ^^
Pociąg wyjechał niemal punktualnie, a co najważniejsze miałem w przedziale bardzo ciepło, co mnie strasznie ucieszyło.

Pociągiem jednak nie dojechałem do Wrocławia, bo... postanowiłem wysiąść w Długołęce i wrócić rowerem hehe
Z jednej strony to dobrze, bo miałem wielką ochotę jeszcze się przejechać, ale z drugiej... straszny wiatr w pysk i zimno! :/
Do tego jazda nadzwyczaj ruchliwą ulicą, a później walka ze „ze ścieżkami rowerowymi” i krawężnikami. Trochę jest dla mnie dziwne to, że ludzie jeżdżący na rowerach, a mieszkający na Psim Polu, jeśli chcą się dostać do centrum muszą narażać swoje życie, czy zdrowie na ruchliwej drodze, albo katować się na chodnikach. Ale nie chce mi się o tym pisać, bo to i tak nie ma sensu :)

Po powrocie do domku mycie rowerka i gorąca kąpiel. :)
Było warto zrobić tę traskę!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ATB – „Renegade”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Chwile grozy – nadciągają chmury! :D



A po chwili mam takie widoki...



Prawie, że lato! ;)



Chatka



Wszystko co piękne, kiedyś się kończy :/



Pierwszy śnieg...



Ale jedzie się dalej!



Ogląda się różne cudeńka...



Bo jest pięknie!




TRASA:
Wro/Gaj – Brochów...
Zacharzyce -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Groblice -> Marcinkowice -> Stanowice -> Oława -> Stary Górnik –> Janików -> Biskupice Oławskie -> Brzozowiec -> Mikowice -> Przeczów -> Niwki -> Smarchowice Śląskie -> Namysłów -> Gręboszów -> Domaszowice -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Ligota Wołczyńska -> Wołczyn -> Markotów Mały -> Kluczbork (PKP)
...Długołęka (PKP) -> Mirków...
Wro/Psie Pole –Mosty Jagiellońskie – Plac Grunwaldzki – Niskie Łąki – Krakowska - Gaj

--------------------------
było:
Opis się robi :D

CZAS WRACAĆ

Piątek, 2 listopada 2007 · Komentarze(18)
CZAS WRACAĆ


Szkoda, że musiałem dziś wracać do Wrocławia. Chętnie zostałbym w Konradowie i pośmigał po Górach Opawskich. Niestety... obowiązki wzywają :/

Wstałem rano, wyspany tak, jak już dawno nie byłem! Nie ma jak pierzyna u babci hehe
No i ta wszędobylska cisza, której próżno szukać na moim wrocławskim Gaju :D

Pogoda, jaką ujrzałem za oknem mnie nie zachwyciła, ale byłem na nią gotów.
Szare niebo, ciemno i mżawka... :/

Żal było opuszczać ciepłą kuchnię po śniadaniu, ale nie miałem wyjścia, bo czeka mnie tydzień ciężkiej pracy, a startuję już dziś wieczór :D
Więc niestety musiałem pożegnać się z babcią i ruszyć na Wrocław!

A nie było to dziś takie proste.
Wystarczy powiedzieć, że... około 80 kilometrów jechałem w mżawce, również przez taką długość miałem wiatr w pysk...

Było ciężko, momentami żałowałem, że nie wróciłem wczoraj autem, ale to były tylko przelotne myśli, które szybko mnie opuszczały.
Trzeba było zacisnąć zęby i jechać.

W końcu jakoś dojechałem do Wrocławia.
Niewątpliwie najprzyjemniejszy był moment wejścia do mieszkania, ciepłe jedzonko i kąpiel :D

Jazda nie dostarczyła mi zbyt wiele radości, bo oprócz złej pogody towarzyszyły mi ponure widoki dookoła. I pomyśleć, że dzień wcześniej było tak pięknie... :D
Ale mimo to jest satysfakcja :)

Dobre też jest to, że odkryłem dziś nowy odcinek na trasie do mojej babci.
Zamiast pojechać tak jak zawsze z Kamiennika do Strzelina przez Ziębice, postanowiłem nie zajeżdżać do tej ostatniej miejscowości, a zamiast tego w Kamienniku skierowałem się na Sarby i Przeworno.
W odniesieniu do wczorajszego dnia jechałem po drugiej stronie Wzgórz Strzelińskich.
Jest tam mniejszy ruch samochodowy i pewnie piękniejsze widoki (dziś tego nie mogłem stwierdzić na 100% przez ograniczoną widoczność :D).


”Optymistyczny” widok :D



Biała Głuchołaska – okolice Markowic



Pogoda pokazała dziś pazury... czy tam kolce :P



I tyle mi zostało po wczorajszych widokach na Jeziorze Nyskim :/



Dzika róża...



Jegłowa – kościółek



A to taki wesoły akcencik na mojej trasie :D






TRASA:
Konradów -> Głuchołazy -> Bodzanów -> Nowy Świętów -> Polski Świętów -> Markowice -> Przełęk -> Biała Nyska -> Nysa -> Jędrzychów -> Goświnowice -> Grądy -> Rysiowice -> Karłowice Wielkie -> Karłowice Małe -> Zurzyce -> Kamiennik -> Szklary -> Sarby Górne -> Sarby -> Cierpice -> Przeworno -> Krzywina -> Jegłowa -> Strzelin -> Szczawin-osiedle -> Bierzyn -> Zielenice -> Uniszów -> Mańczyce -> Piotrków Borowski -> Borów -> Brzezica -> Brzoza -> Węgry -> Bogunów -> Żerniki Wielkie -> Żórawina -> Suchy Dwór -> Biestrzyków...
WRO/Wojszyce - Gaj

ŚWIĘTO ZMARŁYCH


ŚWIĘTO ZMARŁYCH


To był wielki dzień, a wielki dlatego, że poświęcony tym, których kochamy, a których już z nami tu na ziemi nie ma.
Żyją w naszych wspomnieniach i są gdzieś w miejscu, w którym wszyscy kiedyś się spotkamy.

Ja w tym dniu postanowiłem pojechać, jak co roku z resztą, do swojej babci. Różnica polegała na tym, że teraz wyruszyłem na dwóch kółkach, a nie jak zazwyczaj na czterech. :)

Muszę przyznać, że pogodę miałem fantastyczną! Niebo błękitne, a gdzieniegdzie piękne, białe chmurki. Do tego wiatr był słaby, a z resztą i tak wiał mi z boku :)
No i sucho! Ciepło! Nie pamiętam, bym w moim życiu miał tak pogodny 1. listopad!

Pojechałem z Wrocławia do Głuchołaz, a konkretnie do Konradowa, gdzie mieszka moja babcia. Tam też odwiedziłem grób dziadka.
Niestety nie byłem u drugiego dziadka, ale na pewno zawitam do niego również we wtorek. Tym razem nie mogłem sobie na to pozwolić ze względu na środek lokomocji, jakim dysponowałem :D

Wyjechałem rano o godzinie dziewiątej i przez cały czas jechało się fantastycznie.
Najpierw wioseczkami do Strzelina. Na tym odcinku praktycznie w ogóle nie istniał ruch samochodów. Co innego było już za Strzelinem, jak jechałem przez Henryków do Ziębic. W ogóle w Ziębicach, przejeżdżając koło cmentarza zastałem takie oblężenie, że ledwo się przecisnąłem rowerem :) To samo z resztą było później w Nysie. Hehe

Z Ziębic do Nysy pojechałem przez Kamiennik. To był świetny odcinek, który bardzo lubię, bo można już na nim podziwiać zarys Gór Opawskich, które majaczą gdzieś w oddali...
Poza tym na nim zaczynają się góreczki :D A jedna z nich jest bardzo sympatyczna – za Kamiennikiem. :)

W Nysie postanowiłem nie przejeżdżać przez całe miasto. Zamiast tego skręciłem ul. Saperską i po chwili jechałem wzdłuż Jeziora Nyskiego, gdzie dziś było wyjątkowo pięknie!
Szybko opuściłem Nysę wyjeżdżając na Białą Nyską. Dalej jechałem malowniczymi wioseczkami do Głuchołaz. Odcinek ten mnie dosyć wymęczył, bo jest nieźle pofałdowany. A najlepsza jest jego końcówka... a więc podjazd w Gierałcicach. :D
Tam to trzeba się nagimnastykować hehe

Przez Głuchołazy przejechałem bardzo szybko i wpadłem do Konradowa, gdzie czekała na mnie babcia, rodzice i tradycyjnie ciepła herbatka, obiadek i smakołyki! :D
Wieczorem skoczyłem na cmentarz – uwielbiam ten klimat.
Może płonących zniczy...

Po powrocie pożegnałem się z rodzicami, którzy musieli wracać do domu.
A ja z babcią zasiadłem przy stole racząc się pysznym spirytusikiem babcinej roboty. :D

Dzień był wspianiały!


Ktoś nas pozdrawia :D



Biały Kościół



Droga za Ziębicami



Gdzieś koło Kamiennika



Kamiennik



Jezioro Nyskie i widok na Góry Rychlebskie



Ach... :D



Ostatni odcinek: Nysa – Głuchołazy



Okolice Gierałcic



Cmentarz w Konradowie



To piękna tradycja



Pamiętamy...





TRASA:
WRO/Gaj – Wojszyce...
Biestrzyków -> Suchy Dwór -> Żórawina -> Żerniki Wielkie -> Bogunów -> Węgry -> Brzoza -> Brzezica -> Borów -> Piotrków Borowski -> Mańczyce -> Uniszów -> Zielenice -> Bierzyn -> Szczawin-osiedle -> Strzelin -> Strzegów -> Kazanów -> Wadochowice -> Brukalice -> Henryków -> Nowy Dwór -> Ziębice -> Dębowiec -> Wilemowice -> Kamiennik -> Zurzyce -> Karłowice Małe -> Karłowice Wielkie -> Rysiowice -> Grądy -> Goświnowice -> Jędrzychów -> Nysa -> Biała Nyska -> Morów -> Iława -> Biskupów -> Gierałcice -> Głuchołazy -> Konradów

WROCLOVE

Piątek, 26 października 2007 · Komentarze(13)
WROCLOVE


Wspaniałe jest życie w tym mieście! Dziś miałem niezwykle lajtowy dzionek :)
Wstałem rano. Załatwiłem kilka spraw i później miałem wsiadać w pociąg, by pojechać na weekend do domku...
Jednak telefon od Cezarego zmienił moje plany – postanowiłem, że do domu pojadę w sobotę, a piątek spędzę jeszcze w tym ukochanym Wrocławiu, którego ostatnio miałem tak mało...

Razem z Czarkiem wyruszyliśmy na Niskie Łąki i stamtąd przez Opatowice i słynne Trestno oraz Blizanowice dotarliśmy do Siechnic, gdzie kupiliśmy po piwku. Jako, że pogoda w tym dniu była wręcz wspaniała, postanowiliśmy sobie je wypić na łączce nieopodal śluzy. Były przyjemnie... koło 15 stopni, mało chmurek na niebie... jak na koniec października to była rewelacja! Nawet wiejący wiatr nie popsuł wrażenia dobrej pogody :)

Z Siechnic wróciliśmy do Wrocławia. Pożegnałem się z Czarkiem przy Kładce Zwierzynieckiej. On pojechał na miasto męczyć kierowców, a ja przeprawiłem się na drugi brzeg Odry, by wałami dojechać do Wyspy Opatowickiej :D
Z wyspy śmignąłem do Trestna, gdzie podobnie jak wczoraj spotkaliśmy się z Cześkiem. :)
Również podobnie, jak wczoraj ruszyliśmy na Siechnice, udaliśmy się do tego samego sklepu... to samo nawet kupiliśmy! :P
No i szybko na śluzę, gdzie czas szybko płynął na przyjemnych rozmowach, którym towarzyszył pyszny browarek i śmiech :)

Do Wrocławia wracaliśmy już w ciemnościach, ale sprawnie nam to poszło :D
Dziś znów miałem tę olbrzymią przyjemność spędzić wieczór z moją Najlepszą wrocławską Rodzinką! :)

Dziękuję Wam bardzo! Nawet nie wiecie, jaka to przyjemność przebywać w Waszym towarzystwie!

TO WŁAŚNIE WAM DEDYKUJĘ SWOJĄ DZISIEJSZĄ SETKĘ! :)

A, jak to się stało że wykręciłem 100 km?! :)
Po prostu, gdy wróciłem już do domku jakoś koło dziewiątej, brakowało mi jedynie 23 kilometrów do stówki. Długo się nie zastanawiałem...
Raz, że wspaniała pogoda (o 23 było jeszcze 8 stopni na plusie i sucho), dwa że strasznie dawno nie jeździłem w nocy po Wrocławiu, a trzy to to, że w październiku jeszcze nie miałem stówki :D

Moja wieczorna traska wyglądała tak: z Gaju na Most Milenijny, później do Mostu Trzebnickiego, Most Pokoju i powrót do domu przez ulicę Na Grobli, Niskie Łąki i Armii Krajowej.

Cały dzień i wieczór były niezwykle udane!
Oby, jak najwięcej takich dni w życiu! :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
FRAGMA: „Toca me”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Pogoda, łączka, browar... żyć! Nie umierać! :D



Muzeum Narodowe we Wrocławiu



Ostrów Tumski nocą



Most Pokoju




TRASA:
Wro/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Niskie Łąki – wały – Wyspa Opatowicka...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Na Grobli – Grunwald – Niskie Łąki – Gaj – Klecińska – Most Milenijny – Mosty Trzebnickie – Nowowiejska – Most Pokoju – Niskie Łąki – Gaj...

"TAM PRZYJACIÓŁ SWOICH MAM..."

Niedziela, 16 września 2007 · Komentarze(16)
"TAM PRZYJACIÓŁ SWOICH MAM..." :D


W tym pięknym, wrześniowym dniu, jeździłem z Matyskiem.

Plan był genialnie prosty:
- zrobić 100 km
- dobrze się bawić
No i tak było! :D

Dzień wcześniej wielkie balowanie, by uczcić kolejne urodzinki Matyska.
Z tego też powodu wyruszyliśmy w trasę dopiero o godzinie czternastej, gdyż minęło trochę czasu zanim ponownie nawiązaliśmy kontakt z ziemią :D

Pogodę mieliśmy wspaniałą! Temperatura koło 19 stopni, sucho i zero chmurek na niebie! Jedyny problem to wiejący wiatr, ale to był taki mały problem :)

Ja musiałem dojechać z Jasienia do Żar, dalej już razem w stronę Kunic i Mirostowic, by wioseczkami dojechać do Wymiarek, w których odwiedziliśmy sklep :)
Cała droga minęła szybko, bo byliśmy zajęci układaniem puzzli z poprzedniego wieczoru :D
Musieliśmy zgrać swoje zeznania ;)

Z Wymiarek ruszyliśmy w kierunku na Straszów, ale w międzyczasie zjechaliśmy na leśną dróżkę i po w drapaniu się na malutkie wzgórze postanowiliśmy zatrzymać się na malutką biesiadę :D
Mulatki (wafelki z dzieciństwa), kiełbasa Senatorska i... Dog In The Fog – czegóż więcej było nam trzeba?!
Na tym leśnym wzgórzu, w ciszy i spokoju, obserwując okolicę i konsumując to wszystko o czym już wspomniałem, siedzieliśmy sobie i dyskutowaliśmy o wszystkim.
Było tak fajnie, że minęła grubo ponad godzina zanim ruszyliśmy w dalszą podróż.

W Straszowie strzeliliśmy kilka fotek na ruinach tamtejszego kościółka.
Następnie zaliczyliśmy Piotrów :D
A później prostą drogą w stronę Przewozu.
Cieszące było to, że tego dnia, zwłaszcza na tamtym odcinku, spotykaliśmy malutko aut, a zamiast nich co rusz mijaliśmy... piękne dziewczyny!
O tak, w Piotrowie mieszkają śliczne kobiety! A jak się uroczo uśmiechają... :D

Gdy już dotarliśmy do Przewozu zaczęło zachodzić słońce. Ponownie odwiedziliśmy sklep :D

Teraz jechaliśmy w stronę Łęknicy, ale zrezygnowaliśmy z jazdy niemiecką stroną granicy, bo... Matys nie miał dokumentów :)
Nad jednym z mijanych stawów zrobiliśmy sobie drugi postój.

Po jakimś czasie dojechaliśmy do Czapli, gdzie Matys ogołocił komuś drzewo z gruszek :D
Później już zasuwaliśmy w stronę Tuplic, bo zaczęło się robić ciemno i chłodno.
Stamtąd już znanymi nam doskonale drogami do Jasienia. :]
Zjedliśmy kolacyjkę i pożegnaliśmy się.
Ja zostałem w domku, a Matys pognał w ciemnościach do Żar :)

Dzień był udany, dzień był wspaniały, dzień był piękny!
Kolejny raz przejechaliśmy wspólnie seteczkę, która była jednym z najprzyjemniejszych wypadów tego roku.

Wypadu tego nie zepsuło to, że Matys porwał gatki, ani też to, że moja piasta się rozsypała hehe

Cieszy, że pogoda dopisała, bo... tylko to nam mogło dzisiaj nie wyjść! :D

Dzięki Przyjacielu!


Matys napadywuje :D



Mały piknik nie jest zły... :)



Sponsorem wycieczki jest...



Fajnie jest w lesie! ;P



W drodze



Straszów



Ruiny w Straszowie



Młynarz w swojej wsi :D



Jak ja lubię wrzesień!!!



Kto chce gruszkę?! Częstuje Matysek :)




TRASA:
Jasień -> Świbna -> Drożków -> Grabik -> Żary -> Mirostowice Dolne -> Jankowa Żagańska -> Lubieszów -> Witoszyn Dolny -> Wymiarki -> Silno Małe -> Straszów -> Mielno -> Piotrów -> Dobrochów -> Przewóz -> Potok -> Przewoźniki -> Nowe Czaple -> Czaple -> Włostowice -> Niwica -> Jasionów -> Królów -> Trzebiel -> Tuplice -> Cielmów -> Czerna -> Grabów -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

DO KROSNA ODRZAŃSKIEGO


DO KROSNA ODRZAŃSKIEGO


W tym dniu zdecydowałem się na zrobienie trasy, której dystans wyniesie ponad 100 kilometrów. Dawno już tyle nie jeździłem, a bardzo to lubię. Choć nie mam zbyt wiele czasu ostatnio, to dziś postanowiłem dzień poświęcić na rower, czyli to co ostatnio bardzo zaniedbałem...

Za cel swojej podróży obrałem Krosno Odrzańskie, ale nie ono było najważniejsze, zależało mi na poznaniu nowych dróg, w jego okolicach, a także obejrzeniu sobie elektrowni wodnej w Dychowie i innych napotkanych ciekawych rzeczy na trasie :D

Początkowo trasa przebiegała standardowo, a więc do Lubska i później główną drogą do Strużki, gdzie dopiero odbiłem na wioseczki takie, jak Dęby, czy Barłogi – bardzo fajne są tam dróżki.

Następnie wyjechałem w Bobrowiach, ładnej wioseczce, z uroczymi kamieniczkami i pięknym kościołem, ale beznadziejną drogą brukową... wrrrrrrrrr

Po kolejnych 5 kilometrach byłem już w Dychowie, gdzie zlokalizowana jest elektrownia wodna – wygląda imponująco. Tam porobiłem troszkę zdjęć Jeziora Dychów i elektrowni.
Czekał mnie stromy zjazd do Prądocinka i rewelacyjna przeprawa przez długi, drewniany most przerzucony nad Bobrem.

Ostatnie kilometry do Krosno Odrzańskiego pokonywałem malowniczymi bocznymi drogami, prowadzącymi przez okoliczne lasy i wioseczki.

W końcu wylądowałem już w Krośnie, nie chciałem jednak tam długo zabawić, ze względu na bardzo natężony ruch drogowy. Także tylko zajechałem na tamtejszy stadion Tęczy, która gra w IV lidze, a płytę boiska mają lepszą niż niektórzy pierwszoligowcy... :D
Chwilkę zamarudziłem na starym mieście Krosna oraz nad Odrą - kilka fotek i uciekałem przed samochodami opuszczając to miasteczko :)

Z Krosna do Starego Raduszca i później kierowałem się na Wężyska jadąc przez takie wioski, jak Strumienno, czy Retno. Bardzo fajnie się jechało tamtym odcinkiem – byłem tam po raz pierwszy i co chwilę rozglądałem się na boki, by nacieszyć oczy widokami okolicznych łąk i lasów, czy też pięknymi kościółkami.

Gdy już byłem za Wężyskami, przejechałem kilka kilometrów i znalazłem się w lesie, gdzie chciałem zlokalizować rezerwat leśny Dębowiec. To niestety mi się nie udało :D mało tego... pobłądziłem i przez to nabiłem troszkę kilometrów w lesie :)
Na szczęście udało mi się odnaleźć wioseczkę Kaniów, z której to do domu miałem już cały czas asfalt. Niedługo potem zaczęło zachodzić słońce.

Do domu przyjechałem nieco zmęczony :D
To, że ostatnimi czasy mało jeżdżę odczuwałem dziś na trasie, zwłaszcza w jej pierwszej połowie, kiedy to niemal ciągle jechałem pod wiatr nie ułatwiający mi jazdy.
W ogóle pogoda dziś była dziwna, jak na wakacje, bo tylko 15 do max 20 stopni i ten wiatr...
Na szczęście było sucho i zza licznych chmur często wychylało się słońce.

Dzisiejszy wypad strasznie mnie cieszy :)


>>> DARUDE – „Out of control” >>>


Strużka – Jezioro Jańsko



Droga do wioseczki Dęby



Bobrowice



Dychów – elektrownia wodna



Most kolejowy między Kanałem Dychowskim, a Jeziorem Dychów



Jezioro Dychów



I jeszcze raz ten sam most – specjalnie dla Kosmacza :P



Okolice Brzeźnicy



W Krośnie Odrzańskim – nad Odrą



Stare miasto w Krośnie Odrzańskim



Wężyska – kościół



Chyba się zgubiłem :D



Pracowite mróweczki :)



To lubię – za drzewami schowało się słońce





TRASA:
Jasień -> Budziechów -> Lubsko -> Górzyn -> Gozdno -> Strużka -> Dęby -> Dachów -> Barłogi -> Bobrowice -> Dychów -> Prądocinek -> Stary Zagór -> Brzeźnica -> Połupin -> Krosno Odrzańskie -> Stary Raduszec -> Strumienno -> Retno -> Sarbia -> Czarnowo -> Wężyska -> ...las... -> Kaniów -> Przyborowice -> Dobre -> Dąbrowa -> Grabków -> Osiek -> Mierków -> Lubsko -> Budziechów -> Jasień