Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław - miasto

Dystans całkowity:15720.46 km (w terenie 2025.78 km; 12.89%)
Czas w ruchu:734:44
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.34 km/h
Suma podjazdów:5575 m
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:40.10 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Coraz cieplej - wieczorne lodziki :)

Poniedziałek, 2 marca 2009 · Komentarze(5)
Po piętnastej wyszedłem trochę pokręcić. Dziś znów na Treku.
Najpierw przebiłem się kładką kolejową z Księża na Brochów i wydostałem z Wrocławia.
Tam pośmigałem po okolicznych wioseczkach, bocznymi drogami.
Powrót do Wrocławia przez Siechnice, Blizanowice i wertepami.

Pogoda dziś lepsza niż wczoraj.
Chociaż, że było pochmurno to temperatura powietrza wzrosła do 10 stopni.
Przeszkadzał wiatr ale cieszyły suche drogi.

Po wczorajszej setce nie miałem zbyt dużo siły na pedałowanie, a więc odpuściłem jakiekolwiek ciśnięcie.
Do tego dopadł mnie ogromny głód już po dziesięciu kilometrach.
Jechało się jednak jak najbardziej przyjemnie.

Późnym wieczorem wielką niespodziankę zrobił mi mój Aniołek przyjeżdżając po pracy do mnie na Księże. :)
Razem pojechaliśmy na miasto, zahaczając o Mcd na Krakowskiej, w którym zjedliśmy pyszne lodziki (genialny pomysł Aniołka :* ).
Potem tak się zapędziłem, że wylądowałem na Kozanowie. :D

Coraz cieplej - a będzie jeszcze lepiej.

TRASA:
Wro/Księże Małe -> Wro/Brochów...
Iwiny -> Zaharzyce -> Święta Katarzyna -> Łukaszowice -> Ozorzyce -> Bogusławice -> Sulimów -> Bratowice -> Sulęcin -> Grodziszów -> Zębice -> Groblice -> Siechnice – Blizanowice -> Mokry Dwór (terenem)...
Wro/Księże Małe

Na Treku - jadąc przed siebie © Mlynarz


Okolice Bratowic © Mlynarz


Staw gdzieś na trasie © Mlynarz


Widok z trasy podczas powrotu © Mlynarz


McDrive dla rowerów - Aniołek w oczekiwaniu na lodziki :D © Mlynarz

Setna setka

Niedziela, 1 marca 2009 · Komentarze(16)
Dziś padła łupem moja setna setka. :)
Od kiedy jeżdżę na rowerze udało mi się przejechać już sto razy dystans dzienny przekraczający 100 km.
Do mojego rowerowego celu zostało jeszcze... 900 takich dystansów.
Jak już dobiję do tysięcznej setki to mogę przestać jeździć na rowerze. :D

Trasa przejazdu wiodła po Wzgórzach Trzebnickich, a moją towarzyszką podróży i najlepszą przewodniczką była Asiczka. :)
W tym miejscu bardzo chciałem jej podziękować za tę dzisiejszą wspólną stówkę, za dedykację i przede wszystkim za to, że... mnie wyciągnęła na rower, bo ja dziś nie miałem zbytniej ochoty wychodzić spod ciepłej kołderki. :)

Do tej pory rzadko jeździłem po Wzgórzach Trzebnickich, a to dlatego że zawsze było mi bliżej do terenów leżących na południe od Wrocławia. Teraz jednak mam zamiar lepiej poznać trzebnickie wzgórki i pagórki, bo są to rewelacyjne tereny do jazdy.
Niech tylko zrobi się cieplej to postaramy się tam zjeździć wszystkie drogi i dróżki.

Dziś niestety pogoda nas nie rozpieszczała.
Jedyne co można poczytać za jej plus to brak opadów.
Poza tym było niestety bardzo chłodno, co mocno odczuwaliśmy właśnie na odkrytych terenach wzgórz.
Dość silnie wiejący wiatr też nie dodawał nam animuszu do jazdy.
Na szczęście udało nam się dojechać co celu, którym była Trzebnica, udało się przejechać wytyczoną po wioskach traskę.
Fajnie było też spotkać znajomych bikerów – taki miły akcent. :)

Ale najfajniej było jak na liczniku wybił setny kilometr i w tym momencie dojeżdżaliśmy do bloku Asiczulka. :D
Ciepła obiado-kolacja, prysznic, kąpiel, zimne piwko i błogi sen. :)


TRASA:
Wro/Kozanów -> Wro/Różanka -> Wro/Poświętne -> Wro/Polanowice...
Krzyżanowice -> Raków -> Cienin -> Pasikurowice -> Bukowina -> Bąków -> Łozina -> Skarszyn -> Boleścin -> Piersno -> Skotniki -> Tarnowiec -> Zawonia -> Pstrzejowice -> Sędzice -> Czachowo -> Trzebnica -> Głuchów Górny -> Skarszyn -> Godzieszowa -> Tokary -> Siedlec -> Pasikurowice -> Ramiszów...
Wro/Pawłowice -> Wro/Zakrzów -> Hala Stulecia -> Plac Dominikański -> Piłsudskiego -> Legnicka -> Wro/Kozanów

Mimo, że jest chłodno na trasie i tak chce się pić © Mlynarz


Podczas jazdy spotkaliśmy przyjaznego piecha :) © Mlynarz


Piecho chciał się z nami bawić :D © Mlynarz


Tak to jest, gdy się nie wyrabia na zakręcie - a mówiłem żeby zwolniła. ;) © Mlynarz


Wzgórza Trzebnickie podczas ostatnich podrygów zimy © Mlynarz


Późna zima na Wzgórzach Trzebnickich © Mlynarz


Pałac w Czachowie © Mlynarz


Aniołek przed wejście do Klasztoru w Trzebnicy © Mlynarz


Trzebnica - klasztorna ściana © Mlynarz


Papusiając czekoladę :) © Mlynarz


Pod rozpostartym drzewem © Mlynarz


I już we Wrocławiu... © Mlynarz

Z Filipem do Siechnic

Sobota, 28 lutego 2009 · Komentarze(15)
Zastanawiałem się, gdzie by tu dzisiaj pojeździć i w tym momencie zadzwonił Filip. Szybko się ustawiliśmy i po południu pojechaliśmy sobie z placu Jana Pawła II w stronę Opatowic.
Korzystając z rewelacyjnej pogody (od kilku tygodni takiej nie było we Wrocławiu) zrobiliśmy traskę do Siechnic, gdzie odwiedziliśmy nasz tamtejszy ulubiony sklepik. :D
Następnie przez Świętą Katarzynę i wioseczki dojechaliśmy na wrocławskie Wojszyce.

Jechało się całkiem przyjemnie, w końcu na Treku. :)
Świecące słońce sprawiało, że można było poczuć już nadchodzącą wiosnę – już niedługo.
Dobrze, że drogi są już suche, bo bałem się, że odwilż będzie dłużej trwała.
Oby jutro pogoda też dopisała.

TRASA:
Wro/Księże Małe -> Hubska -> Podwale -> pl.JP II -> Kazimierza Wielkiego -> Na Grobli -> Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Smardzów -> Żerniki Wrocławskie -> Radomierzyce...
Wro/Wojszyce -> Gaj Księże Małe

Długo wyczekiwana piękna pogoda :) © Mlynarz


"Autostrada" do Siechnic © Mlynarz


Z Filipem - w drodze do Siechnic :D © Mlynarz


Łabędź przy śluzie "Cześka" © Mlynarz

Na Cmentarz Osobowicki

Piątek, 27 lutego 2009 · Komentarze(2)
Razem z Aniołkiem pojechaliśmy po obiedzie na Cmentarz Osobowicki odwiedzić Jarka.
Mimo złej pogody (co chwilę padał zimny deszcz i wiało) czas minął bardzo fajnie na przyjemnych pogaduchach. :)

Wciąż czekamy na wiosnę. :D

Na Gaj - rodzinnie i urodzinowo :)

Sobota, 7 lutego 2009 · Komentarze(12)
Wieczorem pojechałem do siostry na Gaj, by spotkać się z rodzinką.
Jechało się świetnie, bo zrobiło się we Wrocławiu ciepło (jeszcze o 18:00 było 9 stopni na termometrze). Poza tym miałem dobry humor, bo dziś udało mi się zdać kolejny egzamin w tej sesji. :)
Nie wspomnę już o tym, że wczoraj miałem urodzinki. :D
I ten wczorajszy dzień był dniem pełnym niespodzianek i serdeczności.
Rodzina, bliscy i przyjaciele sprawili, że wczoraj na prawdę mogłem poczuć, że to moje małe święto. ;)

Chciałem jeszcze raz wszystkim podziękować za to, że pamiętali, za wszystkie wspaniałe życzenia i niezwykłe niespodzianki! :)
Mój Aniołek też zaserwował mi taki prezent, że aż łezka się w oku zakręciła. ;)

Niespodziewany gość... sprawił, że przez kilkadziesiąt minut byłem w szoku. :D

To był, i wczoraj i dziś, cudny dzień. I niech tak będzie zawsze. :)

Dziękuję Wam! :)

Wypad na zakupy i pierwsze bieganie w 2009 roku

Czwartek, 5 lutego 2009 · Komentarze(8)
Dziś przed południem pojechałem zrobić małe zakupy na moim starym osiedlu.
Fajnie było znów odwiedzić Gaj, na którym mieszkałem 3 lata.

Najpierw zahaczyłem o bankomat, bo w portfelu pustki.
Potem Carrefour i kultowa Biedronka. :D
I nawrotka na Księże Małe.
Jakimś cudem dowiozłem do celu wszystkie zakupione jajka w całości. ;)

Około 16:00 zrobiłem sobie pierwszy w nowym roku trening biegowy.
Właściwie było to moje pierwsze bieganie od czasu, kiedy zaczęły się na dobre moje problemy z Achillesem.
Fajnie znów móc biegać. Póki co bardzo spokojnie.
Na dobry początek zrobiłem sobie lekką przebieżkę – około 3,5 km.
Czuć, że dawno nie biegałem. :D

Osiedle Gaj - czyli "stare śmiecie" :) © Mlynarz


Moja poprzednia "sypialnia" we Wrocławiu :) © Mlynarz


Śliczny Golden, którego spotkałem dziś na Gaju © Mlynarz


Mój nowy "pas startowy", na którym czasem potrenuję bieganie. Ci co byli na MNM znają to miejsce. :D © Mlynarz


Zachód był dziś taki sobie ale ważne, że był - wreszcie znów zobaczyłem słońce. :) © Mlynarz

Niezły kawał szkła...

Środa, 4 lutego 2009 · Komentarze(10)
...znalazłem dziś wbity w mojej oponie. :)
I to było przyczyną wczorajszego kapcia.

Dzięki pomocy Asiczulka udało mi się usunąć awarię. :D
A pomoc była znaczna, że choćby wymienię:
- użyczenie łatek (niektórzy zwą to "naklejkami")
- użyczenie kleju (trochę się nasztachałem) :D
- użyczenie tarki (niektórzy zwą to "gąbką") ;)
- użyczenie łyżek do opon (dwie sztuki)
- użyczenie pompki (ciężko się dymało)
- użyczenie powierzchni warsztatowej w pokoju (straszny bałagan zrobiłem... :( )
- wsparcie duchowe (bardzo potrzebne w tej czynności)
- reszta to moja tajemnica... ;P

Dzięki usunięciu awarii mogłem wrócić na Księże Małe z Kozanowa.
Nie powiem żebym się cieszył ale życie nie składa się z samych przyjemności, są też i obowiązki.
Wracało się fajnie i spokojnie - większość ścieżkami rowerowymi.
Zahaczyłem też o kompresor, by wbić odpowiednie ciśnienie w kółka. :)

Do Aniołka

Wtorek, 3 lutego 2009 · Komentarze(4)
Czyli z Księża Małego na Kozanów do mojego Asiczulka. :)

Całą drogę padało, na ulicach i chodnikach pełno wody i błota.
Mimo to jechało się bardzo przyjemnie. Znów można było poczuć wyższość roweru nad autami w poruszaniu się po mieście... Wszyscy stoją w korkach - ja jadę. :D

Na Kozanów dojechałem cały mokry i ubłocony, mimo to dostałem buziaczka. ;)

Szkoda tylko, że Diamentowy ma po tej jeździe kapciocha w tylnym kole. :D

NaCl ;)

Niedziela, 1 lutego 2009 · Komentarze(8)
Po sól do sklepu. :)
Zabrakło mi jej podczas gotowania ziemniaków, a obiadek miał być pyszny, bo przygotowany dla kogoś wyjątkowego.
Dlatego też pocisnąłem na Diamondzie poszukać jakiś otwarty sklep spożywczy na Księżu Małym – udało się.
Wczoraj w nocy spadł we Wrocławiu śnieg – jest sympatycznie. ;)

Sysunie :D © Mlynarz


Ulica Chorzowska zasypana śniegiem © Mlynarz


"Diamentowy" mimo śniegu jest spragniony jazdy © Mlynarz

Po zarwanej nocy na uczelnię...

Piątek, 30 stycznia 2009 · Komentarze(3)
Rano z trudem zwlokłem się z łóżka, bo całą noc spędziłem na pisaniu referatu.
Ledwo wstałem, a już siedziałem na rowerze i gnałem na uczelnię oddać pracę, nad którą ślęczałem przez ostatnie godziny.
Niestety na konsultacjach nie pojawił się profesor, któremu miałem zdać referat... :/
Byłem zły, bo chciałem mieć to już za sobą i dzięki temu uzyskać wolną niedzielę.

Trudno, nie udało się. Wszystko odbędzie się w normalnym toku.
Szukamy pozytywów... :D
- wstałem wcześniej niżbym wstał normalnie ;)
- teraz mam cały dzień do dyspozycji
- pisanie referatu mam już z głowy (chociaż raz nie zostawiłem czegoś na ostatnią chwilę, to nic że przypadkiem ;) )
- przejechałem się rankiem na rowerze
- dotleniłem się
- zrobiłem w drodze powrotnej super zakupy u Tadka :D
- pani z szatni sypnęła mi komplement :)
- poznałem jedną z najważniejszych osobistości mojego wydziału doktora habilitowanego profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Wrocławskiego... :)