Wpisy archiwalne w kategorii

100 km i więcej

Dystans całkowity:21153.29 km (w terenie 1801.00 km; 8.51%)
Czas w ruchu:1045:37
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:7184 m
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:133.88 km i 6h 37m
Więcej statystyk

WRESZCIE!

Środa, 25 kwietnia 2007 · Komentarze(11)
WRESZCIE!

Wreszcie zrobiłem jakąś porządniejszą traskę :)
Nie mogłem już doczekać się dnia, w którym sobie na to pozwolę, a wszystko przez moje ostatnie obowiązki (zwłaszcza na uczelni). Mam nadzieję, że w najbliższych dniach znajdę jeszcze trochę okazji do jazdy.

Pogoda u mnie była rewelacyjna!
Ciepło, około 21 stopni, sucho, a jedynym minusem był chwilami przeszkadzający wiaterek, ale to już jest nic w porównaniu z tym, z czym jeszcze do niedawna mieliśmy do czynienia :)

Postanowiłem zrobić trasę identyczną do tej, którą odbyłem po raz pierwszy 6 lat temu...

Późnym popołudniem wyruszyłem z Jasienia doskonale mi znanymi wioskami, by dojechać do drogi Lubsko – Zielona Góra. Tam wjechałem w las, przez który przebiłem się aż do wsi Dachów leżącej nieopodal Bobrowic.

Jazda lasem była bardzo wymagająca (zwłaszcza dla takiego laika terenowego jak ja hehe). Najpierw miałem do wyboru masakryczną kostkę brukową, albo głęboki piach...
Później wyboru już nie miałem... został mi piach hehe
Mimo to heroicznie posuwałem się do przodu, by wreszcie telepać się po jakichś wertepach (pewnie dlatego tą drogę nazwali „Czołgowa” :D ), w pewnym momencie droga w ogóle nie była przejezdna, przy samym końcu wyjechałem też na jakąś saharę :D
Był to niewątpliwie najcięższy odcinek mej dzisiejszej trasy, ale wspominam jazdę po nim bardzo sympatycznie, bo odmiana w mojej jeździe jest jak najbardziej wskazana od czasu, do czasu :)

Po wyjeździe z lasu udałem się w kierunku Bobrowic, gdzie przeciąłem przed Barłogami Kanał Dychowski.

Później obrałem kierunek na Nowogród Bobrzański. Jechałem mało ruchliwą drogą, gdzie mogłem podziwiać urocze, nieco zapomniane wioseczki.
Ciągle otaczał mnie las i w większości miałem pod górkę :)
W Łagodzie przejechałem przez Bóbr, przez który jeszcze tego dnia śmignąłem z prędkością 62 km/h w Nowogrodzie Bobrzańskim :D

Do domu wróciłem standardowo, kończąc tym samym objazd starej trasy...

Po godzinie dwudziestej wybrałem się na rower jeszcze ze swoją mamą, która dziś po raz pierwszy śmigała na swoim crossowym bike’u :)
Była wniebowzięta i wcale jej się nie dziwię, bo ma super rower.
Wróciliśmy już po ciemku, ale miało to swój klimat.

W ten oto sposób pękła dziś u mnie wreszcie setka.

Jak zawsze... było bardzo fajnie! :D

Bruk i piach – jedno gorsze od drugiego...


To kto tu k... ma pierwszeństwo?! :D


Droga Czesława :D


Przyjemna alejka brzózek


Droga jak w nazwie... czyli „Czołgowa”


Znalazłem jakiś objazd tego bajora


Kanał Dychowski


Piękne konie – okolice Barłogów


Wysoka – kościółek


Słońce szykuje się do zachodu...



1.TRASA:
Jasień -> Wicina -> Guzów -> Zabłocie -> Dachów -> Barłogi -> Bobrowice -> Chojnowo -> Żarków -> Łagoda -> Wysoka -> Sterków -> Bogaczów – Nowogród Bobrzański -> Zabłocie -> Guzów -> Wicina -> Jasień

2.TRASA:
Jasień -> Jabłoniec -> Golin -> Zieleniec -> Jasionna -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

DO PIEKARNI W ROGOWIE

Środa, 14 marca 2007 · Komentarze(4)
DO PIEKARNI W ROGOWIE SOBÓCKIM

Dzisiaj dzień historyczny, bo wreszcie zakupiłem chlebek tak zachwalany przez Cześka, mało tego, kupiłem również bułeczki jogurtowe oraz pączki! To wszystko oczywiście w piekarni bardzo zachwalanej przez Cześka, która mieści się w Rogowie Sobóckim, gdzie dziś się udałem na rowerku :)

Trasę sobie wybrałem taką, by przejechać przez miejscowości, w których jeszcze nie byłem, to jednak sprawiło, że w pewnym momencie troszkę pobłądziłem, a mianowice na odcinku z Górzyc do Kryształowic – dzięki temu poznałem świetną drogę z Siedlakowic do Kryształowic.

Wiatr dziś nade mną się nie zmiłował, zarówno w stronę do Rogowa, jak i w drodze powrotnej wymęczył mnie strasznie, a ja dziś kompletnie nie miałem sił by się z nim szarpać – strasznie się wczoraj poobijałem na boisku i dziś jestem cały obolały :D
No ale jakoś się doczołgałem z powrotem do Wrocławia :)

Później jeszcze pojechałem do Rzymiana, z którym skonsumowaliśmy jeden chleb słonecznikowy, ze smalcem i... Piastem :D

Pączki i bułki zjadłem w drodze powrotnej. Wszystko bardzo pyszne, zwłaszcza bułeczki jogurtowe – szkoda tylko, że takie drogie :(

Na koniec dnia pojeździłem troszkę po Krzykach, a zaraz niestety muszę gonić, bo praca wzywa :D

Mam nadzieję, że jutro rano już nie wyjdę z łóżka taki połamany jak dzisiaj hehe


Bajorko w Komorowicach


Droga z Siedlakowic do Kryształowic


Droga ze Szczepankowic do Kuklic


Czarna Sławna – mała rzeczka, dopływ Ślęzy. Okolice Wilczkowa



TRASA:

Wrocław/Gaj – Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina Osiedle -> Galowice -> Wilczków -> Pełczyce -> Kobierzyce -> Królikowice -> Bąki -> Owsianka -> Żurawice -> Pustków Żurawski -> Górzyce -> Siedlakowice -> Kryształowice -> Mirosławiczki -> Rogów Sobócki -> Michałowice -> Kwieciszów -> Stary Zamek -> Ręków -> Domianowice -> Dobkowice -> Rolantowice -> Budziszów -> Szczepankowice -> Kuklice -> Pełczyce -> Wilczków -> Galowice -> Żórawina Osiedle -> Żórawina -> Suchy Dwór -> Biestrzyków...
Wrocław/Wojszyce – Gaj

+ po Wrocławiu (Krzyki)

LUBIĄŻ


Co

Niedziela, 11 marca 2007 · Komentarze(6)
LUBIĄŻ


Co mi się nie udało wczoraj – zrobiłem dzisiaj :)

A więc uderzyłem do Lubiąża. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej wycieczki, bo zobaczyłem dużo pięknych miejsc i zabytków, po prostu nacieszyłem swoje oczy wspaniałymi widokami :)

Moim celem było zobaczenie Pałacu Cystersów w Lubiążu i muszę przyznać, że miejsce to zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Coś niesamowitego, cudowna budowla i jej otoczenie tworzą tam niepowtarzalny klimat. Nic dziwnego, że zabytkiem tym swego czasu zainteresował się sam... Michael Jackson, który nawet się pofatygował z wizytą do Lubiąża :)

Do swego celu udałem się jadąc wioskami położonymi na północny zachód od Wrocławia, między innymi przejeżdżałem przez Prężyce, gdzie kiedyś razem z Matyskiem wspaniale się bawiliśmy na festynie :D

Pokonywanie tamtejszych dróg, mało uczęszczanych przez auta, sprawiało mi dużą przyjemność i to pomimo ciągłej jazdy pod wiatr. Taki był plan, by do Lubiąża troszkę się wymęczyć mając ciągle wiatr w blachę, ale za to mieć lajtowy powrót. Niestety nie do końca się to sprawdziło, bo powrót miałem niby z wiatrem w plecy, ale mało odczuwalnym, za to gdy wiał wcześniej w blachę to dawał czadu – trudno, trochę się wysilić musiałem :D

Odpoczynek zrobiłem sobie na ryneczku w Brzegu Dolnym – bardzo urokliwe miasteczko.

To był wspaniały, niedzielny dzień! Kocham takie dni.


Pod Prężycami, jak to w niedzielę przystało... przeżegnałem się :)


Pałac w Prężycach – kiedyś tam się działo hehe


Cerkiew prawosławna w Malczycach


Pałac Cystersów w Lubiążu


Może kiedyś sobie kupię ten pałacyk :D


Kolumna w parku przyklasztornym


Drewniany wiatrak „Koźlak” – okolice Lubiąża


Kościół w Brzegu Dolnym


Za plecami... Uraz :), a ja gonię w ciemnościach do Wrocławia



A, bym zapomniał... :D
Jakby ktoś nie miał kaskofonu na maratony, czy wycieczki to znalazłem dziś w przydrożnym rowie hehe
Najnowszy model ;]



TRASA:
WROCŁAW/Gaj – Nowy Dwór – Leśnica – Mokra...
Brzezina -> Brzezinka Średzka -> Gosławice -> Prężyce -> Lenartowice -> Gąsiorów -> Głoska -> Głogi -> Lubiatów -> Zabór Mały -> Kobyliniki -> Szczepanów -> Brodno -> Rzeczyca -> Chomiąża -> Malczyce -> Lubiąż -> Prawików -> Grodzanów -> Pogolewo Wielkie -> Pogolewo Małe -> Pysząca -> Brzeg Dolny -> Kręsko -> Wały -> Stary Dwór -> Uraz -> Pęgów -> Zajączków -> Szewce...
WROCŁAW/Świniary – Różanka – Most Milenijny - Gaj

+ wieczorkiem do Rzymianka i powrót :)

WIOSNAAAA!!! :D

Pogoda

Środa, 7 marca 2007 · Komentarze(17)
WIOSNAAAA!!! :D

Pogoda dziś we Wrocławiu była fenomenalna! Sucho, żadnych opadów, błękitne niebo ze wspaniałym słońcem i temperatura między 12 a 14 stopni na plusie! Takiej pogody nie mogłem już dziś zmarnować – wystarczy, że zmarnowałem niemal identyczną w ciągu dwóch poprzednich dni :)

Nie jeździłem dziś sam :) Moim świetnym towarzyszem był Tomek :D

Już wcześniej ustaliliśmy, że uderzymy na Wzgórza Strzelińskie i wjedziemy na Gromnik, na którym Tomek jeszcze nie był nigdy. Przed godziną czternastą wyjechaliśmy z Wrocławia w stronę Żórawiny i dalej jechaliśmy spokojnymi drogami przez Węgry i Prusy :D do Białego Kościoła. Całą drogę w tym kierunku jechaliśmy pod wiatr, który nie był strasznie mocny, jednak jazdy nie ułatwiał na pewno :)
Taki był nasz plan – pierwsza połowa trasy pod wiatr, by powrót był przyjemny :)

Chyba najpiękniejszym odcinkiem naszej wycieczki była malownicza droga z Prus do Białego Kościoła. Drugi raz nią jechałem i znów czerpałem ogromną przyjemność z jej pokonywania. Tomkowi też się spodobała. Co ciekawe w przydrożnych rowach na tamtym odcinku napotkaliśmy... śnieg! :)

W Białym Kościele zrobiliśmy sobie, krótką przerwę na zakupy w sklepie i podziwianie tamtejszego pięknego kościółka oraz uroczych widoków, które w tamtym momencie były ozdobione zachodzącym słońcem.

Po niedługiej przerwie ruszyliśmy na Gromnik, troszkę sił nas kosztował podjazd na szczyt, a nie były to już nasze pierwsze wspinaczki tego dnia :)
Oczywiście na szczycie zarządziliśmy generalny odpoczynek, na który sobie zasłużyliśmy :)

Przyjemnie piło się zimnego Piasta na Gromniku, troszkę się posililiśmy również jedzonkiem i... zastała nas noc na szczycie, gdzie ponoć pojawiają się duchy byłych mieszkańców tamtejszego zamku :D
Nas jednak to specjalnie nie martwiło, żadnych duchów nie spotkaliśmy, mało tego... zamiast wracać z Gromnika drogą, to wbiliśmy się żółty szlak i zaszyliśmy się w czeluść lasu :D
Troszkę było adrenalinki podczas dość długiego zjazdu w ciemnościach otoczonych drzewami.
Bardzo ciekawe doświadczenie, pierwszy raz w życiu pokonywałem taki dziki las w kompletnych ciemnościach :D

Fajnie było :)

Gdy już byliśmy ponownie w cywilizowanym świecie, skierowaliśmy się w stronę Strzelina, a stamtąd ruszyliśmy na Oławę i skręciliśmy na mało uczęszczane przez auta drogi. Niemal całą drogę powrotną mieliśmy z lekkim wiaterkiem w plecy, co stanowiło dla nas ogromny komfort jazdy. Jazda powrotna była jedną, wielką przyjemnością i to pomimo mroku, w jakim przyszło nam jechać.

Dojechaliśmy do Świętej Katarzyny i po kilku chwilach byliśmy na wrocławskim Brochowie, skąd do domku już tylko kilka minut :)

Wycieczka niezwykle udana, było strasznie ciepło i zarówno Tomek, jak i ja, po raz pierwszy w tym roku śmigaliśmy w krótkich gatkach – strasznie długo na tę chwilę czekaliśmy :D

Miałem jeszcze wielką ochotę na jazdę, więc do domku wpadłem na krótką chwilę, by zjeść szybką kolacyjkę i... znów zabrałem się z rowerem na dwór, by pokonywać wrocławskie ulice.

Byłem między innymi na moim kochanym Moście Milenijnym, Moście Grunwaldzkim, w C.H. Korona, Hali Ludowej, Marino i oczywiście na Ostrowie Tumskim.

Strasznie jestem zadowolony z faktu, iż dzisiejszy dzionek udało nam się świetnie wykorzystać :)


Tomek w akcji :)


Ja też walczę :D


Kochane słoneczko...


Kościół w... Białym Kościele


Ta budowla jest przeurocza


Bardzo przyjemnie się jeździ z Tomkiem :D



TRASA:

Na Gromnik


Wrocław/Gaj – Wojszyce...
Wysoka
Komorowice
Szukalice
Żórawina Osiedle
Żórawina
Żerniki Wielkie
Bogunów
Węgry
Brzoza
Brzezica
Borów
Piotrków Borowski
Mańczyce
Głownia
Podgaj
Karczyn
Kondratowice
Prusy
Gołostowice
Wąwolnica
Biały Kościół
Gębczyce
Romanów
Gromnik
Krzywina
Jegłowa
Strzelin
Chociwel
Ulica
Brożec
Wawrzęcice
Grodzieszowice
Kończyce
Domaniów
Piskorzówek
Piskorzów
Swojków
Gęsice
Rynakowice
Okrzeszyce
Sulimów
Święta Katarzyna
Zacharzyce
Wrocław/Brochów – Gaj

TRASA:

Wrocławskimi ulicami


Gaj/Armii Krajowej
Wiśniowa
Klecińska
Most Milenijny
Most Osobowicki
C.H. Marino
Most Osobowicki
Mosty Trzebnickie
Most Warszawski
C.H. Korona
Mosty Jagiellońskie
Kredka i Ołówek :)
Hala Ludowa
Most Zwierzyniecki
Plac Grunwaldzki
Most Grunwaldzki
Most Pokoju
Ostrów Tumski
MOSTY MŁYŃSKIE!!! :D
Plac Dominikański
Piłsudskiego
Ślężna
Armii Krajowej
Dom w Gaju :D

:D URODZINOWE KRĘCENIE...

Wtorek, 6 lutego 2007 · Komentarze(18)
:D URODZINOWE KRĘCENIE...

6 lutego – dzień ważny w moim życiu, w tym dniu właśnie po raz pierwszy ujrzałem świat – 23 lata temu :)

Postanowiłem, że sam sobie sprawię prezent urodzinowy, od razu wiedziałem co chcę dostać... Chciałem pojeździć, dużo pojeździć. Nastawiłem się na jazdę po Wrocławiu, dlatego że wiedziałem iż jestem skazany na jazdę nocą, a nocne jazdy po Wrocławiu zawsze sprawiały mi dużo frajdy, jest to coś całkiem innego niż pokonywanie tras obfitujących w otwarte przestrzenie.

Wrocław nocą, drogi bez aut, drogi bez korków, spokój, grupki młodych ludzi, oświetlone mosty, zabytki – to ma swój klimat...

Moja urodzinowa jazda miała charakter czysto rekreacyjny, co zresztą widać po średniej, ale takie było moje założenie. Chciałem zjechać masę kilometrów w mieście, które uwielbiam i podziwiać przy tym jego nocny urok.

Noc była zimna, temperatura zero stopni, we znaki dawał się wiatr, trochę bolało mnie gardło, ale już wszystko w porządku (szałwia robi swoje :D )

Wyjechałem z domku około pierwszej w nocy i założyłem, że będę jeździć do wschodu słońca...

Moja nocna traska wyglądała mniej więcej tak:
Wyjazd z Gaju, trochę pokręciłem się po osiedlu i dalej ulicą Borowską w stronę PKS, później przez Huby na Gaj i na Krakowską, dalej Niskie Łąki, Wieża Ciśnień, Most Grunwaldzki, Kazimierza Wielkiego, przez Piłsudskiego ponownie na Huby, dalej prosto Armii Krajowej, Hallera, Klecińska do Mostu Milenijnego, Osobowicka, Mosty Trzebnickie, Marino, ponownie Most Milenijny, przez Legnicką do Rynku, Uniwersytet, Wyspa Słodowa, Długa i Most Milenijny po raz trzeci :D, Osobowicka, Mosty Trzebnickie, Most Warszawski, C.H. Korona, Mosty Jagiellońskie, Stadion Olimpijski, Hala Ludowa, Most Swojczycki, Zoo, Most Zwierzyniecki, wałami do Wyspy Opatowickiej, przez Opatowice na Niskie Łąki i powrót Krakowską do domu.

To dało mi około 107 km, a pod wieczór dołożyłem jeszcze 38 km. Wybrałem się na wały za Zoo, Most Bartoszowicki, pojechałem do C.H. Korona, przez Most Warszawski na Ołbin i Wyspa Słodowa, powrót miastem przez Plac Dominikański, PKP na Gaj...

Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego jeżdżenia! Za chwileczkę wychodzę jeszcze, bo trzeba swoje urodzinki uczcić również w sposób tradycyjny :D


Poniżej zamieszczam kilka fotek ze swojej nocnej wycieczki:

Wieża Ciśnień



Przejście podziemne koło Urzędu Wojewódzkiego – bardzo sympatycznie :)



Most Milenijny – uwielbiam to miejsce



Most Trzebnicki



Budynek Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii – to tutaj zdobywam wiedzę :D



Park na Wyspie Słodowej widziany z Mostu Uniwersyteckiego



Most Milenijny – po raz trzeci tej nocy :D



Filary Mostu Milenijnego



Most Zwierzyniecki



Za chmurami zaczyna życie nowy dzień...



Uwielbiam takie widoki...



Warto było poczekać :)



Dwa zdjęcia z wieczornego wypadu:

Most Bartoszowicki



I na koniec, mój Uniwersytet :)

SETKA Z MATYSEM!

Tak

Niedziela, 7 stycznia 2007 · Komentarze(6)
SETKA Z MATYSEM!

Tak się świetnie złożyło, że dziś również udało się przejechać ponad 100 km z czego bardzo, bardzo się cieszę. Tym bardziej, że niemal całą trasę przejechałem razem ze swoim przyjacielem Matyskiem (jest u nas zarejestrowany jako matys1310). Cały wypad ułożył się wspaniale, pogoda też całkiem niezła, bo bez deszczu i około 7 stopni, a do wiatru już chyba się przyzwyczailiśmy wszyscy :)

Ale po kolei:

Spotkaliśmy się w połowie drogi z Żar do Jasienia skąd razem ruszyliśmy w stronę Bobru przez okoliczne wioseczki. Niezły ubaw mieliśmy na odcinku leśnym przed Bobrem... Liczne kałuże sprawiły, że przestaliśmy je omijać i w każdą wjeżdżaliśmy z impetem. Trochę czasu tam nam zeszło, bo nagrywaliśmy sobie filmiki z naszymi błotnymi wyczynami hehe Ubaw po pachy :)

Dojechaliśmy do mostu na Bobrze i następnie jechaliśmy główną drogą do Żagania, gdzie zatrzymaliśmy się na małe jedzonko. Posiłek skonsumowaliśmy w parku przy żagańskim pałacu. Pani, która nam sprzedała żarełko dała trochę ciała... Matys musiał wcinać swoje pierogi palcami, bo nie zapakowała widelca. To, że miałem nie posolone frytki to już skandal mniejszego kalibru :D

Po odpoczynku przejechaliśmy przez Żagań i udaliśmy się do Iłowej. Przejazd nad autostradą A4 i przez uroczą Iłowę skąd dalej pojechaliśmy do Wymiarek. W tamtym momencie dopadł mnie lekki kryzys, ale Matysek pomógł :) Dojechaliśmy do Żar i już obydwu nam zmęczenie dało się we znaki. Matys dojechał ze mną do miejsca, gdzie się spotkaliśmy.
Z Drożkowa ja ruszyłem do Jasienia, a on do Żar i z tego co wiem jeszcze coś pojeździ, a więc szykuje się świetny wynik – rekordowy dla Matysa!

Masa śmiechu i wielka satysfakcja – to nasza dzisiejsza wycieczka!
Dzięki Matti!


Drewniany most na Bobrze w Gorzupii Dolnej



Bóbr



I jeszcze widok z drugiej strony mostu...



Dojechaliśmy do Żagania



Pałac w Żaganiu – trochę krzywo wyszedł... zimno w ręce było hehe



Mostek w parku przy żagańskim pałacu




TRASA:
Jasień
Świbna
Drożków
Lubanice
Bieniów
Gorzupia
Gorzupia Dolna
Miodnica
Pożarów
Stary Żagań
Żagań
Czerna
Iłowa
Czyżówek
Witoszyn
Wymiarki
Silno Małe
Straszów
Mielno
Rusocice
Drozdów
Olbrachtów
Żary
Grabik
Drożków
Świbna
Jasień

PIERWSZA SETKA PĘKŁA!


PIERWSZA SETKA PĘKŁA!


Dzisiaj bardzo późno wstałem, bo dopiero przed 12... Minęło 20 minut i już byłem na siodełku hehe Chciałem się powłóczyć trochę po wioskach na północ od Lubska, bo tam niezbyt często jeździłem do tej pory. Poszło 10 km, 20 km i sobie kręciłem... Troszkę padał deszcz, troszkę także wiało, jednak... miło się pedałowało :D
W pewnym momencie trafiłem na drogowskaz do Gubina i wtedy mnie olśniło... jedziemy do Gubina! Bo dlaczego nie?! Nigdy nie jechałem tamtą drogą. Było świetnie, ciągle z lewej i prawej strony drogi miałem las – sama przyjemność. Wreszcie dojechałem do Gubina, a następnie szybki powrót do domu znaną mi już doskonale trasą.

Złapały mnie ciemności. A moja lampka którą dostałem w prezencie niestety drugi już raz dała ciała... świeciła niecałe pół godziny! Jest na żaróweczkę, a nie diody i dlatego pewnie ciągnie tyle energii – myślę jednak, że cztery paluszki powinny starczyć na znacznie dłuższy czas świecenia niż 2 godziny – bo na tyle mi starczyły :( A może powinienem zainwestować w akumulatorki?! Sam nie wiem...

Ostatnie 5 km jechałem bez przedniej lampki – jakoś dałem radę. Wpadłem do domku i czekała na mnie miska świeżutkich pierogów ruskich, które dziś zrobiła moja mamcia :D (niedługo powrót do Wrocławia i pożegnam się z takimi pysznościami hahaha) Spałaszowałem cały talerz i wyskoczyłem jeszcze na pół godzinki, by pokręcić się po moim city hehe

Wyspa na stawie w Chocimku



Strumyczek za Chocimkiem



Ten sam strumyczek ale z innej perspektywy



Deszczowy krajobraz



Konie – Chocicz



Jedziemy!



Jeszcze daleka droga...



Dojeżdżam do Gubina, a później już kierunek DOM





TRASA:

Jasień
Budziechów
Białków
Stara Woda
Mokra
Chocimek
Chocicz
Lutol
Górzyn
Grabków
Dąbrowa
Dobre
Przyborowice
Kaniów
Pole
Bieżyce
Gubin
Czarnowice
Stargard Gubiński
Gębice
Grodziszcze
Biecz
Chełm Żarski
Lubsko
Budziechów
Jasień

Pogoda nieprzyjemna

Środa, 13 grudnia 2006 · Komentarze(3)
Pierwsza część mojej dzisiejszej trasy, do Ujazdu Górnego, to była walka z wiatrem, do tego przeszkadzała nieprzyjemna mżawka, co w połączeniu z zimnym powietrzem bardzo odbierało ochotę do jazdy. Po 10 kilometrach chciałem zawrócić do domu, jednak ostatecznie postanowiłem przejechać swoją dzisiejszą trasę. Pomyślałem sobie, że jak przemęczę się jadąc pod ten wiatr, to potem będę miał olbrzymią przyjemność podczas drogi powrotnej – i nie pomyliłem się. Od Ujazdu Górnego jazda była już czystą przyjemnością, do tego przestało padać i momentami nieśmiało zza chmur wychodziło słońce.

Wjeżdżając do Wrocławia od strony Leśnicy, postanowiłem wrócić do domu ulicami, którymi jeszcze nie jeździłem. I tak jechałem przez Ratyń, Żerniki i Nowy Dwór. Bardzo spodobały mi się tamtejsze rejony – w sumie mało rzeczy w życiu mi się nie podoba :D

Cieszę się, że nie dałem złamać się pogodzie, teraz muszę jednak zrobić wielkie pranie, bo przyjechałem cały obłocony. Ale co tam, satysfakcja jest ważniejsza!


TRASA:

WRO/Gaj – Hallera – Grabiszyn – Oporów...
Mokronos Dolny
Cesarzowice
Jaszkotle
Pietrzykowice
Sadków
Sadkówek
Sośnica
Kąty Wrocławskie
Pęcznica
Piotrowice
Kostomłoty
Sambórz
Jarosław
Ujazd Górny
Michałów
Cesarzowice
Ciechów
Środa Śląska
Komorniki
Źródła
Błonie
Wróblowice
WRO /Leśnica – Trzmielowicka – Miodowa – Gromadzka – Jerzmanowska – Żernicka – Strzegomska – Estakada – Klecińska – Hallera – Gaj


Przez połowę drogi towarzyszyła mi taka pogoda...


Z czasem zrobiło się lepiej :)

Wzgórza Strzelińskie

Piątek, 8 grudnia 2006 · Komentarze(5)
Tego dnia postanowiłem wybrać się na Wzgórza Strzelińskie i troszkę się tam pokręcić. Do tej pory jedynie przejeżdżałem tamtędy tranzytem :) tym razem jednak chciałem poznać tamtejsze okolice i muszę przyznać, że zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie.

Wyjechałem z Wrocławia około 10 rano i znanymi mi już drogami podążałem w stronę Borowa. Następnie już jechałem po nowych dla mnie okolicach do Kondratowic, skąd przez Prusy udałem się bocznymi drogami do Białego Kościoła. Na tamtym etapie jechało się świetnie (pomimo wiatru wiejącego w blachę ;] ), troszeczkę zaliczyłem małych i większych podjazdów, ciągle towarzyszyły mi malownicze widoki oraz słońce, w ogóle pogoda tego dnia była chyba najlepszą w grudniu – 12 stopni i sucho.

Sam Biały Kościół jest bardzo urokliwą wioseczką, w której można poczuć taki „średniowieczny” klimat :) niesamowity jest tamtejszy kościółek – jak z bajki.

Z Białego Kościoła poruszałem się niebieskim szlakiem w stronę Skrzyżowania pod Dębem – nie jest to trasa przeznaczona dla rowerów niestety – bardzo dużo błota, a właściwie rozmokłej gliny na drodze. Momentami szlak prowadził przez podmokłe ścieżynki – jakoś sobie poradziłem. Gdy już dotarłem do tego skrzyżowania zmieniłem szlak na czerwony, droga była już przejezdna nawet dla aut. Za cel obrałem sobie Gromnik – najwyższy szczyt Wzgórz Strzelińskich (393 m n.p.m.) Po drodze na czerwonym szlaku trafiłem na Cygański Krzyż, a właściwie to, co po nim zostało :) Następnie, po jakichś 400 metrach, szlak wchodzi w las i zaczyna się wspinaczka po wąskich ścieżkach. Przeraziłem się, gdy zobaczyłem ostatnie 300 metrów szlaku czerwonego. Podjazd na Gromnik był niemożliwy – nachylenie zbyt duże dla rowerka, śliskie podłoże z kamieniami i wystającymi korzeniami... Już byłem gotów wrzucać rower na plecy ale pomyślałem, że sprawdzę jeszcze podjazd żółtym szlakiem, no i opłaciło się :) wjechałem przystępną dróżką bez najmniejszych problemów.

Na Gromniku spędziłem ponad godzinę – akurat rozdzwonił mi się telefon :)
Wielka szkoda, że zostały tam tylko ruiny zamku – byłoby wspaniale, gdyby stała tam cała budowla. Jest tam jeszcze osobliwy dąb, pozostałości po starych murach, i pełno kamieni po wysadzonej wieży widokowej.

Z Gromnika zjechałem żółtym szlakiem do Krzywiny – zjazd świetny, prawie staranowałem sarnę :D Następnym moim celem był stary kamieniołom łupków kwarcytowych koło Jegłowej – niestety troszeczkę pogubiłem się, po prostu niepotrzebnie opuściłem żółty szlak. To spowodowało, że trafiłem na inny kamieniołom ale nie na ten, o który mi chodziło. Nie miałem już czasu na poszukiwania, bo widmo jazdy w ciemnościach zaglądało mi w oczy :D ale wrócę tam jeszcze...

Dalsza jazda to już sam asfalt, przez Strzelin, a później wioseczkami – nie chciałem jechać najkrótszą drogą. W sumie dwie godziny jechałem w kompletnych ciemnościach – jednak od czego mam lampki?! :D

Wycieczka udana i... niezapomniana - czuję, że jeszcze wiele kilometrów po Wzgórzach Strzelińskich nakręcę :)


TRASA:

WRO/Gaj – Wojszyce...
Biestrzyków
Suchy Dwór
Żórawina
Żerniki Wielkie
Bogunów
Węgry
Brzoza
Brzezica
Borów
Piotrków Borowski
Mańczyce
Głownin
Podgaj
Karczyn
Kondratowice
Prusy
Górka Sobócka
Gołostowice
Skała
Wąwolnica
Biały Kościół
Skrzyżowanie pod Dębem (niebieski szlak)
Gromnik (czerwony, żółty szlak)

Krzywina (żółty szlak)
Jegłowa
Strzelin
Chociwel
Górzec
Trześnia
Brożec
Wawrzęcice
Grodzieszowice
Kończyce
Domaniów
Piskorzówek
Piskorzów
Swojków
Gęsice
Rynakowice
Okrzeszyce
Sulimów
Święta Katarzyna
Zacharzyce
WRO/Brochów - Gaj


Pogoda do jazdy wymarzona...


Czy to naprawdę grudzień?!


Kościółek – wioska Biały Kościół :)


Cygański Krzyż Pokutny


Skały w drodze na Gromnik


Tu było za stromo – drogi poszukałem gdzie indziej


Na Gromniku – tyle zostało po zamku...


Powrót – robi się ciemno... piękne, grudniowe niebo

Ślęża po raz drugi!

Sobota, 2 grudnia 2006 · Komentarze(4)
Na dzisiejszą wycieczkę wybrałem się razem z Tomkiem. Korzystając z tego, że od niedawna jesteśmy sąsiadami, postanowiliśmy pojeździć wreszcie razem. Wyjazd oczywiście w 100% udany! Było bardzo przyjemnie, świetnie się jechało, pogoda dopisywała do tego stopnia, że pragnienie w drodze powrotnej musieliśmy gasić zimnym piwkiem z Rogowa Sobóckiego. Chcieliśmy kupić tam smakołyki w piekarni, którą poleca Czesiek ale jednak rozsądek podpowiedział nam, by wybrać zimnego Lecha ;) (po chlebek wybierzemy się następnym razem :) ) W ogóle to zastanawialiśmy się z Tomkiem, gdzie dziś jeździ Czesiek, którego zapraszamy na naszą następną wyprawę, której celem będzie Ślęża. Pozdrawiamy!

Sam podjazd pod Ślężę, w porównaniu do mojego poprzedniego wjazdu był o niebo lepszy, tym razem kamienie nie dawały się we znaki, aż tak jak poprzednio – co nie znaczy, że lekko było :]

Przecierałem oczy ze zdumienia widząc, jak Tomek radził sobie na tej morderczej drodze, wjechał po tych wstrętnych kamykach na sam szczyt, dysponując rowerkiem z bardzo wąziutkimi oponami. Po prostu RESPECT!

W sumie to podczas wjeżdżania na szczyt się nieźle uśmialiśmy z naszej nieporadnej jazdy :D

Po odpoczynku zjazd i droga powrotna. Jadąc do Sobótki objechaliśmy dookoła Ślężę i do Wrocławia wracaliśmy spokojnymi, mniej uczęszczanymi przez samochody drogami.

Super wypad, za który muszę podziękować Tomkowi, bo był to jego świetny pomysł. Cieszę się, że udało mu się zrealizować swój kolejny cel, którym było zdobycie Ślęży.

Bardzo fajnie śmigało się z Tomkiem, raz on podciągał mnie, raz ja jego – to jest to, czego brakuje, gdy jeździ się samemu – a i tak najlepsze było konsumowanie Lecha w przydrożnym rowie – fajnie czasem poczuć się jak prosty chłop ze wsi hahaha ;)


P.S. Ja jeszcze zasuwam do koleżki, więc powiększę swój dorobek dzisiejszych kilometrów.

Poniżej zdjęcie ze mną na Ślęży (oczywiście autorstwa Tomka) i przebieg naszej traski.





TRASA:

WRO/Gaj – Bielany...
Tyniec Mały
Małuszów
Gniechowice
Siedlakowice
Mirosławice
Rogów Sobócki
Sobótka
Strzegomiany
Będkowice
Sulistrowiczki
Przełęcz Tąpadła
ŚLĘŻA
Przełęcz Tąpadła

Sady
Górka
Sobótka
Rogów Sobócki
Michałowice
Kwieciszów
Stary Zamek
Ręków
Solna
Pustków Żurawski
Wierzbice
Kobierzyce
Pełczyce
Wilczków
Galowice
Żórawina Osiedle
Szukalice
Komorowice
Wysoka
WRO/Wojszyce - Gaj