Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław - miasto

Dystans całkowity:15720.46 km (w terenie 2025.78 km; 12.89%)
Czas w ruchu:734:44
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.34 km/h
Suma podjazdów:5575 m
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:40.10 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Brakowało dziś czasu na wszystko,

Czwartek, 22 marca 2007 · Komentarze(6)
Brakowało dziś czasu na wszystko, a na rower wyskoczyłem dopiero tuż przed wieczornym wyjściem do kina :)

Z Gaju przez Krakowską na Kładkę Zwierzyniecką i powrót tą samą drogą.

Tego dnia żywot zakończył mój bidon :( dobrała się do niego Toffi – taki piesio co ze mną mieszka we Wrocławiu :D

Przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil... ;( hehehe

Na rower wybrałem się dopiero

Środa, 21 marca 2007 · Komentarze(2)
Na rower wybrałem się dopiero o 22. razem z Tomkiem, który strasznie chciał przetestować pedał Cześka :D

Z Gaju pojechaliśmy na Most Milenijny, przez ulice Armii Krajowej, Hallera, Klecińską i Estakadę, a więc klasycznie :)
Powrót też klasyczny, bo przez centrum.

Było trochę zimno i mokro, ale nie ma co narzekać :)

Wróciłem z Tomkiem na Gaj i pojechałem jeszcze do Rzymiana, a na koniec praca i w łóżku dopiero o 6 rano ;]

Z RZYMIANEM

Piątek, 16 marca 2007 · Komentarze(3)
Z RZYMIANEM


Dzisiaj wreszcie udało się wyciągnąć na rower Rzymianka :)
Nawet go namówiłem, by stał się członkiem naszej społeczności :D -->RZYMIAN

Zanim to jednak nastąpiło pojeździłem sobie troszkę po południu sam. Udałem się na chwilkę do Parku Wschodniego, gdzie zrobiłem dwa kółeczka. Dobrze mi to zrobiło, bo nie wyspałem się po pracy, a tak chociaż się dotleniłem :)

Z parku skoczyłem do Rzymiana, by oglądać Adasia Małysza – niestety konkurs odwołano :(

I wieczorem razem ze swoim świetnym koleżką pojechaliśmy na Most Milenijny, z którego wróciliśmy przez centrum do domku.
Było bardzo przyjemnie, a będzie już ciągle lepiej :D


Ścieżka w Parku Wschodnim


Park Wschodni – łabędzie

Na rower dzisiaj wybrałem

Czwartek, 15 marca 2007 · Komentarze(9)
Na rower dzisiaj wybrałem się dopiero po 17, wcześniej miałem trochę zajęć i odsypiałem nockę – dziś kolejna :D

W dalszym ciągu odczuwam skutki wtorkowego grania w piłkę, choć już wszystko mnie trochę mniej boli :) w każdym razie dziś na rowerze, podobnie jak wczoraj, sobie odpoczywałem i relaksowałem się.

Pojechałem na trasę stosunkowo często przeze mnie odwiedzaną, a więc do Siechnic przez Trestno i powrót do Wrocławia przez Świętą Katarzynę.

Szkoda, że tak dużo chmur dziś było na niebie, bo przez to zachód słońca nie był żadną rewelacją ;] w ogóle pogoda taka sobie, bo chłodno strasznie – ciągle jeżdżę w długich spodniach, a miałem nadzieje już tylko na krótkie – jakoś jeszcze wytrzymam :D

Cześka znowu nie spotkałem :)


Trestno – kościół


Samolot nad Brochowem


TRASA:
Wrocław/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Zacharzyce
Wrocław/Brochów - Gaj

DO PIEKARNI W ROGOWIE

Środa, 14 marca 2007 · Komentarze(4)
DO PIEKARNI W ROGOWIE SOBÓCKIM

Dzisiaj dzień historyczny, bo wreszcie zakupiłem chlebek tak zachwalany przez Cześka, mało tego, kupiłem również bułeczki jogurtowe oraz pączki! To wszystko oczywiście w piekarni bardzo zachwalanej przez Cześka, która mieści się w Rogowie Sobóckim, gdzie dziś się udałem na rowerku :)

Trasę sobie wybrałem taką, by przejechać przez miejscowości, w których jeszcze nie byłem, to jednak sprawiło, że w pewnym momencie troszkę pobłądziłem, a mianowice na odcinku z Górzyc do Kryształowic – dzięki temu poznałem świetną drogę z Siedlakowic do Kryształowic.

Wiatr dziś nade mną się nie zmiłował, zarówno w stronę do Rogowa, jak i w drodze powrotnej wymęczył mnie strasznie, a ja dziś kompletnie nie miałem sił by się z nim szarpać – strasznie się wczoraj poobijałem na boisku i dziś jestem cały obolały :D
No ale jakoś się doczołgałem z powrotem do Wrocławia :)

Później jeszcze pojechałem do Rzymiana, z którym skonsumowaliśmy jeden chleb słonecznikowy, ze smalcem i... Piastem :D

Pączki i bułki zjadłem w drodze powrotnej. Wszystko bardzo pyszne, zwłaszcza bułeczki jogurtowe – szkoda tylko, że takie drogie :(

Na koniec dnia pojeździłem troszkę po Krzykach, a zaraz niestety muszę gonić, bo praca wzywa :D

Mam nadzieję, że jutro rano już nie wyjdę z łóżka taki połamany jak dzisiaj hehe


Bajorko w Komorowicach


Droga z Siedlakowic do Kryształowic


Droga ze Szczepankowic do Kuklic


Czarna Sławna – mała rzeczka, dopływ Ślęzy. Okolice Wilczkowa



TRASA:

Wrocław/Gaj – Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina Osiedle -> Galowice -> Wilczków -> Pełczyce -> Kobierzyce -> Królikowice -> Bąki -> Owsianka -> Żurawice -> Pustków Żurawski -> Górzyce -> Siedlakowice -> Kryształowice -> Mirosławiczki -> Rogów Sobócki -> Michałowice -> Kwieciszów -> Stary Zamek -> Ręków -> Domianowice -> Dobkowice -> Rolantowice -> Budziszów -> Szczepankowice -> Kuklice -> Pełczyce -> Wilczków -> Galowice -> Żórawina Osiedle -> Żórawina -> Suchy Dwór -> Biestrzyków...
Wrocław/Wojszyce – Gaj

+ po Wrocławiu (Krzyki)

FOOTBALL!!!

Wtorek, 13 marca 2007 · Komentarze(0)
FOOTBALL!!!

We Wrocławiu pogoda w tempie ekspresowym zmierza w stronę lata! Termometry wskazywały dziś nawet 18 stopni, a mamy przecież dopiero 13. marca.

Nie jeździłem dziś zbyt wiele, bo właściwie tylko odbyłem dziś trzy kursy z domku na Kamienną do Rzymiana.

Wreszcie udało się zebrać ekipę na piłeczkę i tak o 16:00 na boisku przy ulicy Komandorskiej sobie pograliśmy w kochaną piłkę nożną! Długo czekałem na ten piękny moment, by znów pograć sobie na świeżym powietrzu :)
Po meczyku oczywiście piwko i zdążyliśmy jeszcze obejrzeć sobie drugą serię skoków, by zobaczyć jak kolejny raz wygrywa nasz Wielki Mistrz, czyli Adam Małysz!

Jeżeli idzie o resztę dnia... wolę przemilczeć i zapomnieć.

PIĘKNY DZIEŃ

Poniedziałek, 12 marca 2007 · Komentarze(8)
PIĘKNY DZIEŃ


We Wrocławiu wspaniała pogoda, nic tylko jeździć i jeździć :)

Z rana zawitał do mnie Matys, oczywiście wyciągnął mnie z łóżka niemalże siłą. Na początku nie spodobało mi się to w ogóle, no ale kiedy zaproponował wspólną jazdę to od razu się ucieszyłem :D

I w okolicach godziny 10 wyruszyliśmy już ode mnie na trasę, którą dziś chciałem zaprezentować Matyskowi.

Zanim to nastąpiło musieliśmy pokonać z rowerami schody w moim bloku, gdyż akurat przeprowadzano konserwację windy – szkoda, że mieszkam na dziesiątym piętrze :D

Z Gaju pojechaliśmy na Kładkę Zwierzyniecką i później wałami za Zoo do Mostu Bartoszowickiego, następnie przeprawiliśmy się przez Wyspę Opata Cześka, gdzie Matysowi strasznie spodobała się śluza ;]

Z Opatowic wyruszyliśmy w stronę Siechnic i wróciliśmy przez Świętą Katarzynę i Zacharzyce do domku.
Matys pognał na swoją uczelnię, a ja na Uniwerek pozałatwiać kilka spraw, pospacerowałem sobie dziś również po naszym pięknym rynku, co w połączeniu z fenomenalną pogodą sprawiło mi nieziemską przyjemność :)

Wieczorem odprowadziłem Matysa na PKP, bo musiał wracać do Żar.

Pomimo takiej pięknej pogody... jeździłem dziś w długich spodniach i męczyłem się niemiłosiernie :/ a to wszystko przez takich osobników jak Czesiek, Pixon, czy Tomek, którzy mnie straszą jakimś reumatyzmem.

Koniec! To był już ostatni dzień na długo :D

Matys i ja



TRASA:
WROCŁAW/Gaj – Niskie Łąki – Most Bartoszowicki – Wyspa Opatowicka...
Trestno
Blizanowice
Siechnice
Święta Katarzyna
Zacharzyce
WROCŁAW/Brochów - Gaj

LUBIĄŻ


Co

Niedziela, 11 marca 2007 · Komentarze(6)
LUBIĄŻ


Co mi się nie udało wczoraj – zrobiłem dzisiaj :)

A więc uderzyłem do Lubiąża. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej wycieczki, bo zobaczyłem dużo pięknych miejsc i zabytków, po prostu nacieszyłem swoje oczy wspaniałymi widokami :)

Moim celem było zobaczenie Pałacu Cystersów w Lubiążu i muszę przyznać, że miejsce to zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Coś niesamowitego, cudowna budowla i jej otoczenie tworzą tam niepowtarzalny klimat. Nic dziwnego, że zabytkiem tym swego czasu zainteresował się sam... Michael Jackson, który nawet się pofatygował z wizytą do Lubiąża :)

Do swego celu udałem się jadąc wioskami położonymi na północny zachód od Wrocławia, między innymi przejeżdżałem przez Prężyce, gdzie kiedyś razem z Matyskiem wspaniale się bawiliśmy na festynie :D

Pokonywanie tamtejszych dróg, mało uczęszczanych przez auta, sprawiało mi dużą przyjemność i to pomimo ciągłej jazdy pod wiatr. Taki był plan, by do Lubiąża troszkę się wymęczyć mając ciągle wiatr w blachę, ale za to mieć lajtowy powrót. Niestety nie do końca się to sprawdziło, bo powrót miałem niby z wiatrem w plecy, ale mało odczuwalnym, za to gdy wiał wcześniej w blachę to dawał czadu – trudno, trochę się wysilić musiałem :D

Odpoczynek zrobiłem sobie na ryneczku w Brzegu Dolnym – bardzo urokliwe miasteczko.

To był wspaniały, niedzielny dzień! Kocham takie dni.


Pod Prężycami, jak to w niedzielę przystało... przeżegnałem się :)


Pałac w Prężycach – kiedyś tam się działo hehe


Cerkiew prawosławna w Malczycach


Pałac Cystersów w Lubiążu


Może kiedyś sobie kupię ten pałacyk :D


Kolumna w parku przyklasztornym


Drewniany wiatrak „Koźlak” – okolice Lubiąża


Kościół w Brzegu Dolnym


Za plecami... Uraz :), a ja gonię w ciemnościach do Wrocławia



A, bym zapomniał... :D
Jakby ktoś nie miał kaskofonu na maratony, czy wycieczki to znalazłem dziś w przydrożnym rowie hehe
Najnowszy model ;]



TRASA:
WROCŁAW/Gaj – Nowy Dwór – Leśnica – Mokra...
Brzezina -> Brzezinka Średzka -> Gosławice -> Prężyce -> Lenartowice -> Gąsiorów -> Głoska -> Głogi -> Lubiatów -> Zabór Mały -> Kobyliniki -> Szczepanów -> Brodno -> Rzeczyca -> Chomiąża -> Malczyce -> Lubiąż -> Prawików -> Grodzanów -> Pogolewo Wielkie -> Pogolewo Małe -> Pysząca -> Brzeg Dolny -> Kręsko -> Wały -> Stary Dwór -> Uraz -> Pęgów -> Zajączków -> Szewce...
WROCŁAW/Świniary – Różanka – Most Milenijny - Gaj

+ wieczorkiem do Rzymianka i powrót :)

ZNOWU DESZCZ...

ZNOWU DESZCZ...


Coś ostatnio pogodę we Wrocławiu mamy w kratkę :)
Chłodne i mokre dni przeplatają się ze słonecznymi. Ale takie już są uroki wczesnej wiosny... którą mamy już od listopada zeszłego roku :D

Dziś miałem iść do szkoły na wykłady, ale jako że zaspałem na pierwszy, postanowiłem w ogóle zrezygnować z wypadu na Uniwerek – nie lubię spać na wykładach ;]

Jeszcze koło godziny 11 szybko skleciłem sobie plan na dzień – miałem pojechać rowerkiem do Lubiąża :D
Nawet zacząłem go realizować, jednak... moja super wycieczka skończyła się po przejechaniu 3 kilometrów, na krzyżówce Powstańców Śląskich z Hallera :D

Po prostu przenikliwy chłód, wiatr i ciągle padający deszcz dały mi dobitnie do zrozumienia, że tej wycieczki nie zrobię dziś, a już na pewno nie... w krótkich spodenkach :)
No to wróciłem do domu.

Dopiero po godzinie 16 przeprowadziłem kolejny atak na pogodę :D
I tym razem plan, już inny, zrealizowałem w całości. Przejechałem bardzo lubianą przeze mnie trasę, którą odkryłem na ostatnich wakacjach :)

Było jak zawsze miło. Wszyscy ludzie na ulicach opatuleni w jakichś ciepłych kurtkach i za parasolami, a ja sobie zasuwałem w spodenkach... :)
Tomek mnie jednak straszy reumatyzmem – zastanowię się nad tym :D


Droga z Zacharzyc do Iwin



TRASA:
Wrocław/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice
Trestno
Blizanowice
Siechnice
Święta Katarzyna
Zacharzyce
Wrocław/Brochów - Gaj

NA ZACHÓD...

NA ZACHÓD...

Tego pięknego dnia, a pięknego bo znów pogoda była iście wiosenna, postanowiłem pojeździć dopiero po południu, dlatego że chciałem nacieszyć oczy zachodzącym słońcem :)

No i nacieszyłem :D

Niestety nie podzielę się z Wami za bardzo pięknymi widokami, gdyż jak wiecie nie mam aparatu hehe, a jedyne z czego pstrykam fotki to telefon, z którego wychodzi dobra fotka jedna na sto :D

Poza tym nie posiadam odpowiedniej wiedzy i umiejętności, które pozwoliłyby mi wykonać zdjęcie w 100% oddające piękno zachodzącego słońca.

To, co w miarę mi wyszło zamieszczam poniżej :)

Jeździło się świetnie dzięki pogodzie, o której już wspomniałem, a także dlatego, że Wrocław jest piękny i jazda po jego terenach zawsze daje mi dużą frajdę.

Z Gaju pojechałem na Niskie Łąki, później Most Grunwaldzki i Ostrów Tumski, pokręciłem się troszkę więcej w tamtych okolicach i udałem się w stronę Zoo, by popedałować wałami wzdłuż Odry do Mostu Bartoszowickiego, który był punktem kulminacyjnym mojej krótkiej wycieczki. Powrót do domu przez Wyspę Cześka, Opatowice, Niskie Łąki i ulicę Krakowską.

Przyjemnie było, a będzie jeszcze fajniej! :)

Ostrów Tumski widziany z Mostu Pokoju


Most Grunwaldzki, a gdzieś w oddali karuzela


Ścieżka na Grobli Szczytnicko-Bartoszowickiej